W czwartkowe popołudnie (30 grudnia) radni zgromadzili się w Sali Herbowej, żeby debatować nad budżetem na 2017 rok. I faktycznie rozmawiali, jednak czasami ich dyskusje schodziły na zupełnie niezwiązane z sesją tematy.
Radny Sebastian Niżnik zarzucił Romanowi Koniecznemu, staroście powiatu sanockiego, że stworzony budżet jest nie do przyjęcia i z całą pewnością na niego nie zagłosuje.
- Kolejny raz w budżecie widać olbrzymie ryzyko utraty pracy przez osoby zatrudnione w jednostkach nadzorowanych przez powiat sanocki - tłumaczył. - Są to niczym nieuzasadnione cięcia. Słaby budżet jest w mojej opinii związany ze złymi decyzjami likwidacyjnymi i ograniczającymi nabór do liceów, które miały miejsce w ciągu ostatnich dwóch lat. Do tego dochodzi brak aktywności w pozyskiwaniu środków. Nie wykorzystujemy też wnioskowanych pieniędzy, np. 2,5 mln na wsparcie szpitala.
Argumenty Niżnika starosta odpierał, twierdząc, że zarzuty w związku ze słabym i nierozwojowym budżetem odnoszą się nie do obecnego, a poprzedniego zarządu.
- To wy ponosicie za to winę – mówił. - Przejmując władzę, stanęliśmy przed bardzo trudnym zadaniem. Nie możemy brać teraz żadnych kredytów ani inwestować, mimo iż chcemy wiele dla powiatu zrobić.
Więcej w 1 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka