reklama
reklama

Sanoczanie przerywają zwycięską passę GKS-u Tychy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Tyszanie przyjechali do Sanoka po dziesiątą wygraną z rzędu, nie spodziewając się przerwania swej zwycięskiej passy. Tymczasem opuszczali sanocką Arenę „na tarczy”, ulegając gospodarzom 2-3. Po przegranej polskich piłkarzy z Francją, kibice, którzy w liczbie ponad tysiąc przybyli kibicować swoim pupilom, mieli powody do poprawy nastroju. Ich drużyna rozegrała dobre, emocjonujące spotkanie, odnosząc ciężko wywalczone zwycięstwo. Świetny początek IV rundy rozgrywek PHL.
reklama

Marma Ciarko STS Sanok - GKS Tychy 3:2 (1:0, 2:1, 0:1)

 

1:0 Ville Heikkinen (8:57, rzut karny)

2:0 Sebastian Harila - Kalle Valtola, Niko Ahoniemi (24:08, 5/4)

2:1 Emil Bagin - Alexandre Boivin (31:10)

3:1 Ville Heikkinen - Jere Karlsson (31:26)

3:2 Mateusz Ubowski - Jakub Bukowski (42:18)

 

SĘDZIOWIE: Marcin Polak i Mateusz Bucki oraz Michał Gerne i Wojciech Moszczyński. KARY: 12-8 minut. STRZAŁY: 22-35. WIDZÓW: 1500.

 

MARMA CIARKO STS: D. Salama - J. Karlsson, K. Valtola, J. Lorraine, S. Tamminen, V. Heikkinen - W. Łysenko, K. Biłas, N. Ahoniemi, J. Mäkelä, E. Lorraine - J. Höglund, W. Tołstuszko, K. Filipek, K. Mocarski, S. Harila - B. Rąpała, B. Florczak, D. Ginda, L. Miccoli, F. Sienkiewicz.

 

GKS Tychy: K. Lewartowski - A. Younan, O. Kaskinen, O. Šedivý, F. Komorski, K. Wróbel - O. Bizacki, B. Pociecha, J. Bukowski, R. Galant, B. Jeziorski - E. Bagin, A. Nilsson, C. Mroczkowski, A. Boivin, J. Dupuy - B. Ciura, O. Jaśkiewicz, M. Ubowski, F. Starzyński, S. Marzec. 

 

Goście przyjechali, aby odnieść dziesiąte z rzędu zwycięstwo, gospodarze postanowili do tego nie dopuścić. Już sam ten fakt zapowiadał ciekawe widowisko. W 20 sekundzie mocny strzał na sanocką bramkę oddał Komorski, jednak jeden z sanockich obrońców zdołał przekierować krążek, który wylądował obok bramki. W 4 min. ostro strzelił zza bulika Mroczkowski, ale Salama nie dał się zaskoczyć. Odpowiedź gospodarzy nastąpiła w 9 minucie. Uciekł tyskim obrońcom Heikkinen, jeden z nich próbował ratować sytuację faulując, za co sędzia bez wahania wskazał na rzut karny. Jego wykonawcą był sam autor akcji, bezbłędnie umieszczając krążek w górnym rogu bramki Lewartowskiego. Od razu próbowali odrobić stratę goście, ale natrafili na twardy mur obronny gospodarzy.

Momentami nawet za twardy, gdyż w 10.00 min. na ławkę kar odesłany został Filipek. A w 11.39 min. dołączył do niego Heikkinen. Nawet grając w podwójnej przewadze, nie udało się tyszanom zagrozić bramce STS-u. Gdy w 13.01 min. na ławce wylądował Johan Lorraine, goście nie tylko nie oddali strzału, ale mogli nawet stracić bramkę, gdyż ładną indywidualną akcją popisał się Tamminen, jednak uderzony przrz niego krążek minimalnie minął słupek. Po nim na bramkę Lewartowskiego groźnie strzelali: Heikkinen i Elliot Loraine, ale bramkarz gości popisał się dobrymi interwencjami. W końcówce strzał z dużego kąta oddał Dupuy, ale Salama był na stanowisku. I tuż przed syreną, po uderzeniu Valtoli, strącił krążek Mocarski, ale kierunek jego lotu dobrze wyczuł bramkarz GKS-u, zamykając go w rękawicy. Dobra, interesująca tercja, dużo obustronnych akcji, z których groźniejsze stwarzali sanoczanie. I oni też w pełni zasłużenie wygrali tę odsłonę 1-0. 

 

Po dobrej pierwszej tercji, druga jeszcze lepsza

W 22 min. uciekł sanockim obrońcom Jeziorski, oddał świetny strzał, ale Salama popisał się jeszcze lepszą obroną. Gdy w 21.27 min. ukarany został Boivin, a w 22.52 min. dołączył do niego Starzyński, mocno zaatakowali bramkę gości sanoczanie. Przy podwójnej przewadze nie potrafili celnie trafić, ale już przy grze pięciu na czterech sztuka ta się im udała. Mocno uderzył na bramkę GKS-u Valtola, tam przekierował go we właściwe miejsce Harila i gospodarze odskoczyli rywalom na dwa gole. Nie zadowolili się tym, poszli za ciosem. W 26 min. groźnie strzelił Elliot Lorraine, ale świetnie obronił jego uderzenie Lewartowski. W 29 min. w sytuacji bramkowej znalazł się jego brat, Johan, lecz minimalnie chybił. Zamiast 3-0, w 31.10 min. na tablicy pojawił się wynik 2-1. Autorem trafienia był Bagin, który bezbłędnie trafił w krążek podany mu przez Boivina, lokując go w samym rogu bramki Salamy. To, co w tym momencie zrobili gospodarze, zasługuje na szczególne uznanie. Już w pierwszej akcji, dokładnie 16 sekund po stracie gola, Tamminen posłał idealne podanie do Heikkinena, który błyskawicznie ulokował krążek w siatce bramki gości. Tym samym znów gospodarze odskoczyli rywalom na dwie bramki. Do końca tercji akcje zmieniały się jak w kalejdoskopie, a krążek wędrował od jednej do drugiej bramki, lecz żadnej z drużyn nie udało się doprowadzić do zmiany wyniku. Świetna tercja, wygrana przez sanoczan 2-1, dająca przekonanie, że nic złego już się nie może wydarzyć.

Cóż byłby to za hokej, bez adrenaliny

Goście wyskoczyli na lód zdeterminowani, z przekonaniem, że jeszcze jest wszystko do wygrania. Upewniła ich w tym akcja zainicjowana przez (naszego) Kubę Bukowskiego w 43 min, zakończona pięknym strzałem w okienko w wykonaniu Ubowskiego. Gol kontaktowy jeszcze bardziej ich uskrzydlił. Osiągnąwszy przewagę, częściej gościli w tercji gospodarzy, groźnie ostrzeliwując bramkę przeciwnika. Strzelali: Marzec (44 min), Bukowski (46), Dupuy (47). Nawet grając w osłabieniu (na karze przebywał Boivin – 50.16), nie spuszczali z tonu, dalej atakując. W 53 min. po strzale Dupuya krążek trafił Salamę w kask. Minutę później przed szansą na wyrównanie stanął Bagin, lecz w sytuacji, gdzie miał pół bramki odkrytej, nie trafił do celu. W rewanżu mocno uderzył Florczak, ale Lewartowski popisał się świetną obroną. Adrenalina skoczyła w górę w 56 min, gdy sędzia ukarał „odsiadką” Johana Lorraine, kwalifikując jego zagranie jako atak kijem trzymanym oburącz.

Odpowiedzią sanoczan były świetne dwie minuty gry w defensywie, kiedy to oni stworzyli dwie bramkowe sytuacje. Najpierw piękny strzał oddał Makela, jednak Lewartowski zażegnał niebezpieczeństwo. Chwilę potem uciekł obrońcom GKS-u Johan Lorraine, strzelił, lecz krążek odbity od słupka poszybował poza bramkę. Na dwie minuty przed końcową syreną w Arenie zawrzało. To była reakcja widowni na werdykt sędziego, który za szamotanie się dwóch hokeistów pod bandą, ukarał jednego z nich, a był nim zawodnik… gospodarzy, Karlsson. To mogło przesądzić o wyniku całego spotkania, jako że goście wycofali bramkarza i zaatakowali szóstką przeciwko czwórce. Na szczęście, próba ta im się nie udała i sanoczanie mogli wznieść w górę ręce, ciesząc się ze zwycięstwa. 

Warto dodać, że w pełni na nie zasłużyli, będąc zespołem grającym lepiej, stwarzającym groźniejsze sytuacje pod bramką przeciwnika. Wagę wygranej dodatkowo podkreśla fakt, że pokonali drużynę, która wygrała kolejnych dziewięć spotkań. Aż potknęła się w Sanoku. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama