Wojewódzki Sąd Administracyjny oddalił skargę gminy Chojna, która realizowała podobny projekt jak Sanok. Tym samym gmina z powodu licznych uchybień dotyczących projektu poniesie konsekwencje. Wniosek płynie z tego jeden: miasto Sanok również będzie musiało zapłacić za feralny projekt, tym bardziej że sąd nie dopuścił dowodu w postaci postanowienia Prokuratury Okręgowej w Krośnie dotyczącego umorzenia śledztwa, uzasadniając to brakiem powiązania pomiędzy postępowaniem administracyjnym a karnym.
Jak informuje Konrad Białas, naczelnik Wydziału Rozwoju w UM Sanok, na chwilę obecną miasto otrzymało decyzję administracyjną o zwrocie 2 130 544,40 wraz z odsetkami, która jest prawomocna.
- Niemniej jednak złożyliśmy wniosek o wznowienie postępowania administracyjnego do Centrum Projektów Polska Cyfrowa, która uwzględniła wskazane we wniosku przesłanki i wydała postanowienie o wznowienie postępowania administracyjnego - mówi. - Na tym etapie można przypuszczać, że pieniądze trzeba będzie zwrócić, jednak wznowienie postępowania daje nadzieję, że zwrot będzie mniejszy.
Planowane są rozmowy sanockich włodarzy z Ministerstwem Rozwoju w kwestii częściowego umorzenia żądanej kwoty lub rozbicia go na dogodne raty.
- Gdyby doszło do sytuacji zwrotu tej kwoty, będziemy zabiegać o rozłożenie płatności na odpowiednio długi okres czasu, tak, aby wysokość rat miała jak najmniej negatywny wpływ na finanse miasta - zapewnia naczelnik Białas. - Niestety nie ma możliwości, aby skutków zwrotu nie odczuli mieszkańcy miasta poprzez zmniejszenie nakładów na wydatki związane z wykonywaniem zadań wynikających z obowiązków bieżącego utrzymania bądź też wydatków na zadania inwestycyjne.
W projekcie "Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu na terenie miasta Sanoka" miało uczestniczyć około 300 rodzin, które korzystają z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Sanoku. Jego wartość przekraczała 5 mln zł, mówiono o 85% dofinansowania z UE. Niestety końcowa wartość projektu wyniosła ponad 5,2 mln zł, zaś unijne dofinansowanie okazało się niższe. Miasto musiało dodać aż 70% pieniędzy z budżetu. Koszt jednego laptopa wyniósł ponad 17 tys. zł.
Problemy magistratu rozpoczęły się po przeprowadzeniu kontroli przez Centrum Projektów Polska Cyfrowa (wcześniej Władza Wdrażająca Programy Europejskie) w 2014 roku. Zażądano zwrotu ponad 2 mln zł, gdyż stwierdzono uchybienia. M.in. poddano w wątpliwość wymianę laptopów na nowe po trzech latach ich używania.
Projekt miał się zakończyć w 2018 roku, ale kontrola skutkowała wstrzymaniem finansowania. W 2015 roku władze miasta złożyły wniosek do prokuratury. W grudniu śledztwo umorzono, a włodarze złożyli zażalenie na tę decyzję.