Gabrysia jest w pierwszej klasie szkoły podstawowej. Po feriach, po dłuższej przerwie, wreszcie wraca do szkoły i do swoich koleżanek i kolegów. Do tej pory uczyła się w domu z mamą.
Dziewczynka należy do podopiecznych Fundacji Czas Nadziei. Od października przebywała w domu.
W ostatnim czasie miała wszczepiany pod skórę nad serduszkiem stymulator. Operacja przeprowadza była w listopadzie w Zabrzu, gdzie znajduje się specjalistyczna klinika. Gabrysia przeszła już trzy operacje na otwartym sercu. Lekarze za każdym razem cięcie przeprowadzali w tym samym miejscu, dlatego zrosty po zabiegach na skórze dziewczynki są już bardzo grube.
- Stymulator wszczepili córce, robiąc malutkie nacięcie w barku przez żyłę główną - mówi mama Bożena Kuczma. - Ten zabieg był bezpieczniejszy, ponieważ nie wymagał otwarcia klatki - dodaje.
Był to jeden z krótszych zabiegów, jakie dziewczynka przeszła w swoim życiu, trwał bowiem tylko 2 godziny. Gabrysia ma wszczepiony stymulator ze względu na niską pracę serca. Bywały momenty, że miała spadki do 20 uderzeń serca na minutę, podczas gdy norma wynosi 60 lub więcej. Gabrysia nadal ma niską saturację, przez co jest niedotleniona i cały czas musi znajdować się pod opieką lekarzy. W Rzeszowie znajduje się kardiolog, który zajmuje się siedmiolatką od samego początku. Natomiast wszystkie zabiegi przeprowadzane są w Katowicach i w Zabrzu.
Diagnoza - pojedyncza lewa komora serca
Dziewczynka tuż po urodzeniu trafiła do rzeszowskiego szpitala, gdzie dodatkowo nabawiła się infekcji krwi. Lekarze wytłumaczyli rodzicom, że dzieci z wadą serca są podatne na podobne dolegliwości. Gabrysia przez 11 dni przebywała w Rzeszowie, natomiast po 12 dniach została przetransportowana do Katowic, gdzie przeszła operację Glenna. Jak wspomina jej mama, po zabiegu bardzo długo dochodziła do siebie, trwało to prawie 2,5 miesiąca.
- Przez ten czas córka była podtrzymywana przez respirator - mówi kobieta. - Szczerze mówiąc, lekarze nie dawali jej szans. Później z kardiochirurgii trafiła na oddział patologii i wtedy poradzono nam ją ochrzcić - z napływającymi łzami wspomina kobieta.
Niedługo po chrzcie stan dziewczynki zaczął się poprawiać. Aż 27 maja 2009 roku rodzina Kuczmów mogła wrócić do swojego domu. Oczywiście obowiązywały ich wizyty kontrolne i szczególna opieka nad maleństwem. Dziewczynka przeszła też cewnikowanie ze względu na zawężające się u niej tętnice płucne.
Więcej w 4 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka
Dla Gabrysi zostało utworzone specjalne konto przez Fundacje Czas Nadziei, na które można wpłacać pieniądze. Każdy z Państwa może pomóc tej pogodnej i uśmiechniętej dziewczynce.
Nr konta: 15 8642 1184 2018 0037 4228 0001
tytułem: DLA Gabrysi Kuczmy