- Sanok dużo traci, wszyscy ściągają szyldy. Wolą to zrobić niż zapłacić.
- Szyld ściągnęłam, bo powiadomiono mnie o wprowadzeniu opłat. Teraz sobie o tym przypomnieli. Nie będę płacić za szyld. Już długo tutaj jestem, kto ma mnie znaleźć, znajdzie.
- Ktoś powinien z nami wcześniej porozmawiać na ten temat. Dowiedzieliśmy się teraz. Na razie ściągnęliśmy. Szyld w innych miastach nie jest płatny. Jest oddzielony od reklamy. A tutaj co? Ceny są wygórowane, więc przedsiębiorcy wolą wszystko pościągać.
To tylko niektóre z głosów sanockich przedsiębiorców, dla których zaistniała sytuacja jest dużym zaskoczeniem. Okazuje się, że opłaty wprowadzono jeszcze w czerwcu 2017 r. uchwałą z 30 maja. Ale dopiero teraz powiat przystąpił do ściągania należności.
W dokumencie podano, że za każdy dzień zajęcia 1 m2 przez szyld płaci się 1 zł, zaś za reklamę emitującą światło - 4 zł. W przeliczeniu daje to odpowiednio 365 zł oraz 1460 zł na rok. Powiatowy Zarząd Dróg na przełomie grudnia 2017 roku i stycznia 2018 roku wystosował do wszystkich przedsiębiorców oraz instytucji, które mają umieszczone reklamy w pasie drogowym, a nie wnoszą stosownych opłat i nie posiadają zezwolenia na ich umieszczenie, pisma informujące o usunięciu reklamy lub jej zalegalizowaniu. Poinformował też o procedurze obowiązującej przy wydawaniu zgody na umieszczaniu reklam w pasie drogowym.
Efekt? Przedsiębiorcy nagminnie ściągają szyldy i reklamy, a elewacje świecą pustkami.