Podczas demonstracji organizatorzy zbierali podpisy na liście poparcia dla protestu. Jak informuje Krzysztof Feret, rzecznik prasowy podkarpackiej Nowoczesnej, która organizowała protest, w ciągu godziny podpisało się 345 osób.
- Biorąc pod uwagę to, ilu ludzi w ogóle pojawia się w godzinę na rynku w Ustrzykach Dolnych, można stwierdzić, że prawie każdy, kto w tym czasie przechodził w pobliżu miejsca, gdzie zbierano podpisy, poparł protest. Petycję wraz z podpisami prześlemy niezwłocznie do wojewody podkarpackiego. Oczekujemy, że dla pani wojewody będzie to wystarczająco czytelny sygnał, aby szybko zweryfikować założenia planu likwidacji dyżuru jednej karetki "S", ratującej życie w Bieszczadach.
Protestujący nie sprzeciwiają się samej idei zmian organizacyjnych w pogotowiu ratunkowym, nie zgadzają się jednak na obniżenie zdolności bieszczadzkiego pogotowia do skutecznego i szybkiego ratowania życia ludzi. Chodzi o sytuacje, gdy czas dojazdu i podjęcia czynności ratunkowych przez zespół medyczny w odpowiednio wyposażonej karetce ma decydujący wpływ na to, czy pacjent przeżyje.
- Ani służby wojewody, ani tym bardziej sam wojewoda nie mogą podejmować decyzji w tak wrażliwej sprawie, bazując jedynie na statystyce, czyli suchych wskaźnikach. Bieszczady mają swoją specyfikę, a jej niedostrzeganie to zwykła bezmyślność i chęć załatwienia sprawy na skróty – twierdzą organizatorzy protestu.
Więcej w 18 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka