Sołtys Franciszka Suszko poinformowała nas o problemie.
- Mieszkający przy drodze od strony kościoła do końca rzeki mają wszystko powycinane - opisuje. - Tak czyściutko, że się w głowie nie mieści. A za kościołem, to nikt palcem nie tknie. A później pretensje, bo trzeba z tym iść do gminy.
Na miejscu zobaczyliśmy też znaki drogowe w katastrofalnym stanie.
- Droga od szkoły do Mroczkówek jest drogą gminną - twierdzi wójt Andrzej Betlej. - Nie słyszałem o tym, bo do tej pory nikt nie zgłaszał tego problemu. Ktoś z mieszkańców musiał zniszczyć. Same się chyba nie powyginały, tylko ktoś im pomógł. Najlepiej w tej sprawie porozmawiać z kierownikiem Rakoczym.
Jednak urzędnik odmówił komentarza.
- Nie mogę się wypowiedzieć, bo mi zastępca wójta zabronił udzielać informacji - kwituje Bogusław Rakoczy, kierownik Referatu Gospodarki Komunalnej, Przestrzennej, Rolnictwa, Ochrony Środowiska i Gospodarki Mieniem Gminy. - Nie mam do tego upoważnienia - dodaje.
W zaistniałej sytuacji wójt Betlej obiecał sprawdzić sytuację w Pielni.
Od Annasza do Kajfasza trzeba się nachodzić. A może urząd gminy powinien zatrudnić rzecznika prasowego?