Komitet zapowiada referendum w sprawie rady
Podczas pikiety na sanockim rynku przewodniczący komitetu Artur Rudnicki powiedział:
– Domagamy się przede wszystkim tego, żeby odwołać radę miasta, która niestety z różnych powodów nie chce współpracować z obecnym burmistrzem. Dodał, że zamiarem komitetu jest doprowadzenie do referendum, w którym mieszkańcy zdecydują o dalszym funkcjonowaniu obecnej rady.
Inicjatywa ma związek z ostatnią sesją absolutoryjną, podczas której burmistrz Matuszewski – już po raz drugi w tej kadencji – nie otrzymał wotum zaufania i absolutorium. Przeciw zagłosowało 14 z 21 radnych.
Konflikt od początku kadencji
– Niestety nie widać, żeby w przyszłości ta współpraca między burmistrzem a radnymi miała się ułożyć
– ocenił radny Andrzej Romaniak, który również jest członkiem komitetu.
– To podstawowy argument mieszkańców, którzy chcą doprowadzić do referendum.
- dodał Romaniak.
Spór między burmistrzem a większością radnych trwa niemal od początku obecnej kadencji.
Głos władz miasta: "Ten klincz szkodzi rozwojowi"
Burmistrz Tomasz Matuszewski nie ukrywa rozczarowania obecnym układem sił w radzie.
– Mieszkańcy też widzą, że przez ten klincz między radą a burmistrzem nie mogliśmy skutecznie działać. To nie pomagało w rozwoju miasta. Teraz mamy program naprawczy
– mówił podczas pikiety.
– Ja do rady mam wiele zastrzeżeń i mogę to otwarcie powiedzieć. Wiem, jakie mamy możliwości rozwoju, które zostały zablokowane.
Reakcja przewodniczącego rady
Sławomir Miklicz, przewodniczący Rady Miasta, przyznał, że organizatorzy mają prawo do składania wniosku o referendum.
– Takie mamy prawa demokracji. Jeśli ktoś chce zebrać podpisy i złożyć wniosek – ustawa to umożliwia
– powiedział.
Jednocześnie podkreślił, że jego zdaniem to referendum nie będzie dotyczyło faktycznego odwołania rady, lecz... stylu rządzenia.
– To będzie referendum nad pytaniem, czy mieszkańcy chcą dalszego, bezgranicznego zadłużania miasta przez burmistrza, czy też widzą inną drogę, tę, którą proponuje rada.
Mieszkańcy reagują. Gorąca debata w sieci
W mediach społecznościowych temat natychmiast wzbudził ogromne emocje. Szczególnie wiele kontrowersji wywołała obecność aktywnych radnych w komitecie referendalnym.
Marcin skomentował:
– Obecni radni: Kozak, Romaniak, Łagożny – zakładają komitet referendalny? Nie prościej złożyć mandaty na najbliższej sesji? Przecież wygląda to tak, jakby sami przyznali, że nie wiedzą, co robią i proszą mieszkańców o ocenę, czy działają dobrze czy źle. Trochę to dziwne.
Na jego wypowiedź odpowiedziała kobieta:
– Musi się Pan zapoznać z ustawą o samorządzie gminnym. Radny to osoba wybrana przez mieszkańców, która reprezentuje ich interesy i ma obowiązek reagować, gdy coś dzieje się źle.
Marcin nie pozostał dłużny:
– Skoro mieszkańcy wybrali tych radnych, a oni teraz chcą referendum na temat odwołania rady, to znaczy, że sami podważają swój mandat. Jeżeli radny nie jest w stanie przekonać innych do swoich racji, to znaczy, że jego obecność nie ma sensu.
Kobieta odpowiedziała ponownie:
– Czas weryfikuje działania. Dlatego ustawodawca przewidział, że referendum może się odbyć dopiero po 9 miesiącach od wyborów, by dać czas na ocenę pracy radnych.
Radni pod ostrzałem. Domaradzki: „Jeśli są w komitecie, powinni złożyć mandaty”
Głos w sprawie zabrał również radny Jerzy Domaradzki:
– Jeżeli w komitecie są panowie Kozak, Łagożny, Romaniak oraz wspierający Karaczkowski, to już dzisiaj powinni złożyć mandaty.
Pod jego wpisem Paweł ironicznie skomentował:
– Może w ten sposób chcieli hucznie ogłosić rezygnację. To powinien specjalista przeanalizować.
Sławomir Miklicz dopisał:
– Mam głębokie przekonanie, że ci czterej radni na najbliższej sesji złożą rezygnację. Jeżeli nie mieszkają w Sanoku, nie powinni decydować o jego przyszłości.
Jan dodał krótko:
– Nie bądź Pan taki pewny. Radni lubią diety nade wszystko.
Mieszkańcy apelują: Zamiast wojny – współpraca
W komentarzach pojawiały się również apele o porozumienie.
Artur napisał:
– Fajnie by było skończyć wojenki i zająć się Sanokiem, bo to, co się dzieje teraz, to porażka. Nie piszę tu personalnie. Rada i burmistrz zostali wybrani przez ludzi, dostali kredyt zaufania – powinni usiąść jak dorośli i działać.
Radny Domaradzki odpowiedział:
– Przyjdź, Artur. Podpowiedz jak i co zrobić. Chętnie posłucham i postaram się to wdrożyć, jeśli to dobre pomysły.
Artur doprecyzował:
– Chodzi mi o to, że każdy, kto dostaje się na stanowisko, powinien być rozliczany z obietnic w połowie kadencji. Nie spełnił 70 procent? Zwrot wynagrodzenia i kop w tyłek – może wtedy dialog by wyzdrowiał.
Robert ironizował:
– Zaj...ste tłumy protestujących, jakich Sanok nie widział. A banery większe od protestujących.
Głos krytyki wobec burmistrza i komitetu
Aneta wyraziła swoje wątpliwości:
– Burmistrz, który próbuje odwołać radę, bo przestała być mu wygodna, sam sobie wystawia świadectwo. Może warto się zastanowić, dlaczego to otoczenie się straciło?
Marcin napisał:
– Czyli jest grupa ludzi z SŁNS i jeden maruder z PiS (dawniej LPR Giertycha), który wygląda jakby liczył na namaszczenie w kolejnej kadencji. To wszystko wygląda śmiesznie.
Sebastian skomentował krótko:
– Radni chcą odwołania rady? To niech pierwsi złożą mandaty. Obłuda.
Grażyna podsumowała:
– Jest jeszcze coś takiego jak honor. Ale to, jak widać, zapomniane.
Procedura referendum – co musi się wydarzyć?
Zgodnie z przepisami ustawy o referendum lokalnym, komitet musi zebrać odpowiednią liczbę podpisów, aby wniosek o referendum mógł trafić do komisarza wyborczego. Dopiero wtedy możliwe będzie ogłoszenie głosowania.
Czas pokaże, czy Sanok faktycznie stanie przed wyborczym testem nie w trakcie kadencji, lecz w jej połowie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.