Osiedle niskich domków jednorodzinnych, tereny należące do Polskiej Kolei Państwowej z siedzibą w Krakowie, cicha i spokojna okolica. W tym miejscu, w dzielnicy Stary Zagórz mieszka od ponad trzydziestu lat pani Kazimiera wraz z mężem, emerytowana pracownica urzędu gminy.
Awers - mieszkanka ma żal
- Tyle lat tam pracowałam i na stare lata w ten sposób ze mną postąpić, po prostu w człowieku krew się gotuje - mówi kobieta.
Obok domu pani Kazimiery jest 19-arowa działka, od blisko dwudziestu lat niezagospodarowana i nieużytkowana. Właścicielem terenu jest spółka grupy PKP, która trzy lata temu działkę wystawiła na sprzedaż.
- Proszę mi wierzyć, nikt tym terenem się nie interesował, gmina z osiem lat temu na części gruntu wybudowała przepompownię ścieków. Tyle. Ludzie teraz pod osłoną nocy przywożą śmieci.
Na działce wyrosła sterta gruzu i odpadów, w styczniu tego roku PKP ogłosiło przetarg na kupno nieużytku. Pani Kazimiera postanowiła zaciągnąć kredyt i stanąć do przetargu.
- Sąsiad się tym terenem interesował, ale machnął ręką i powiedział, że mi się bardziej przyda. Drewno na opał bym tam składała, działkę odgrodziła i zadbała, przynajmniej nie szpeciłaby osiedla.
26 stycznia pani Kazimiera zakupiła działkę, cztery dni później wpłaciła kwotę 26 507 złotych. Miesiąc później kancelaria notarialna z Krakowa spisała akt notarialny, jednocześnie nowa właścicielka gruntu wysłała zawiadomienie do gminy Zagórz o zakupie działki. Nie minęły dwa tygodnie, jak pani Kazimiera dowiedziała się, że gmina odebrała działkę na drodze prawa pierwokupu.
- Przez przypadek dotarła do mnie informacja, że już nie jestem właścicielką. PKP oddało mi wprawdzie całą sumę, ale kto zwróci mi tysiąc sześćset złotych za notariusza. Poza tym zostałam potraktowana jak obywatel gorszego sortu. Uczciwie przystąpiłam do zakupu, po czym okazuje się, że to gmina staje się właścicielem. Przecież nigdy tą działką się nie interesowali.
Pani Kazimiera ma żal, który wykrzyczała pracownikom gminy i radnemu Tomaszowi Pyrciowi, zarzucając mu działanie na jej niekorzyść.
- Tydzień po zakupie radny Pyrć zadzwonił do mnie z pytaniem, czy ja na pewno potrzebuję tę działkę. Wówczas jeszcze nie wiedziałam, że sprawy tak się potoczą.
Stanowisko gminy Zagórz o aktualnym numerze Korso Gazeta Sanocka.