reklama
reklama

Toruńska twierdza zdobyta przez sanoczan

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Patryk Oberc

Toruńska twierdza zdobyta przez sanoczan - Zdjęcie główne

foto Patryk Oberc

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Dobry mecz i punkt zdobyty w meczu z Cracovią, świetny debiut dwóch nowych szwedzkich napastników, to wszystko sprawiło, że pojechali do Torunia z dużymi apetytami na wygraną. Bardzo chcieli ten mecz wygrać i wygrali! Pokonali Energę 4-1, tocząc zacięty pojedynek o zwycięstwo. Znów z dobrej strony pokazali się bracia Lorraine. Elliot zdobył 1 gola, zaliczając również dwie asysty, Johan dołożył do braterskiego bilansu jedno celne trafienie. O słodkim smaku toruńskich pierników mogą więc mówić sanoccy kibice.
reklama

KH Energa Toruń - Marma Ciarko STS Sanok 1:4 (0:2, 1:1, 0:1)

 

0:1 Niko Ahoniemi - Kalle Valtola, Jere Karlsson (3:55)

0:2 Johan Lorraine - Elliot Lorraine (10:31, 4/5)

1:2 Michał Kalinowski - Adrian Jaworski, Edmunds Augstkalns (33:39)

1:3 Elliot Lorraine - Kalle Valtola, Juho Mäkelä (35:58, 5/4)

1:4 Juho Mäkelä - Elliot Lorraine (56:37, 5/4)

 

SĘDZIOWIE: Krzysztof Kozłowski i Patryk Pyrskała oraz Maciej Byczkowski i Grzegorz Cytawa. KARY: 8-8 minut.

STRZAŁY: 45-23. WIDZÓW: 612.

 

TKH ENERGA: E. Muštukovs - A. Jaworski, P. Szécsi, I. Korenczuk, N. Koskinen, M. Viitanen - J. Ahonen, J. Gimiński, M. Zając, M. Syty, M. Kalinowski - E. Augstkalns, M. Zieliński, D. Olszewski, E. Elomaa, E. Jeskanen - R. Robertson, O. Kurnicki, P. Napiórkowski, T. Szyrokow, J. Wenker.

 

MARMA CIARKO STS: D. Salama - W. Łysenko, K. Biłas, J. Lorraine, S. Tamminen, S. Dobosz - J. Karlsson, K. Valtola, E. Lorraine, J. Mäkelä, N. Ahoniemi - J. Höglund, B. Rąpała, K. Filipek, K. Mocarski, D. Ginda - M. Wróbel, M. Dulęba, L. Miccoli. 

 

Mecz rozpoczął się od bombardowania bramki gości, ale ci nie przestraszyli się huraganu i w 3 min. poważniej zagrozili bramce TKH, strzałem z pierwszego krążka spomiędzy bulików w wykonaniu Dobosza. Mustokovs nie dał się jednak zaskoczyć. Ale już niespełna 1 minutę później zmuszony był wyciągnąć krążek z siatki. Z dystansu mocno uderzył Valtola, bramkarz toruński zdołał odbić krążek, ale wyłuskał go Ahoniemi i umieścił między jego parkanami. Podrażnieni takim początkiem gospodarze ruszyli do ataku. W 8 min. potężną bombą z dystansu popisał się Szecsi, ale krążek wylądował na poprzeczce. Wkrótce potem Viitanen wymanewrował sanocką defensywę, jednak w pojedynku z Salamą górą był sanocki bramkarz. W 9 min. za uderzanie kijem na ławkę kar odesłany został Hoglund, ale w grze w osłabieniu sanoczanie zademonstrowali odpowiedzialną grę w defensywie. Ale to nie wszystko. Na 13 sekund przed końcem kary Hoglunda, Johan Lorraine zdobył drugą bramkę dla sanockich barw. Wywalczył krążek w tercji gospodarzy, błyskawicznie przymierzył z okolic bulika, pakując krążek pod poprzeczkę bramki Mustukovsa. W 13 min. spod bandy groźny strzał oddał Ahoniemi, jednak parkanem obronił go bramkarz TKH. Ostatnie 5 minut pierwszej tercji należało do torunian. Potrafili nawet przez dłuższy czas zamknąć sanoczan w ich tercji, ale ci bronili się bardzo mądrze. Tercja dla gości, zakończona dwubramkowym prowadzeniem, była nagrodą za skuteczną grę w ataku, odpowiedzialną w obronie i walkę od pierwszej do ostatniej minuty.

 

Przeciąganie liny 

 

Chęć odrobienia straty przez torunian była tak duża, że ponosił ich temperament. Efektem była kara Koskinena, wymierzona mu w 21 minucie, a następnie kara Szecsiego, którego w 23 min. sędziowie ukarali za opóźnianie gry. W 23 min. goście byli bardzo blisko zdobycia trzeciej bramki. Indywidualną akcją popisał się Johan Lorraine. Wymanewrował już bramkarza TKH, popędził z krążkiem za bramkę, jednak w momencie, gdy był blisko wpakowania go do siatki, została poruszona bramka. Bez konsekwencji. W rewanżu z dystansu mocno huknął Korenczuk, ale minimalnie chybił. Potem większymi siłami natarli sanoczanie. Bezradnie śledzili szybkie przemieszczanie się krążka hokeiści TKH, ale nie udało się atakującym postawić kropki nad „i”.

W 32 min. na ławkę kar odesłany został Hoglund, jednak gospodarze nie potrafili poważnie zagrozić bramce przeciwnika. Sztuka pokonania go udała się w 34 min. Na bramkę STS-u uderzył Jaworski, krążek parkanem zdołał odbić Salama, jednak pierwszym, który go dopadł, był M. Kalinowski, bezbłędnie lokując w bramce gości. Wydawało się, że to może być przełomowy moment spotkania, że uskrzydleni zdobyciem kontaktowego gola torunianie pójdą za ciosem i szybko doprowadzą do wyrównania. Stało się jednak inaczej. W 35 min, za atak łokciem, na ławkę kar powędrował Gimiński i sanoczanie poczuli, że jest to najlepszy moment, aby powstrzymać zapędy gospodarzy. W 36 min, grając w przewadze, krążek od Valtoli trafił do czekającego nań w okolicach prawego bulika Elliota Lorraine, który przepięknym uderzeniem wpakował go w samo okno bramki Mustokovsa. I w ten oto sposób sanoczanie odzyskali dwubramkowe prowadzenie.

Sztuka gry obronnej

Kara Dobosza, nałożona w 43 min, sprawiła, że torunianie przystąpili do ataku. Już w tej samej minucie Jeskanen wymanewrował sanockich obrońców, jednak będąc w dobrej sytuacji zdecydował się na odegranie krążka partnerowi, co okazało się złym rozwiązaniem dla gospodarzy. W 44 min. z bliska uderzył Koskinen, ale nie udało mu się pokonać Salamy. Przez następne 10 minut sanoczanie rozgrywali wariant gry obronnej, broniąc się wysoko na linii niebieskiej. Skutecznie powstrzymywali akcje gospodarzy, którzy nie mogąc przedrzeć się przez sanockie zasieki, ograniczali się do strzałów z dalszej odległości.

Uderzali: Szecsi (48 i 53 min), Elomaa (49), Jaworski (50), ale żaden z tych strzałów nie zagrażał utracie bramki. Dopiero w 56 min. udało się im stworzyć kocioł pod sanocką bramką i w pewnym momencie wydawało się, że musi paść kontaktowy gol. Salama, broniąc kilka strzałów z bliska, leżał już na łopatkach, gdy krążek znalazł się w posiadaniu jednego z torunian. W ferworze walki, nie zdołał go podnieść i wrzucić do bramki. Po tej szalonej akcji nastała chwila oddechu. W 57 min. na ławkę kar odesłany został Elomaa. Sanoczanie w mig założyli zamek, a na bramkę Mustukovsa precyzyjnie strzelił Elliot Lorraine. W bramce walczył z obrońcami TKH Makela, który pędzący krążek trącił, kierując go do bramki toruńskiej. I w tym momencie było już po meczu.

I jak ich nie kochać? Kilka tygodni wcześniej, gdy było już naprawdę źle, nagle w drużynę wstąpił nowy duch. Oparła się mocnej Cracovii, po czym sprawiła miłą niespodziankę, wygrywając w Toruniu. Dodajmy, wygrała tam po siedmiu latach, gdyż ostatni raz sztuka ta udała się sanoczanom 13 października 2015 roku. Jest to niewątpliwie sukces sanockich hokeistów. I co warto podkreślić, sukces całej drużyny! Oczywiście motorami napędowymi byli bracia Lorraine, świetnie bronił Salama, gole zdobywali też coraz lepiej grający: Ahoniemi i Makela. Ale wygrał zespół MARMA CIARKO STS! Brawo! Teraz musimy im pomóc pokonać groźne Zagłębie Sosnowiec, które zawita do Sanoka w najbliższą środę. Oj, będzie się dzało!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama