W styczniu 2015 roku przyjechali do Odrzechowej włodarze i pasjonaci innowacyjnych rozwiązań. Byli wtedy obecni m.in. Grażyna Borek, wicewojewoda podkarpacka, Lucjan Kuźniar, członek zarządu województwa podkarpackiego, Andrzej Betlej, wójt gminy Zarszyn, Jerzy Kędzior, prezes Evercon. Przez półtora roku budowano obiekty, w których z odchodów zwierzęcych i odpadów rolnych można wytwarzać energię elektryczną i cieplną. To jedyna biogazownia rolnicza w naszym województwie. Inwestycja pochłonęła ponad 8,5 mln zł, z czego prawie 4 mln zł pochodziło z pieniędzy unijnych.
Entuzjazm inwestorów podzielali także niektórzy mieszkańcy wsi.
- Ten pomysł wydał mi się bardzo interesujący - twierdzi Bogdan. - Dawniej nikt nie wpadłby na to, by przetwarzać odchody zwierząt i pozostałości rolnicze na energię. Świat bardzo szybko się zmienia.
Oczywiście byli także i przeciwnicy tego projektu.
- Zawsze mieliśmy tutaj problem z nieprzyjemnymi zapachami z Instytutu - ubolewa Józef. - Teraz jest jeszcze gorzej, bo rozłożona kiszonka koło biogazowni śmierdzi niemiłosiernie, nawet jeśli nie wieje wiatr z południa. Wszystko przenika tym zapachem: ubrania, pościel, pranie oraz nasze domy, a więc lepiej nie otwierać okien - podkreśla mężczyzna.
Więcej w czwartkowym wydaniu Korso Gazety Sanockiej.