Od 2 lat planuje się utworzenie 60 nowych miejsc postojowych, ale dotąd nie powstało ani jedno.
Według planów, na całej długości przychodni, wzdłuż ul. Lipińskiego, powstałby parking. Wjazd miał być z jednej strony, a wyjazd z drugiej, żeby zachować płynność przejazdu. W tym celu wycięto drzewa... i na tym się skończyło. Na rozległym trawniku sterczą pniaki, czasem zdesperowany pacjent zatrzyma się na zieleńcu, gdy nie ma już gdzie szpilki wetknąć.
- Przyjechałem z żoną godzinę temu na rehabilitację - mówi starszy mężczyzna z Sanoka. - Nie było ani skrawka wolnego miejsca na parkingu, więc zatrzymałem się na trawie. Co zrobić...
Z boku budynku, od strony centrum rehabilitacji, bezpośrednio z niewielkiego placyku jest podjazd i wjazd dla niepełnosprawnych. Korzystają z niego pacjenci całej przychodni. Stąd można dostać się też bezpośrednio do windy. Jednak ten maleńki placyk błyskawicznie zapełnia się autami i nikt już wówczas nie wjedzie. Przy manewrowaniu z uwagi na ciasnotę często zdarzają się stłuczki i drobne otarcia lakieru. Jednak najgorsza sytuacja panuje wówczas, gdy pacjentów przywozi karetka. Nie ma gdzie stanąć.
- Na początku walczyliśmy, żeby nie wycinać drzew - mówi Maria Szałankiewicz-Skoczyńska, kierownik Zakładu Rehabilitacji Leczniczej SP ZOZ w Sanoku. - Jednak gdy zostały ścięte, mieliśmy nadzieję, że coś ruszy w sprawie parkingu. Ludzie chorzy muszą mieć go blisko, bo ciężko im się poruszać. Na razie w tej sprawie panuje cisza. Czas mija i nic się nie dzieje. Najgorsze jest to, że mamy osoby niepełnosprawne, które są przywożone albo po prostu przyjeżdżają taksówką i nie mogą wjechać z żadnej strony. Muszą dojść z Kołłątaja. Jest to bardzo uciążliwe. Liczyliśmy na nowy parking - nie mówię, że jakiś ekskluzywny. Wystarczyłyby utwardzone miejsca, wysypane tłuczniem, krawężniki - już byłoby łatwiej. Po prostu trzeba to zaprojektować i zrobić. Myślę, że i powiat, i miasto powinny być zainteresowane tym, żeby wreszcie zrobić parking, ze względu na pacjentów. Żeby wreszcie ktoś o tym pomyślał.
- Przychodnia powinna sama zabezpieczyć parking dla swoich pacjentów. My wyraziliśmy zgodę na wycięcie drzew po drugiej stronie budynku na ten cel - mówił nam wiceburmistrz Edward Olejko.
Najgorsza sytuacja panuje między godziną 10 a 11. Wtedy bywa tak ciasno, że wszystko jest zastawione. Natężenie ruchu zależy też od tego, jaki specjalista danego dnia przyjmuje.
- Myśleliśmy, że zostaną wydzielone jakieś miejsca parkingowe - mówi Nina Bober, kierownik Oddziału Dziennego Terapii Uzależnienia od Alkoholu SP ZOZ w Sanoku, mieszczącego się przy ul. Lipińskiego. - Nie mówię już o pracownikach, ale o ludziach, którzy przyjeżdżają po pomoc. Jest u nas poradnia chirurgiczna, chorych przywożą nieraz na noszach, na wózkach, do konsultacji ze szpitala.
Więcej w 38 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka