Problem zgłosili nam czytelnicy, którzy skarżą się, że nie ma sposobu na uciążliwego mieszkańca. Złom zgromadzony na zewnątrz bardzo często tnie piłą elektryczną. Urządził prawdziwy warsztat na świeżym powietrzu, z tym że tuż pod oknami wielu osób. Swoje zbiory nakrywa plandekami. Piwnica zawalona jest dywanami, w których lęgną się mole i szczury. Sprawa była zgłaszana do administracji osiedla, do straży miejskiej i na policję. Mimo wielokrotnych interwencji, na upartego mężczyznę "nie ma bata".
- Spółdzielnia skieruje przeciwko temu mieszkańcowi sprawę do sądu o wydanie nakazu sądowego - mówi Janusz Zieliński, administrator Osiedla Błonie Sanockiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Ten pan dostanie taki nakaz i będzie musiał wszystko uporządkować. Ta sprawa ciągnie się już latami. Kierowaliśmy do niego pisma, ponaglenia, prowadziliśmy z nim rozmowy, ale bez efektu. Nadal składuje te rzeczy, w mniejszym czy większym natężeniu.
Kilkakrotnie na Kochanowskiego interweniowała straż miejska. Po ostatnim zgłoszeniu, które miało miejsce w ubiegłym tygodniu, strażnicy podjęli decyzję o wniesieniu sprawy do sądu. Jak mówi nam dyżurny straży miejskiej, obecnie prowadzone są czynności poprzedzające skierowanie do sądu wniosku o ukaranie na podstawie ustawy o odpadach, która zabrania składowania sprzętu AGD w przypadkowych miejscach.
Mieszkaniec, na którego wpływają skargi, twierdzi, że znoszone przez niego rzeczy, głównie pralki, nie leżą długo - po ich rozebraniu i pocięciu wywozi je na złom.
- Gdzie będę to składał? - pyta. - Czy wyżyłaby pani za 750 zł? Choruję, muszę kupować leki. Chciałem dostać od spółdzielni jakieś dodatkowe pomieszczenie, ale powiedzieli, że bałaganię i dlatego mi nie dadzą.
Mężczyzna obiecuje, że wywiezie skład spod bloku, tym bardziej że była u niego ostatnio straż miejska. Teraz nie ma czasu, bo dorabia, odczytując liczniki. Przyznaje, że tnie części metalowe, ale jedynie raz na jakiś czas i tylko pod swoim balkonem.
- Ludziom wszystko przeszkadza - narzeka. - Ja tutaj sprzątam, zamiatam, zbieram śmieci, skosiłem trawę, i na mnie jeszcze psioczą. Ja wiem, że nie wolno, rozumiem to, ale komu to przeszkadza? Dopóki trzymałem to pod swoim oknem, nikt się nie skarżył.
Dla mieszkańców tego i okolicznych bloków pojawiła się zatem nadzieja na skuteczne rozwiązanie problemu uciążliwego sąsiedztwa.