Ma 27 lat i pochodzi z Humnisk pod Brzozowem. Jest absolwentką bezpieczeństwa narodowego na Uniwersytecie Wrocławskim, ale to podróżowanie jest jej życiową pasją. Do tej pory udało jej się samotnie, autostopem przejechać Afrykę z północy na południe. Trasę Kai – Kapsztad pokonała w 290 dni. Była też w Azji Zachodniej, w tym w Pakistanie i Afganistanie. I na tym nie koniec…
- Gdzie teraz jesteś i jakie masz plany na najbliższą przyszłość?
Obecnie mieszkam i pracuje we Wrocławiu, gdzie studiowałam. Wrocław jest mi bardzo bliski, zawsze do niego wracam. Co do planów na przyszłość, nie będę ich zdradzać. Na pewno chciałabym wyjechać gdzieś na dłużej.
- Trudno złapać stopa w Afryce będąc „białogłową”?
Podróż autostopem w Afryce na pewno różni się od tej w Polsce, czy w Europie. W Egipcie i Sudanie ludzie bardzo niechętnie zapraszali samotną kobietę do samochodu. Dlaczego jest sama? Może uciekła z domu? Kobieta powinna podróżować z męskim towarzyszem, a ja nie miałam nikogo.
W Ugandzie, Tanzanii czy Kenii kierowcy często prosili o pieniądze za podróż. Nie miało to nic wspólnego z faktem bycia białą kobietą. Takie są zasady, wszyscy płacą i ty też.
- Czego boisz się najbardziej w trakcie podróży?
Na początku przerażające były dla mnie samotne noce w namiocie. Nigdy wcześniej nie podróżowałam z namiotem. Pamiętam pierwsze noce w Egipcie, nie mogłam zasnąć. Cały czas wyobrażałam sobie, że ktoś przyjdzie przetnie materiał nożem i będzie chciał mnie okraść. Takie były początki… Później było lepiej, a namiot dawał mi dużą wolność.
- Trasę Kair – Kapsztad pokonałaś w 290 dni. Było trudno?
Najtrudniej było w Etiopii i Kenii. Pierwszy raz w Afryce, do tego sama, autostopem. Nie wiedziałam jak mam się zachować, jak rozmawiać z ludźmi. Z perspektywy czasu trasa z Kairu do Kapsztadu wydaje mi się prosta. Komplikacje zaczęły się później, kiedy postanowiłam zostać w Afryce przez kolejny rok. Przygoda zaczyna się tam, gdzie kończą się plany.
- Jak żyją ludzie w Afryce? Czy to jest tak, jak nam się wydaje: bez Internetu, w wioskach, w szałasach?
W 1993 roku Kevin Carter zrobił zdjęcie małego, wygłodzonego dziecka, na które czyha sęp. Dzieckozasłabło w drodze do punktu dożywiania obsługiwanego przez ONZ, podczas wielkiej suszy w Sudanie. Dla wielu osób ten obraz jest odzwierciedleniem tego jak wygląda Afryka. Czy naprawdę tak jest? Domki z błota, dzieci z dużymi brzuszkami i spódniczki z trawy? Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie, jak się żyje w całej Afryce. Ten kontynent jest pełen niespodzianek. Są bogate mega miasta, drogie kluby i wielkie centra handlowe. Są też małe wioski, gdzie nie ma dostępu do bieżącej wody i elektryczności.
- Co najbardziej zaskoczyło Cię podczas podróży do Afryki?
Cała podróż to było jedno wielkie zaskoczenie. Nowe smaki, zapachy, ludzie.
- Spotykasz czasem innych podróżników?
Nie lubię ich spotykać, staram się ich unikać.
- Polecasz innym pasje podróżnika?
Zdecydowanie nie. Chciałabym te wszystkie miejsca zachować tylko dla siebie (dodaje z uśmiechem)
Dla Korso rozmawiała: A. Szeligowska
Wyprawę Moniki możecie śledzić na jej kontach na Facebooku i Instagramie oraz na jej blogu – zepsuty kompas: