Czy sanocki hokej doczeka się wsparcia?
Prezes Marta Przybysz zwróciła się do radnych o wsparcie finansowe, podkreślając, jak ważną rolę pełni hokej w życiu miasta.
Drużyna hokejowa to nie tylko sport, to serce naszego miasta, to historia i przyszłość, która łączy pokolenia. To coś, co sprawia, że Sanok jest wyjątkowy
– mówiła.
Jej apel miał na celu uświadomienie radnym i mieszkańcom, że przyszłość drużyny hokejowej wisi na włosku.
Nie możemy pozwolić, by nasz hokej umarł, jeśli teraz się nie zjednoczymy, jeśli nie pokażemy, że ta drużyna jest ważna dla naszego miasta
– podkreśliła prezes klubu.
Jednakże reakcje radnych były dalekie od jednoznacznego poparcia. Swoje zdziwienie obecnością delegacji klubu wyraził radny Jerzy Domaradzki, który nie krył frustracji sytuacją:
Nie myślałem, że po dwóch miesiącach, pani tutaj przyjdzie. Fajnie, że ładna dziewczyna i w ogóle, ale to jest po prostu niewyobrażalne, że po ośmiu tygodniach, od kiedy się ta spółka zarejestrowała, pani tutaj przychodzi i nie ma pionów sportowych. Nie chcę na ten temat rozmawiać, po prostu jestem szokowany.
Przypomnijmy, że w maju burmistrz miasta zwrócił się do Rady Miasta z prośbą o powołanie spółki akcyjnej, której kapitał początkowy wynosił 100 tysięcy złotych. Jednak środki te okazały się niewystarczające, aby klub mógł funkcjonować na odpowiednim poziomie.
Miasto na skraju bankructwa
Cała sesja rady była poświęcona trudnej sytuacji finansowej miasta, które stoi przed koniecznością zaciągnięcia gigantycznego kredytu w wysokości około 40 mln złotych. Sanok będzie musiał spłacać ten dług aż do 2040 roku, co oznacza, że wszelkie decyzje o wsparciu finansowym muszą być teraz podejmowane z najwyższą ostrożnością.Radna Wanda Kot ostro skrytykowała prezes Przybysz, sugerując, że nie wykorzystała ona w pełni swoich możliwości:
Ma pani pole do popisu, żeby pozyskać sponsorów, pieniądze, a pani po dwóch miesiącach działalności przychodzi po pieniądze do rady. Finanse miasta popłynęły, budżet się ratuje obligacjami, nie realizujemy wpisanych inwestycji, nie możemy realizować nowych inwestycji, a państwo wyciągacie rękę do nas.
Prezes Marta Przybysz odpowiedziała na te zarzuty, wyjaśniając, że od momentu objęcia funkcji intensywnie starała się o pozyskanie środków, kontaktując się z różnymi sponsorami i instytucjami.
Od dwóch miesięcy uderzam do każdych jednych drzwi, do każdego jednego sponsora, dodatkowo do Urzędu Marszałkowskiego i staramy się pozyskać różnego rodzaju projekty, nawet na szczeblu ministerstwa. Natomiast jako klub seniorski, gdzie zawodnicy zarabiają, nie mamy takich możliwości
– mówiła prezes, podkreślając, że nie jest to łatwe zadanie.
Czy jest nadzieja dla hokeja w Sanoku?
Burmistrz Tomasz Matuszewski, który wcześniej wnioskował o powołanie spółki akcyjnej, również zabrał głos w tej sprawie.
Mogę powiedzieć tak, pani prezes wykonuje i tak 120 procent normy i w tej chwili łączna suma wszystkich uznań, które zostały wypracowane w tym okresie dwóch miesięcy, to jest kwota, którą pani prezes wypracowała, to jest 300 tysięcy złotych. 300 tysięcy złotych na rozpoczęcie spółki. Spółka zaczynała od zera. Nie byłoby hokeja, jakbyśmy nie powołali spółki
– zaznaczył.
Radny Maciej Drwięga starał się apelować o bardziej wyrozumiałe podejście wobec prezes klubu:
Szanowni Państwo, co tu można w tej sytuacji powiedzieć. Trzeba apelować o to, żeby jednak panią prezes, nawet nie można atakować, bo tak naprawdę ona się podjęła praktycznie mission impossible – tak można powiedzieć.
Rozwiązania finansowe na horyzoncie?
Podczas dyskusji padały różne pomysły na rozwiązanie problemu finansowego klubu, w tym propozycja burmistrza Matuszewskiego dotycząca wypuszczenia obligacji i opracowania programu oszczędnościowego, który pozwoliłby na dalsze funkcjonowanie drużyny. W międzyczasie radni proponowali także sprzedaż akcji i karnetów dla kibiców, aby to oni mogli pomóc w ratowaniu klubu.Jednak na pytanie radnego Jerzego Domaradzkiego, dotyczące obiecanej przed wyborami kwoty 500 tysięcy złotych na wsparcie hokeja, burmistrz nie udzielił konkretnej odpowiedzi.
Jakbym był burmistrzem, to bym wyszedł zza tego fortepianu i bym przeprosił za to, co powiedziałem o tych 500 tysiącach. Normalnie bym wyszedł, panie burmistrzu, i bym przeprosił za to, że pan nie dotrzymał słowa
– dodał radny Domaradzki, kończąc swoją wypowiedź.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.