Zdanie Odrębne: Jesienne mgły...

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Patryk Oberc

Zdanie Odrębne: Jesienne mgły... - Zdjęcie główne

foto Patryk Oberc

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Warto przeczytać tak gęsto przykrywają miasto, że go prawie nie widać. Gdyby nie światła uliczne można by sądzić, że wymarło; wieczorami panuje tu grobowa cisza… Przyszła czwarta fala pandemii, ludzie rzadziej wychodzą z domów, nie chcą się szczepić. Do szpitala wrócił covid, słońce weszło w znak Wagi, a jesienna depresja daje się we znaki zwłaszcza starszym; młodzież na wszystko wydaje się być odporna…

Miejscowy tygodnik opisuje kłopoty mieszkańców ulicy Głowackiego, na której władza drugi raz z rzędu stawia znaki zakazu zatrzymywania i postoju. Najpierw pojawiły się na krótko – podobno nielegalnie; teraz stoją od kilku tygodni mimo protestu mieszkańców, wizyty u burmistrza oraz petycji z kilkudziesięcioma podpisami. Znaki dotyczą części wznoszącej ulicy, gdzie są ponad stuletnie domy, wille, a nawet pałacyk. Mieszkają w nich starzy ludzie, do których przyjeżdżają krewni, opiekunowie i opiekunki, personel medyczny itd. Teraz nie wolno się tu zatrzymać, nawet na krótko. Znaki postawiono z inicjatywy kilkorga osób mieszkających na samym końcu długiej ulicy, którym parkujące samochody nie pozwalały pędzić w stronę własnych domów. 

Ponieważ sprawowanie władzy polega na dzieleniu ludzi, urzędnicy uznali rację jednej strony, nie licząc się z drugą – mimo, że pierwsza już „wycofała się ze swego poparcia dla tego pomysłu” – mówi urzędnik odpowiedzialny za znaki drogowe. Wbrew zdrowej logice argumentuje, że „na ul. Głowackiego jest duże nachylenie drogi (…), co stwarza zagrożenie dla pieszych i samochodów, które parkują wzdłuż ulicy. Na takich terenach nie należy lokalizować miejsc postojowych, ponadto samochody  stoją na chodnikach, co blokuje swobodne przemieszczanie się pieszych”. 

Owszem, duże nachylenie drogi stwarza zagrożenie dla wszystkich  użytkowników, zwłaszcza kiedy kierowcy – niczym nieograniczani notorycznie łamią miejską prędkość. Nieprawdą jest, że „samochody stoją na chodnikach” i blokują pieszych. Owszem, stoją okrakiem – na chodniku i na jezdni, a piesi nie mają żadnych kłopotów w „swobodnym przemieszczaniu się”. Powoływanie się na przykład ulic Krakowa to wyraz megalomanii, albo kompleksu głuchej prowincji. A przecież chodzi o mieszkańców „królewskiego miasta” Sanoka …        

*

Na ścieżce do liceum nr 1, obok rektoralnego kościółka nad potokiem, wiszą banery z podobiznami o. Maksymiliana Kolbe. Wykonały je dzieci z kas I-III oraz V-VIII szkoły podstawowej w ilości ponad 230 sztuk; nie wiadomo – na religii, czy lekcjach rysunku? Jedne śmieszne, drugie straszne – jak to bywa z dziecięcymi malunkami. Cel ekspozycji jest jasny i prosty – wbić do głowy ich starszym kolegom–licealistom potrzebę heroizmu. Oddanie życia za drugiego to czyn bohaterski, który zdarza się rzadko. Jednak my, Polacy musimy przygotowywać młode pokolenia na zachowania ofiarne. Wprawdzie nie wymaga ich codzienność, ale są zgodne z naszą męczeńską historią i religijną tradycją. Przecież w pieśni My pierwsza brygada kilka razy powtarza się refren: „na stos (…) rzuciliśmy swój życia los”. 

Zginąć łatwo, a żyć trudno…, zwłaszcza kiedy codziennie przechodzi się dudniącą kładką nad brudnym potokiem, z którego wystają poszczerbione kręgi śmierdzącego kanału, a obok rosną chaszcze, gdzie baluje tzw. element. Kiedyś miasto je wycinało i można było tędy  dojść do przystanku kolejowego. Teraz ani ścieżki, ani kolei, tylko młodzież licealna codziennie kluczy między sacrum i profanum. Nic dziwnego, że po ukończeniu liceum ucieka z rodzinnego miasta.   

*

Ważne wydarzenie – minister zdrowia przeciął wstęgę na nowo oddanym obiekcie Centrum Symulacji Medycznej. Zostało ono wybudowane w krótkim czasie przy Państwowej Wyższej Szkole  Zawodowej, od niedawna – nie wiedzieć czego – nazywanej Uczelnią Państwową. Wartość projektu to prawie 39 milionów, dofinansowanie z Unii – 13, a więc blisko połowę! Ile obiekt rzeczywiście kosztował – nie wiadomo. 

Obok ministra stał zamaskowany miejscowy poseł, który wcześniej promował budowę nowego więzienia. Jak nie wyszło, przyłączył się do otwarcia obiektu medycznego. Nie ma w tym nic dziwnego; wszak posłowie ustawiają się, kudy witer wijut (gdzie wiatr wieje). Kłopot, z tym że szef jego partii nazywa unię agresorem, który stosuje wobec Polski szantaż ekonomiczny. W takiej sytuacji przyzwoitość – albo wierność szefowi partii – nakazywałaby nie pojawiać się na obiektach finansowanych przez „okupantów z Brukseli”. Z drugiej strony  dlaczego, skoro prezydent oznajmia, że najdłuższy w Polsce tunel pod dnem morza jest „praktycznie gotowy”. „Jest to wspólna inwestycja” i Świnoujście „partycypuje w kosztach budowy tego tunelu”… „Wspólnota” polega na tym, że unia dała 80%, miasto 20, a państwo ani złotówki. 

*

Z nadejściem jesieni na sanockich ulicach pojawiły się hulajnogi elektryczne. Może ktoś z młodych zrezygnuje z samochodu, zwłaszcza że prognoza pogody przewiduje jeszcze kilka ciepłych dni.

Henryk Brzozowski 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE