reklama

Wymęczone zwycięstwo hokeistów Sanoka nad Toruniem

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportW meczu z KH Energą Toruń sanoczanie zwyciężyli 2-0 i można by w zasadzie cieszyć się z wygranej, gdyby nie kiepski poziom spotkania, który obniżał przyjemność jego oglądania. Raziły: mała liczba oddawanych strzałów, brak skuteczności, bezradność w grze w przewagach oraz duża ilość popełnianych błędów, przy czym dotyczyło to obu zespołów. O ile można się było tego spodziewać po drużynie z Torunia, dla której była to czternasta kolejna ligowa porażka, o tyle więcej należało oczekiwać od wyżej notowanej Marmy Ciarko STS.
reklama

Marma Ciarko STS Sanok - KH Energa Toruń 2:0 (1:0, 0:0, 1:0)

1:0 Sami Tamminen (13:36)

2:0 Elliot Lorraine - Niko Ahoniemi (58:32)

 

SĘDZIOWIE: Robert Długi i Paweł Kosidło oraz Dariusz Pobożniak i Michał Żak.

KARY: 12-14 minut. STRZAŁY: 12-16. WIDZÓW: 700

 

MARMA Ciarko STS: D. Salama - W. Łysenko, K. Valtola, J. Lorraine, S. Tamminen, V. Heikkinen - B. Florczak, K. Biłas, N. Ahoniemi, J. Mäkelä, E. Lorraine - J. Höglund, W. Tołstuszko, K. Filipek, K. Mocarski, S. Harila - B. Rąpała, D. Ginda, S. Dobosz, L. Miccoli.

 

KH Toruń: M. Ekholm Rosén - A. Jaworski, M. Zieliński, E. Elomaa, N. Koskinen, M. Viitanen - J. Gimiński, J. Ahonen, I. Korenczuk, M. Syty, M. Zając - E. Augstkalns, M. Kalinowski, K. Kalinowski, I. Szűcs - O. Bajwenko, N. Dobrzeniecki, D. Olszewski, T. Szyrokow, J. Wenker.

reklama

Pierwsze minuty nic nie wskazywały, która z drużyn będzie dyktować warunki gry w tym spotkaniu. Nawet w pierwszej grze w przewadze (2.51 min. – Viitanen) gospodarzom nie udało się stworzyć widocznej przewagi. Pierwszą bramkową akcję przeprowadzili w 6 min. goście. Po przechwycie krążka, w sytuacji sam na sam z bramkarzem STS-u znalazł się Koskinen, ale przegrał z nim pojedynek. Z kolei minutę później sam na sam z Rosenem jechał Johan Lorraine, jednak bezbłędnie interweniował szwedzki nabytek Energy. W 11 min, podczas gry w przewadze (10.02 min. Ahonen – za atak kijem trzymanym oburącz) zaatakowali sanoczanie.

Po mocnym strzale Valtoli krążek zdołał odbić Rosen, a bliski sięgnięcia go był Johan Lorraine. Zabrakło centymetrów. W 13 min. ładną indywidualną akcją popisał się Korenczuk, lecz Salama interweniował bezbłędnie. Niespełna minutę później w środkowej strefie przejął krążek Tamminen i pomknął z nim na bramkę gości. Akcję swą zwieńczył precyzyjnym strzałem, pokonując Rosena. W 16 min, po stracie krążka przez Tołstuszkę, w sytuacji bramkowej znalazł się Szucs, ale uderzony przez niego krążek wybił poza bramkę Salama. Tercję wygrali gospodarze 1-0, będąc zespołem nieco lepszym, groźniej atakującym, ale goście przez cały czas starali się im dorównać;

reklama

 

Bez strzałów, bez bramek, bez emocji

W błędzie byli ci, którzy liczyli, że od początku drugiej tercji gra nabierze rumieńców. Obydwa zespoły sprawiały wrażenie, że wystarczy ją tylko rozegrać. Pierwszy strzał na bramkę oddał dopiero w 24 min. Korenczuk, ale nie sprawił on Salamie trudności z obroną. Zrewanżował się Johan Lorraine, podobnym uderzeniem z boku tafli, ale Rosen pewnie wyłapał krążek. W tej samej minucie trybuny ożywiły się z odrętwienia, gdy po strzale oddanym przez Ahoniemi-ego zadźwięczał słupek, ratując gości przed utratą gola. W 28 min, korzystając z kary odsiadywanej przez Koskinena (27.44 min.) całą drużyną zaatakowali gospodarze. Przez blisko minutę kotłowało się pod bramką toruńską, ale nie potrafili zwieńczyć tego kolejnym, jakże oczekiwanym golem. Goście zrewanżowali się podobnym atakiem, gdy na ławce kar posadzony został Valtola (32.42 min – za spowodowanie upadku przeciwnika). Strzały Jaworskiego i Korenczuka padły łupem sanockiego bramkarza. W 37 min. ostro uderzył Makela, jednak krążek, po kiju jednego z obrońców, poszybował ponad bramką. W końcówce znów sypnęło karami. W 37.41 min. karę za nadmierną ostrość (2+2 min.) otrzymał Bajwenko, zaś karę mniejszą (2 min.) – Filipek. Mimo dwóch minut gry w przewadze, gospodarzom nie udało się wypracować sytuacji pachnącej bramką.

reklama

 

Za sprawą kar, mogło być różnie

Z myślą o wyrównaniu rozpoczęli III tercję goście. W 42 min. ich szybką akcję chciał zamknąć golem Zając, ale Salama wykazał się większą szybkością i zapobiegł nieszczęściu. Chwilę potem z niebieskiej huknął Gimiński, ale i tym razem Salama był na posterunku. Szansa na odskoczenie od rywala na dwie bramki otworzyła się w 43.04 min, gdy sędziowie odesłali na ławkę kar Elomaę. Zupełnie nie dostrzegli jej hokeiści STS-u, nie stwarzając przez dwie minuty żadnego zagrożenia pod bramką torunian. Niespełna pięć minut później karę „zarobił” Łysenko (47.30 min. – za spowodowanie upadku przeciwnika). Mocno nacisnęli goście, przemieszczając się w komplecie pod bramkę rywala. Było groźnie. Przed szansą zdobycia gola stanął Michał Kalinowski, lecz z bliska posłał krążek tuż obok bramki. W bramce leżał Salama, któremu w zamieszaniu wytrącono kij, obok niego dwóch zawodników, a krążek wylądował na bocznej siatce. 54 minuta meczu przyniosła kolejną karę dla sanoczan (53.11 min. – Heikkinen, za dyskusyjne zagranie wysokim kijem), a 14 sekund po nim, za atak kijem trzymanym oburącz, dołączył do niego Valtola. Przez blisko 2 minuty goście grali pięciu na trzech i wydawało się, że nie dadzą rady przetrwać tego oblężenia. Dali radę. Desperacja w grze obronnej z jednej strony i brak umiejętności gry w przewadze z drugiej sprawiły, że na 4,5 minuty przed końcem nadal utrzymywał się wynik 1-0 dla gospodarzy. Na 1 min. i 45 sek. przed syreną goście zdjęli bramkarza i zaatakowali szóstką. Ale i w tym przypadku nie potrafili nic sensownego zmontować. Mało tego, w pewnym momencie krążek przejął Ahoniemi, oswobodził się od przeciwników, podał na kij Elliotowi Lorraine, a ten umieścił go w pustej bramce. 

reklama

I w ten oto sposób mecz z KH Energą Toruń zakończył się oczekiwanym zwycięstwem sanoczan 2-0. Nie było to wielkie widowisko ani pokaz hokejowego kunsztu. Widać było wyraźnie, że walczą ze sobą drużyny spoza czołówki tabeli. Na zadanie domowe obydwu drużynom i ich trenerom zadać by należało pracę nad opanowaniem umiejętności gry w przewadze. W spotkaniu tym gospodarze przez 12 minut grali w przewadze, gości o 2 minuty od nich dłużej. Żadnej z drużyn nie udało się w tym czasie zdobyć bramki. To chyba swoisty rekord tych rozgrywek. Przerwy między lekcjami warto by poświęcić na szkolenie pt. „Jak unikać niepotrzebnych kar”. I to wszystko. Teraz sanoczanie będą pauzować, 22 grudnia zagrają z Zagłębiem w Sosnowcu, a w Sanoku zobaczymy ich dopiero w przyszłym roku, dokładnie 3 stycznia, kiedy to podejmować będą Podhale Nowy Targ.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo