Patrząc w stronę miasta, po lewej stronie, w miejsce starego, zniszczonego chodnika miał być zrobiony nowy. Wiekowe płyty chodnikowe zostały wydarte, zasypano teren ziemią, wstawiono krawężniki i na tym się skończyło.
- Nie będzie tam chodnika - mówi wiceburmistrz Edward Olejko. - Technicznie nie jesteśmy tu go w stanie zrobić i jednocześnie dwukierunkowej jezdni, bo na odcinku długości ok. 50 m szerokość ulicy wynosi zaledwie 5 m. Stworzymy tu strefę zamieszkania (znak D-40) z ograniczeniem prędkości do 20 km/h, tak że problemu nie będzie. Powstanie taki projekt organizacji ruchu, że uwzględni wszystkie uwarunkowania.
Wiceburmistrz nie widzi też potrzeby budowania chodnika tam, gdzie jest miejsce: na placyku za zjazdem z ul. Lipińskiego w Kołłątaja.
- W newralgicznym miejscu, na zakręcie - żeby tam nie było chodnika, to jest po prostu kuriozum - denerwuje się nasz czytelnik, mieszkający w pobliżu i przejeżdżający na co dzień tą ulicą.
Natomiast inny problem istnieje po prawej stronie drogi, wzdłuż potoku, gdzie parkowali dotąd pacjenci przychodni przy ul. Lipińskiego. Teren jest nieutwardzony i zjeżdża pod ciężarem aut.
Więcej w czwartkowym wydaniu Korso Gazety Sanockiej.