Dawniej, drugiego dnia Świąt Wielkiej Nocy, popularne były różnego rodzaju obrzędy. Najpopularniejszy był śmigus i dyngus. Były to dwa zupełnie oddzielne zwyczaje, nie tak jak dzisiaj.
Dyngus u ludu w Miechowskiem
W późniejszym czasie żywego koguta zamieniono na sztucznego: ulepionego z gliny, pieczonego z ciasta, wycinanego z deski lub dyni, często obklejanego pierzem, który na wózku obracał się według własnej osi. Samego koguta, również ozdabiano wstążkami, był bardzo ważny, ponieważ traktowano go jako pamiątkę po kogucie, który pianiem obwieścił zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa.
Młodzieńcy, odwiedzając domy, śpiewali pieśni ludowe, a w zamian dostawali różne wiktuały np pisanki.
Zwyczaj chodzenia po dyngusie miał zalotny charakter, chodzenie z kurkiem dyngusowym uosabiało chłopaka idącego w konkury, dyngusowe przywołówki, stawianie słupów majowych pod oknami urodziwych panien. W okresie świątecznym odwiedziny kawalera w domu, w którym była panna na wydaniu – traktowano zawsze, jako przyjście w konkury z deklaracją matrymonialnych zamiarów.
Na śmigus nałożył się zwyczaj dyngusowania, dający możliwość wykupienia się pisankami od podwójnego lania (wodą i witkami). W taki oto sposób, te dwa obyczaje połączyły się w jeden pod nazwą śmigus-dyngus, z racji, że odbywał się w drugi dzień świąt, przylgnęła do niego potoczna nazwa Lany Poniedziałek.
Uwaga dziewczęta! Ta panna, która nie została oblana w śmigusa, była uważana za nieatrakcyjną. Także nie obrażajcie się gdy was dzisiaj chłopaki obleją - przyjmijcie to za komplement. Udanej zabawy!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.