Mieszkaniec Pisarowiec współpracuje z muzeum już od wielu lat, co bardzo sobie ceni. Ma na swoim koncie m.in. odnalezienie monety rzymskiego cesarza Kommodusa. Jest historykiem-hobbystą.
– Interesuję się tym od dziecka – mówi. – To mój sposób na spędzanie wolnego czasu. Początkowo pasjonowałem się nowszą historią. Zmienił to pobyt w Anglii, gdzie jest mnóstwo zabytków z czasów starożytności.
Na grot strzały natknął się podczas spaceru w okolicach Bykowiec i Załuża. Najpierw myślał, że to relikt z czasów nowożytnych. Przedmiot przypominał kawałek pocisku z okresu którejś z wojen światowych. Po oczyszczeniu stwierdził, że ma do czynienia z czymś znacznie starszym.
– To niepozorne 2,5-cm znalezisko jest niezwykle cenne – wyjaśni Piotr Kotowicz, archeolog Muzeum Historycznego w Sanoku. – To grot strzały z tulejką, który ma prawie 2800 lat. Związany jest ze Scytami.
To lud koczowniczy zamieszkały tereny nad Morzem Czarnym około VIII-VII w. p.n.e. Słynął ze swojej agresywności. Rabował wszystkich dookoła, m.in. Greków. Pojawia się nawet o nim wzmianka w "Dziejach" Herodota. Scytowie zapuszczali się również w okolice kotliny karpackiej (dzisiejsze Węgry). Stamtąd poprzez Bramę Morawską organizowali wyprawy łupieżcze w inne regiony, m.in. obecnej Polski. Uważa się, że spalili kilka grodów kultury łużyckiej, w Wicinie i Biskupinie. Znaleziono tam groty strzał podobne do tego, który odnalazł Skowroński.
– Z terenu południowej Polski pochodzi szereg zabytków scytyjskich – informuje archeolog. – Najbardziej efektowny skarb to miecz żelazny znaleziony w okolicach Rzeszowa. Powstała hipoteza, że Scytowie mieli intensywne kontakty z ludnością kultury łużyckiej zamieszkałą tereny dzisiejszej stolicy Podkarpacia i Przemyśla. Być może nawet podporządkowali ją sobie. W naszą część województwa Scytowie raczej się nie zapuszczali. Grot strzały jest pierwszym zabytkiem scytyjskim z dorzecza górnego Sanu.
Naukowcy podejmą próbę odpowiedzi na pytanie, jak ten przedmiot dostał się na nasze tereny. Czy zawędrował tu oddział Scytów i wydarzył się jakiś konflikt? Brzmi efektownie, ale Kotowicz uważa to za mało prawdopodobne. Wydaje się, że to luźne znalezisko. Może mieszkaniec tych terenów używał łuku ze strzałami roboty scytyjskiej i np. zgubił pocisk w czasie polowania. Na razie ciężko cokolwiek powiedzieć, raczej skarb nie oznacza istnienia jakiejś osady. Miejsce, w którym je odnaleziono, na to nie wskazuje.
Więcej w 21 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka