- Przyjechali moi znajomi na dworzec PKP i chcieli skorzystać z toalety - opowiada Marek z Sanoka. - Niestety jest tam tylko taka przenośna, tzw. toi toi. Jak ją szybko otworzyłem, tak prędko zamknąłem, bo jest w masakrycznym stanie, aż szkoda gadać! Chełpimy się, że nasze pociągi jeżdżą na Słowację, a ta toaleta urąga wszelkiej godności. Jak ktoś będzie czekał na pociąg i zechce iść za potrzebą, to tragedia! No nie ma gdzie! PKS zamknięty, a tamto pożal się Boże! - ubolewa mężczyzna.
Władze Sanoka zapowiadają interwencję w tej sprawie, pomimo że teren zarządzany nie jest przez miasto. Burmistrz Tadeusz Pióro obiecał, że nawiąże kontakt z Polskimi Kolejami Państwowymi.