reklama
reklama

Spór zbiorowy w Banku Nowym BFG zakończony porozumieniem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: archiwum

Spór zbiorowy w Banku Nowym BFG zakończony porozumieniem - Zdjęcie główne

foto archiwum

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Kilkumiesięczna walka o podwyżki i nowe zasady odpraw zakończyła się sukcesem. Pracownicy dawnego sanockiego PBS-u porozumieli się już z nowym właścicielem - Bankiem Nowym BFG S.A. O sporze zbiorowym, proteście na ulicy i kulisach negocjacji opowiada Grażyna Baszak, sekretarz organizacji związkowej Konfederacja Pracy w Banku Nowym BFG.
reklama

Od początku restrukturyzacji byłego podkarpackiego Banku Spółdzielczego w Sanoku minęło już ponad półtora roku. Dlaczego wcześniej pracownicy nie protestowali?

Struktury organizacyjne naszej organizacji związkowej były takie, że zarząd związkowy mieścił się we Wrocławiu. Była to organizacja międzyzakładowa, my byliśmy tutaj tylko i wyłącznie pełnomocnikami tego zarządu jak gdyby takim łącznikiem pomiędzy zarządem głównym a naszym pracodawcą. Dlatego mieliśmy związane ręce. Dopiero w tym roku jak zmieniły się nasze struktury, zarząd we Wrocławiu został rozwiązany. Została założona organizacja zakładowa z zarządem tutaj na miejscu no i stąd zaczęły się nasze działania.

Co było tym największym punktem zapalnym zwolnienia czy likwidacja placówek?

Tak naprawdę to jedno i drugie. Obiecano nam na początku, że wszystko będzie pięknie i ładnie, że nikt na tym nie ucierpi, że pracownicy będą mogli się sami zwalniać, tylko w ramach tego przejęcia. Natomiast zaczęły się masowe zwolnienia. Pracodawca nie chciał w ogóle słyszeć, żeby wprowadzić grupowe zwolnienia, które byłyby korzystniejsze dla pracowników. Można by było wyższe odprawy wtedy dla tych pracowników zdobyć. Jeśli chodzi o podwyżki, to nie jest nam wiadomo, jaka skala podwyżek była, bo wiemy, że część osób dostała podwyżki. Nie chcemy nawet wnikać w to co było powodem, że takie podwyżki były udzielane. Walczyliśmy o podwyżki dla wszystkich pracowników, nie patrząc na to, czy ktoś miał już wynagrodzenie podwyższone w tym roku, czy nie.

25 maja państwo weszli w spór zbiorowy z pracodawcą. 20 lipca rozpoczął się strajk ostrzegawczy, ale rozumiemy, że w międzyczasie państwo z pracodawcą cały czas rozmawiali?

Cały czas były prowadzone rozmowy, które nie przynosiły żadnych efektów. Pracodawca grał na czas. Przez cały czas chodzą takie słuchy, że są inwestorzy, że ktoś może nas też przejąć.  Ludzie byli cały czas zwalniani, nie mieliśmy za bardzo czasu na takie przeciąganie liny. Ten nasz spór zbiorowy zakończył się podpisaniem protokołu jednostronnym, ponieważ pracodawca nie podpisał tego protokołu. Protokół został podpisany  jednostronnie przez nas. Następnym krokiem był wybór mediatora, gdzie pracodawca też się długo przymierzał do wyboru tego mediatora.  Dlatego tez my ostrzegliśmy, że przystąpimy do strajku ostrzegawczego w dniu 20 lipca.

Wspomniała pani o mediatorze, kto go wybrał?

Z listy, którą przedstawiliśmy naszemu pracodawcy, to on wskazał mediatora i pierwszy termin mediacji też był zaproponowany przez pracodawcę na dzień 19 lipca. W czasie tych mediacji, które trwały bardzo długo, doszliśmy do pewnego porozumienia, na podstawie którego mieliśmy podjąć decyzję czy przystąpimy ostatecznie do strajku, czy nie. Po otrzymaniu dokumentu od naszego pracodawcy pojawiły się w nim rozbieżności, więc decyzja mogła być tylko jedna - że wychodzimy na ulicę i przystępujemy do strajku. Nikt nie wierzył w to, że pracownicy odejdą od biurek, że zostanie zawieszone prowadzenie działalności na te dwie godziny. Dopiero jak pojawiły się głośne syreny, wtedy dotarło to do naszego zarządu bankowego, że jednak determinacja jest wśród załogi tak duża, że już w tej chwili nic ich nie powstrzyma.

Ostatnie mediacje, ostatnie spotkanie zakończyło się sukcesem. Co państwo wywalczyli?

Wywalczyliśmy podwyżki dla wszystkich pracowników banku, którzy na dzień 23 lipca byli pracownikami, bez okresu wypowiedzenia wraz z wyrównaniem od 1 marca w kwocie 700 zł brutto. Wywalczyliśmy dodatkowe odprawy uzależnione od stażu pracy nawet 15000 zł. Udało nam się też wywalczyć złagodzenie warunków dla pracowników oddziałów likwidowanych placówek tak zwane nagrody retencyjne. Ponieważ tam było dosyć mocno obwarowane nieobecnościami w związku z chorobami i z opieką nad dziećmi więc udało nam się złagodzić po prostu te warunki,     dla uzyskania nagród retencyjnych dla tych pracowników. Jest tylko kwota rzędu 5 tysięcy brutto, ale zawsze to coś.

Czy pracodawca zapewnił, że nie będzie dalszych zwolnień?

Nie mamy takiego zapewnia, że nie będzie dalszych zwolnień.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama