Zaniepokojony czytelnik przesłał nam w poniedziałek, 9 października, w godzinach południowych zdjęcie z sanockiej ulicy.
- Proszę o interwencję w tej sprawie - poprosił mężczyzna. - To jest nie do pomyślenia, żeby w dzień świeciły się w mieście latarnie. To są przecież ogromne koszty. Kto za to zapłaci? - dopytywał.
Jak wytłumaczyła pracownica Zarządu Dróg Miejskich w Sanoku, każda ulica ma swojego nadzorcę, niejednokrotnie różnych dla sąsiednich ulic.
- Ulica Rymanowska podlega pod Powiatowy Zarząd Dróg, natomiast dalej droga za rondem Beksińskiego w kierunku dzielnicy Dąbrówka jest zarządzana przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad - mówi. - Oświetleniem w naszym urzędzie zajmują się Zbigniew Chmura i Wioletta Niedziela.
- To były prace remontowe - wyjaśnia Zbigniew Chmura, pracownik Zarządu Dróg Miejskich w Sanoku. - Żeby w nocy było widno, to trzeba instalację prześwietlić w dzień. Sprawdzamy, czy wszystko normalnie działa, a odpowiednim ku temu momentem jest właśnie pora dzienna. Musimy robić przegląd, które lampy świecą, a które nie. W nocy nie będziemy tego sprawdzać, bo jest za ciemno oraz zbyt niebezpiecznie i niewygodnie. W czasie takiego przeglądu monitorujemy oprawy, jak również wymieniamy żarówki. Latarnie świeciły się krótko (ok. 5-10 min), nie mieliśmy tutaj do czynienia z długotrwałymi pracami - dodaje.