Śmierć pacjentki oddziału ginekologiczno – położniczego w Brzozowie
Sprawa śmierci 18-letniej Klaudii mocno poruszyła opinie publiczną. Od początku pojawiały się pytania czy tej tragedii można było uniknąć.
Klaudia 12 marca 2017 r. o godz. 12.20 urodziła zdrową córkę. Po porodzie pojawiły się u niej problemy z oddychaniem i zaczęła się dusić. Lekarze podjęli próbę reanimacji, ale kobieta zmarła o godz. 17.00.
Rodzina zmarłej była zdruzgotana wiadomością o jej śmierci, ponieważ, jak mówili, ciąża przebiegała bez komplikacji. Kobieta czuła się dobrze, a po porodzie rozmawiała przez telefon z siostrą. Bliscy nie zdążyli już odwiedzić jej w szpitalu. Złożyli zawiadomienie do prokuratury.
Opinia biegłych: Klaudii nie można było uratować
Wstępna przyczyna śmierci kobiety, podana przez brzozowskich lekarzy, wskazywała na zatorowość płucną. Śledztwo i opinie biegłych potwierdziły to. Ponadto ocenili oni, że działania podjęte przez personel medyczny brzozowskiego szpitala były prawidłowe i zgodne z przyjętymi w kraju standardami, a życia pacjentki nie można było uratować. Zdecydował o tym trudny przebieg choroby.
Zator płucny pojawia się średnio w jednym na 7000 porodów, kiedy skrzeplina krwi przedostaje się do krwiobiegu i powoduje zatkanie tętnicy płucnej. Tylko szybka reakcja może uratować życie pacjenta.
1,5 roku po tragicznych wydarzeniach w brzozowskim szpitalu rodzina zmarłej nie zgadza się z opinią biegłych i żąda wznowienia śledztwa. Złożone przez bliskich zażalenie będzie rozpatrywał brzozowski sąd na początku kwietnia. Sprawę będziemy śledzić i informować czytelników na bieżąco.
A. Szeligowska