- Jest to ewenement na skalę Polski południowo-wschodniej, bo niejedno miasto chciałoby mieć taką instytucję. Na szczęście Tadeusz Pióro, burmistrz Sanoka, skorzystał z takiej możliwości. Mam nadzieję, że ten obiekt powstanie - mówi osoba chcąca zachować anonimowość.
Głównym pomysłodawcą przedsięwzięcia jest poseł Piotr Uruski, który na chwilę obecną jest bardzo oszczędny w słowach:
- Czynimy usilne starania - mówi. - Prowadzę rozmowy w tej sprawie w Warszawie. Liczę na to, że będzie pozytywny efekt.
Poseł miał tu przywieźć przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości i zaproponować taką właśnie lokalizację, która spodobała się urzędnikom z Warszawy. Jeżeli miasto znajdzie pieniądze na wypłaszczenie terenu i podciągnięcie niezbędnych mediów, jest spora szansa, że taki obiekt w Sanoku powstanie.
Wiceburmistrz Stanisław Chęć widzi same plusy tego rozwiązania.
- Do nowego budynku przenieślibyśmy obecny Areszt Śledczy z Zaułku Dobrego Wojaka Szwejka. Przede wszystkim jednak powstałby tam zakład produkcyjny i hale, w których byliby zatrudnieni więźniowie. Produkowaliby jakieś półwyroby czy elementy. Więzienie to miejsca pracy dla około 100 osób "cywilnych", duże zamówienia na produkty żywnościowe itd. Może to być zaczynem dla rozwoju innych małych firm sanockich, które mogłyby być podwykonawcami, zapewniać transport itd.
W pobliżu będzie przebiegać obwodnica, co może skomplikować sprawę, ale za to może pojawić się impuls, aby jednak wybudować zjazd z niej na ul. Stróżowską, na który miasto nie otrzymało zgody.
Korzyści są niewątpliwe, skoro o wybudowanie u siebie tego typu obiektu ubiega się wiele polskich miast. Wiąże się to z inwestycjami o wartości 200-300 mln zł.
Jednak taki pomysł budzi też pewne obawy. Przy ul. Stróżowskiej znajduje się osiedle mieszkaniowe, trzy szkoły - w tym jedna podstawowa, oraz ogródki działkowe. Czy sąsiedztwo zakładu karnego nie będzie stanowić jakiegoś zagrożenia?
- W centrum miasta funkcjonuje areszt śledczy i nie stanowi zagrożenia - odpowiada wiceburmistrz Chęć. - Więźniowie nie biegają po osiedlu, tylko siedzą za kratami.
Na razie sprawa rozwija się dynamicznie, ale dyskretnie - co zrozumiałe. O ostatecznych decyzjach będziemy Państwa z pewnością informować.