Ekspozycję zorganizowano 26 stycznia w Centrum Kultury Spółdzielni Mieszkaniowej Autosan w Sanoku. Wystawa jest rezultatem pleneru w Roztokach na Słowacji, w którym artyści uczestniczyli we wrześniu. Piętnastu słowackich malarzy i fotografików, pięciu ukraińskich i jedenastu polskich przygotowało ponad czterdzieści prac. Każdy malarz namalował dwa obrazy, zaś fotograf wykonał trzy fotografie. Pierwsza wystawa miała miejsce w listopadzie w Svidniku na Słowacji. Ostatnia odbędzie się na Ukrainie.
W drugiej wystawie w Sanoku uczestniczyła grupa Słowaków wraz z Marią Pajzinkovą, dyrektorką Centrum Kultury w Svidniku, która na organizację pleneru i wystaw uzyskała dofinansowanie.
- Chcieliśmy ukazać bogactwo Karpat - mówi dyrektor Pajzinkova. - Ich drewnianą architekturę: cerkwie i kościoły, a także ich przyrodę. Dzięki plenerowi zyskaliśmy bardzo dużo dzieł. Prace wykonano na wysokim poziomie.
Uczestnikom zarówno polskim jak i zagranicznym plener bardzo się podobał.
- Tworzę obrazy w duchu quasi modernizmu - mówi Józef Keselica, miłośnik Andy`ego Warhola, amerykańskiego artysty i polskiej muzyki. - Na plenerze poznałem bardzo sympatycznych ludzi z Polski i Ukrainy.
Dla Zdzisława Twardowskiego, sanockiego malarza pejzażysty, plener w Roztokach był okazją do spotkań ze słowackimi przyjaciółmi, rozmów i nabrania oddechu od codzienności.
Zarówno wystawa jak i występ słowackich artystów zrobił na mieszkańcach Sanoka duże wrażenie.
- Wystawa bardzo mi się podobała - mówi Jacek Lipiński, sanocki fotograf. - Z racji moich zainteresowań większą uwagę zwróciłem na fotografie. Zainteresowały mnie głównie te, które przedstawiały miejsca, w których nie byłem. Oglądałem je z przyjemnością.
Z kolei Bogusławie Małek z Sanockiej Spółdzielni Mieszkaniowej Autosan podobał się występ słowackich artystów.
- Duet mnie zachwycił - mówi. - Piękne stroje ludowe, gra na harmonii, śpiew - coś pięknego.
Niektórzy, jak Maciej Drwięga, radny miasta, upatrują w organizacji takich wystaw, szansę na ożywienie kulturalne w dzielnicy Posada.
- Takie pomysły trzeba popierać - mówi. - Kiedyś ulica Robotnicza była kojarzona przede wszystkim z blokowiskiem. Teraz w budynku Centrum Kultury mamy bibliotekę, salę, gdzie swoje próby organizują zespoły muzyczne, a artyści z Galerii Rynek malują obrazy i uczą początkujących. Im więcej takich inicjatyw, tym lepiej dla lokalnej społeczności.