Oznacza to w efekcie przekreślenie ponad stuletniej historii i tradycji przemysłu naftowego i gazowniczego na terenie Podkarpacia, oraz zniszczenie marki, która będąc w Polsce liderem w zakresie poszukiwań i wydobycia węglowodorów, jest obecnie jednym z najważniejszych elementów polityki energetycznej państwa, odpowiedzialnym za bezpieczeństwo energetyczne Polski.
Powstaje pytanie, dlaczego polski Rząd chce zmarginalizować narodowego strategicznego operatora poszukiwań, wydobycia i dystrybucji na rzecz PKN Orlen? W ramach grupy kapitałowej funkcjonuje co prawda Orlen Upstream, jednak prowadzona przez nią eksploatacja złóż odbywa się dzięki kompetencjom i przy ścisłej współpracy z PGNiG.
- Nie wiem czy Prezes Obajtek realizuje jakiś cel polityczny. Na pewno te działania nie służą interesom naszego kraju i bezpieczeństwu energetycznemu.
– komentuje Elżbieta Łukacijewska.
Należy również nadmienić, że w chwili obecnej, wbrew powszechnej opinii, PKN Orlen nie jest spółką państwową – do Skarbu Państwa należy 27,5 % akcji, a mechanizm połączenia obydwu podmiotów skonstruowany jest w taki sposób, że Skarb Państwa pozostanie mniejszościowym akcjonariuszem. Kuriozalnym argumentem za taką formułą transformacji jest uniknięcie stosowania ustawy o zamówieniach publicznych. Takie uzasadnienie jest tym bardziej osobliwe, że w PGNiG rokrocznie ogromne kwoty inwestowane są w poszukiwania, wydobycie oraz strukturę gazowniczą i odbywa się to bez przeszkód, z zastosowaniem procedury przetargów publicznych.
- My cały czas nie rozumiemy, dlaczego cała klasa polityczna rządzących daje się terroryzować prezesowi Obajtkowi, który wmawia (...), że z tej integracji cokolwiek będzie wynikało „in plus".
- stwierdził poseł Paweł Poncyliusz.
Poseł Łukacijewska odniosła się również do sytuacji finansowej Orlenu, który rok 2020 zakończył z 2,4-milionową stratą:
- Zadłużenie PKN Orlen jest tak duże, że odnoszę wrażenie, że chęć wchłonięcia PGNiG jest próbą ratowania biznesowego i finansowego.
Sposobem przejęcia PGNiG przez Orlen zaniepokojeni są pracownicy oraz związki zawodowe, działające na terenie spółki, obawiając się utraty stabilności zatrudnienia lub pogorszenia jego warunków.
Odnosząc się do sanockiego oddziału PGNiG , w którym zatrudnionych jest około 1500 osób, Elżbieta Łukacijewska stwierdziła:
- Nie możemy się z tym zgodzić, jako przedstawiciele regionu (...). To może rodzić skutki i dla miasta i dla powiatu, dla wszystkich zatrudnionych.
Poseł Poncyliusz skomentował sposób prowadzenia rozmów z przedstawicielami pracowników:
- Nie ma spójności w przekazie ze strony prezesa Obajtka. W zeszłym roku mówił, że wszyscy pracownicy mogą być spokojni, że zostaną w grupie kapitałowej, a dziś już mówi, że to wszystko będzie inaczej .(...) Jest zaniepokojenie po stronie organizacji związkowych i pracowników.
Końcem maja br. przedstawiciele związków zawodowych działających w PGNiG zwrócili się z pismem do Premiera Mateusza Morawieckiego , a także (w połowie czerwca br.) do pana Tomasza Chróstnego Prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, przekazując swe wątpliwości i obawy dot. w/w sprawy.
Według naszych informacji pisma te dotychczas pozostały bez odpowiedzi.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.