Strajk rozpoczął się w środę o godzinie 13. Głodówkę rozpoczęło wtedy pięć pielęgniarek, trzy kolejne dołączyły w czwartek o godzinie 13. Dzisiaj głodówkę rozpoczną kolejne trzy pielęgniarki - dwie z zabiegówki na chirurgii i jedna z oddziału intensywnej terapii.
- Strajk eskaluje, bo nikt z nami nie rozmawia - mówi Małgorzata Sawicka, szefowa Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Sanoku.
- Nie pofatygował się do nas żaden z włodarzy czy radnych. Nikt nawet nie zadzwonił zapytać, jak się czują i czy czegoś nie potrzebują. Mają nas gdzieś! To jest obrzydliwe - mówi Małgorzata Sawicka.
Jutro w sanockim szpitalu ma się odbyć spotkanie zarządu organizacji zakładowej, przedstawicielek Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Sanoku oraz dyrekcji szpitala.
- Nie ma propozycji na stole, nie ma rozmów - ucina szefowa związków. Protestujące zapowiadają, że akcja będzie trwał do skutku.
Strajk głodowy poparły wszystkie pielęgniarki zatrudnione w sanockim szpitalu. Do protestu chce dołączyć ponad 60.
W niedzielę głodujące pielęgniarki wezmą udział wyborach samorządowych.
- Wpisujemy się do komisji wyborczej w sanockim szpitalu. Chcemy, aby pielęgniarki, które głodują miały możliwość zagłosowania. Do wyborów pójdą w koszulkach strajkowych.
Pielęgniarki i położne są w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala od 2014 roku. Domagają się podwyżki pensji i spełnienia kilku innych postulatów, w tym m.in. rewaloryzacji wynagrodzeń.