W Ustrzykach Dolnych samorządowcy spotkali się z przedstawicielami firm przewozowych oraz Janem Dereniem, reprezentantem urzędu marszałkowskiego.
Obawy przewoźników
– Po analizach przygotowaliśmy informacje, jakie jest zapotrzebowanie na terenie czterech powiatów na wykonywanie transportu zborowego przez ewentualnych nowych przewoźników – powiedział podczas konferencji Bartosz Romowicz, burmistrz Ustrzyk. – Chcemy dowiedzieć się, jakie są oczekiwania przewoźników w stosunku do samorządów względem obsługi przewozów zbiorowych.
Jan Dereń z urzędu marszałkowskiego przyznał, że stan prawny uniemożliwia władzom województwa nakazanie ani zobowiązanie jakiegokolwiek podmiotu do wykonywania usług transportu publicznego.
– Możemy jedynie liczyć na państwa inicjatywę oraz zainteresowanie możliwościami, jakie się na tym rynku otwierają – poinformował. – Arriva była przewoźnikiem dominującym, jej wycofanie oznacza, że otwiera się duży rynek.
Dereń przypomniał, że trwają obecnie prace nad zmianą Ustawy o transporcie Zbiorowym. Obowiązujący system prawny utrzyma się do 31 grudnia 2018 roku. Dla przewoźników rodzi to pewne problemy, bo nie wiedzą, jak zmiany wpłyną na rynek. Zapowiadane są jako korzystne. Myśli się m.in. o tym, by przewoźnik komercyjny miał prawo do korzystania z ulg ustawowych. Jednak to nic pewnego.
– Chcąc wejść na rynek, powinniśmy mieć minimum 5 lat przed sobą – podkreślił jeden z przewoźników. – Tyle trzeba, by odrobić nasze inwestycje. Dla nas, mniejszych przedsiębiorców, zmiana ustawy to pewien problem.
Firmy obawiają się, że na obleganych liniach wytworzy się silna konkurencja, a do nierentownych trzeba będzie sporo dopłacać. Chcieliby się jakoś zabezpieczyć z jednej strony przed konkurencją, z drugiej przed stratami poprzez dopłaty do nieopłacalnych linii.
– Załóżmy, że pojawi się przewoźnik, który odważy się zainwestować, uruchomi linie, będzie obsługiwać i zacznie zarabiać – mówił Gustaw Fediów z PKS Dębica – Grupa "Monis". – Po 3 miesiącach pojawia się nowy przewoźnik – uruchamia linię i wstawia się w rozkład 5 minut przed dotychczasowym przewoźnikiem. I co wtedy? Problem podjazdów na liniach przez konkurencję powoduje to, że przewoźnicy się wycofują i mamy właśnie taki stan, jaki mamy.
Samorządy mają związane ręce w tej kwestii.
– Nie możemy takich "zielonych busików" wyeliminować – przyznał burmistrz Ustrzyk. – Nie mamy możliwości, by tego typu podjazdy zlikwidować. Dla pasażera jest korzystne, gdy pojawia się konkurencja – czasem tańsza. Taki jest stan prawny i z nim musimy się liczyć.
Fediów poprosił o możliwość przekazywania przystanków konkretnemu przewoźnikowi, na konkretnych liniach, w porozumieniu z samorządem. Jego zdaniem da to możliwość usystematyzowania i uregulowania obsługi transportu na danym terenie.
Interwencja europoseł
Elżbieta Łukacijewska, poseł do Parlamentu Europejskiego, także próbuje pomóc. Zwróciła się do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego oraz do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa. Zostało również zaplanowane jej spotkanie w tej sprawie z wojewodą Ewą Leniart.
– Po pierwsze konieczne są zmiany na szczeblu ministerialnym – uważa Łukacijewska. – Ale nie możemy zapomnieć o dotychczasowych działaniach podejmowanych przez urząd marszałkowski, który bez uprzedniej analizy dostępu do transportu publicznego w województwie podkarpackim wydaje koncesje dla różnego rodzaju mniejszych lub większych firm transportowych.
Kurs na Bieszczady
Jest też inicjatywa oddolna Adama Snarskiego, który zbierał podpisy pod petycją do wojewody. Zwraca się w niej z prośba o zareagowanie na problem.
.– Chcemy naszą inicjatywą pokazać wojewodzie skalę problemu – mówi organizator akcji "Kurs na Bieszczady". – Mamy nadzieję, że zareaguje na ogromny problem, który nastanie 1 lipca. Stworzyliśmy inicjatywę oddolną – czyli od samych mieszkańców, którzy są najbardziej pokrzywdzeni. Wiem, że wojewoda wysłała pismo do ministra infrastruktury i budownictwa. Naszą akcją i wnioskiem chcemy pokazać, że dla mieszkańców transport zbiorowy jest dziś kwestią priorytetową i z pewnością będziemy wykorzystywać każdą możliwość, aby mobilizować Ewę Leniart do działania.