Groźby bombowe w Warszawie, Łodzi i Sanoku
Zamieszanie rozpoczęło się w piątkowy poranek, gdy do kilkudziesięciu uczelni w Polsce przesłano anonimowe maile o rzekomo podłożonych bombach. W niektórych wiadomościach pojawiały się także groźby użycia siekiery i nawoływania do przemocy. Autor, podpisujący się jako "Student Rzeźnik", twierdził, że skonstruował bombę z materiałów pirotechnicznych i umieścił ją w jednej z sal wykładowych.
Do wiadomości dołączono dokładny opis rzekomego ładunku oraz zapowiedź jego detonacji podczas wykładów.
Alarm kaskadowy – znany schemat cyberzagrożenia
Służby bezpieczeństwa, w tym Policja, CBŚP oraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, szybko powiązały sprawę z tzw. alarmem kaskadowym. To forma cyberataku, w której jeden nadawca rozsyła identyczne wiadomości do wielu obiektów jednocześnie, wykorzystując do tego te same kanały komunikacji – najczęściej pocztę elektroniczną.
Celem takiego działania jest wywołanie paniki i zakłócenie funkcjonowania instytucji publicznych.
Ewakuacje w Warszawie i Łodzi
W stolicy zarządzono ewakuację Biblioteki Uniwersyteckiej, natomiast w Łodzi – Akademii Muzycznej. Policja i grupy pirotechniczne sprawdziły obiekty pod kątem zagrożenia, jednak żadne ładunki nie zostały odnalezione.
Sanok zachował zimną krew – uczelnia nie uległa panice
W Sanoku sytuacja została oceniona spokojnie i profesjonalnie. Rektor Uczelni Państwowej, prof. Mateusz Kaczmarski, po konsultacjach z lokalną policją oraz służbami krajowymi, zdecydował, że nie ma podstaw do ogłoszenia alarmu ani ewakuacji.
– Otrzymaliśmy jednoznaczne wskazówki od Centralnego Biura Śledczego Policji, by nie reagować na tę wiadomość, ponieważ miała charakter alarmu kaskadowego
– mówi prof. Mateusz Kaczmarski, rektor Uczelni Państwowej w Sanoku.
– Skonsultowałem sprawę z Komendantem Powiatowym Policji w Sanoku oraz rektorami innych uczelni. Wspólnie uznaliśmy, że wszczynanie alarmu byłoby niepotrzebnym źródłem stresu dla naszych studentów i pracowników. Bezpieczeństwo jest dla nas priorytetem, ale równie ważne jest unikanie nieuzasadnionej paniki.
- dodaje rektor.
Służby monitorują sytuację
Według informacji przekazanych przez CBŚP, wszystkie zgłoszenia tego typu są wnikliwie analizowane. Obecnie trwa ustalanie tożsamości sprawcy lub sprawców, którzy mogą odpowiadać za cyberprzestępstwo oraz groźby karalne.
Fałszywe alarmy – realne skutki psychologiczne
Choć żadnego zagrożenia fizycznego nie potwierdzono, to wiadomości rozsyłane do uczelni mogą powodować stres, obniżone poczucie bezpieczeństwa oraz dezorganizację pracy i nauki. Tego typu działania to nie tylko głupi żart – to przestępstwo, za które grożą realne konsekwencje prawne.
Odpowiedzialne podejście uczelni w Sanoku
Uczelnia Państwowa w Sanoku udowodniła, że w sytuacjach kryzysowych najważniejsze są rozwaga, współpraca ze służbami i spokój. Dzięki temu możliwe było zachowanie normalnego trybu pracy, bez narażania studentów i pracowników na niepotrzebny stres.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.