14 maja 2020 roku w wieku 96 lat w Przemyślu zmarł Henryk Jaskuła, żeglarska legenda.
Henryk Jaskuła był jednym z ostatnich wielkich polskich żeglarzy, których rejsami emocjonował się cały kraj w szarych czasach PRL-u. Przeszedł do historii jako pierwszy Polak, który samotnie okrążył kulę ziemską bez zawijania do portu – jego rejs z Gdyni do Gdyni trwał 344 dni, a dokonał tego czynu na jachcie "Dar Przemyśla".
Urodził się w ubogiej rodzinie, której gospodarstwo nie wystarczało na utrzymanie. W poszukiwaniu pracy ojciec w 1926 roku wyemigrował do Argentyny, gdzie w roku 1928 znalazł stałe zatrudnienie przy budowie cementowni w Loma Negra. Za przesłane do Polski pieniądze rodzina wybudowała dom jednorodzinny w Radziszowie, lecz wielki kryzys lat trzydziestych zmusił Jaskułów do emigracji. Henryk wraz z matką i młodszym bratem Bolesławem wypłynęli z Gdyni do Londynu w grudniu 1932 na pokładzie polskiego statku Premjer. Po pięciodniowym oczekiwaniu rodzina weszła na pokład angielskiego liniowca Arlanza, który 8 stycznia 1933 zawinął do Buenos Aires.
W marcu 1933 rozpoczął naukę w argentyńskiej szkole powszechnej, jego brat Bolesław rok później. W roku 1936 urodziła się jego siostra Irena. Rodzeństwu, które znalazło się w całkowicie obcym środowisku, groziło wynarodowienie. Henryka uchroniła przed tym gromadzona przez ojca kolekcja książek polskich, dołączanych do prenumeraty polonijnego pisma „Ameryka-Echo”.
Po ukończeniu szkoły powszechnej podjął naukę w trzyletniej szkole zawodowej Escuela de Artes y Oficios w Azul, wyuczając się w zawodzie ślusarza i tokarza. Uczęszczając do szkoły zawodowej, ukończył eksternistycznie trzy lata liceum ogólnokształcącego, czwarty rok jako uczeń regularny, a równocześnie eksternistycznie piąty i ostatni rok. W marcu 1943 rozpoczął studia na wydziale elektromechanicznym Uniwersytetu Narodowego w La Plata.
Henryk Jaskuła przez dłuższy czas planował powrót do Polski. Po zakończeniu II wojny światowej postanowił kontynuować studia w Polsce. Pismo z zapytaniem o możliwość podjęcia studiów wysłał na adres Fakultetu Elektrycznego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Odpowiedź nadeszła od ówczesnego rektora Akademii Górniczej w Krakowie – Walerego Goetla. Krakowska uczelnia poinformowała o istniejącej możliwości podjęcia studiów i otrzymania miejsca w domu akademickim oraz niewielkiego stypendium.
W roku 1946 poprzez Ambasadę Polską w Meksyku otrzymał paszport. Za pieniądze otrzymane od rodziny i przyjaciół z cementowni Loma Negra zakupił bilet na statek Formose, który wypłynął 3 października 1946 z Buenos Aires i po trzydziestu dniach dotarł do Bordeaux. Po miesiącu spędzonym we Francji wyruszył z dworca Gare de l’Est w Paryżu bezpośrednim pociągiem do Krakowa. Zamieszkał w domu akademickim przy ulicy Gramatyka 10. Utrzymywał się z dorywczej pracy i skromnego stypendium. W roku 1951 obronił pracę magisterską pt. „Automatyka turbin”.
Kapitan Jaskuła z prezentem od cukrowni Przeworsk.
W trakcie studiów, w roku 1948, ożenił się z Zofią Kiełtyką z Przemyśla, studentką chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego. W roku 1952 urodziła się ich pierwsza córka Lidia, a w roku 1957 druga córka Aleksandra.
Po skończeniu studiów otrzymał nakaz pracy w Zakładach Wytwórczych Silników Elektrycznych M-7 w Tarnowie. Po trzech latach przeniósł się z rodziną do Przemyśla, gdzie podjął pracę w Biurze Projektów Budownictwa Wiejskiego.
Do zainteresowania żeglarstwem pociągnęła go tęsknota za rodziną, która została w Argentynie. W 1963 zdobył stopień sternika jachtowego w Ośrodku Szkolenia Morskiego w Jastarni, a w 1971 uzyskał stopień jachtowego kapitana żeglugi wielkiej. W roku 1964 odbył swój pierwszy rejs po Bałtyku na jachcie Syrius. W roku 1971 namówił zarząd szczecińskiego klubu „Stal-Stocznia” na rejs do Hiszpanii połączony z regatami Rias Bajas na jachcie Karawela, który osobiście poprowadził. Po odmowie zarządu na poprowadzenie rejsu do Argentyny (klub planował w tym czasie okołoziemski rejs na jachcie Zew Morza), Henryk Jaskuła rozpoczął poszukiwania innego klubu, który byłby zainteresowany rejsem do Ameryki Południowej.
Rejs dookoła świata
Po zdobyciu odpowiedniego doświadczenia żeglarskiego, Henryk Jaskuła zaczął planować swą podróż dookoła świata oraz rozpoczął poszukiwania sponsora zarówno rejsu, jak i budowy nowego jachtu. Uzyskał poparcie ówczesnego sekretarza generalnego Polskiego Związku Żeglarskiego, Wiesława Rogali, który zaoferował dotację w wysokości 2,5 miliona złotych na budowę jachtu. Problemem stało się jednak znalezienie zakładu, w którym podjęto by się budowy. Początkowo zwrócił się do Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego w Bydgoszczy (gdzie zbudowany został m.in. jacht Euros), lecz zaproponowano mu jedynie Eurosa w zamian za przekazanie dotacji na konto klubu sportowego „Brda”. Kapitan Jaskuła odmówił, znając stan wysłużonego jachtu. Następnie Jaskuła zwrócił się do przemyskiego I sekretarza PZPR, proponując budowę jachtu w warsztatach Lokomotywowni w Żurawicy pod Przemyślem. Pomysł jednak został odrzucony przez ówczesną dyrekcję żurawickiego zakładu. Upadł również pomysł budowy jachtu w mieleckich i rzeszowskich zakładach WSK. Ostatecznie po ponownych rozmowach w siedzibie PZŻ, 6 października 1975 Wiesław Rogala podpisał zlecenie na budowę jachtu w stoczni im. Conrada w Gdańsku. W tym samym roku kapitan Jaskuła zgromadził w Przemyślu zwolenników żeglarstwa i wspólnie z nimi założył Przemyski Okręgowy Związek Żeglarski, zostając jego pierwszym prezesem.
Ze względu na napięty plan gdańskiej stoczni, budowa jachtu opóźniała się. Szukając mocnego „poparcia” szybkiej budowy jachtu, kapitanowi Jaskule udało się zainteresować projektem władze województwa przemyskiego. Wkrótce zawiązał się Komitet Organizacyjny Rejsu pod przewodnictwem wicewojewody przemyskiego. W grudniu 1977 rozpoczęły się w stoczni pierwsze prace przy konstrukcji jachtu. 23 września 1978 odbył się chrzest jachtu „Dar Przemyśla”, na którym 12 czerwca 1979 wyruszył samotnie w trasę.
Na pokładzie miał radioodbiornik oraz radio UKF do łączności na krótkim dystansie. Nie posiadał żadnego sprzętu radiowego, którym mógłby skutecznie wezwać pomoc. Nie miał także tratwy ratunkowej. Nie dostał jej, gdyż jej atest kończył się cztery miesiące przed planowanym końcem rejsu, a na kupno nowej nie było czasu. Jako zapasy żywności służyły mu konserwy mięsne Baltony, grochówka od wojska, chleb w dwukilogramowych porcjach, 500 litrów wody (z czego zużył 300, dzięki wykorzystaniu deszczówki), 24 butelki spirytusu, kilka piw i win.
Rejs trwał 344 dni, a trasa prowadziła z Gdyni, wokół Przylądka Dobrej Nadziei, na południe od Australii i Nowej Zelandii, wokół Przylądka Horn z powrotem do Gdyni, gdzie dotarł 20 maja 1980 roku.
Rejs trwałby dzień krócej, jednak ze względu na zaplanowane w Gdyni powitanie z udziałem telewizji, dygnitarzy partyjnych i tłumów ludzi, Jaskułę poproszono w Zatoce Gdańskiej ze statku „Konstelacja”, żeby się wstrzymał do następnego dnia.
20 maja 1980 przybił do portu w Gdyni, gdzie czekały na niego tysiące ludzi. Schodząc z pokładu Daru Przemyśla, przywitał zebranych słowami Polsko kochana, Twój syn powrócił. Jego powrót do Przemyśla był świętem całego miasta i województwa.
Na cześć kapitana Henryka Jaskuły oraz jego okołoziemskiego rejsu, przemyska kapela Ta Joj napisała piosenkę pt. Jaskuła to Pierwsza Formuła, która została odśpiewana m.in. podczas oficjalnego powitania w gdyńskim porcie.
Żeglarz za swoje osiągnięcia otrzymał wiele nagród państwowych i branżowych. Został odznaczony m.in. Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, medalem „Za Wybitne Osiągnięcia Sportowe” i był członkiem honorowym Polskiego Związku Żeglarskiego. Za wokółziemski rejs otrzymał Nagrodę Honorową Rejs Roku – Srebrny Sekstant w 1980 roku. W 2013 roku otrzymał Super Kolosa za całokształt dokonań na Ogólnopolskich Spotkaniach Podróżników w Gdyni.
Po konflikcie w PrOZŻ Henryk Jaskuła wycofał się z aktywnego żeglarstwa, pisząc od czasu do czasu artykuły dla żeglarskich czasopism i dzieląc się swoim doświadczeniem w wywiadach prasowych. W grudniu 2007 umarła żona kapitana – Zofia Jaskuła. Do chwili obecnej mieszkał sam w Przemyślu, utrzymując kontakt z siostrą Ireną (zamieszkałą w Argentynie) oraz córkami Lidią (zamieszkałą w Australii) i Aleksandrą (zamieszkałą w Holandii). Odszedł na wieczną wachtę w czwartek 14 maja 2020 wieczorem.
Ahoj Panie Kapitanie!