reklama

Niebezpieczny sąsiad

Opublikowano:
Autor:

Niebezpieczny sąsiad - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMa masywne ciało i ostre pazury, gotowe zabić człowieka. Jak każdy dziki zwierz nie zna granic. Wędruje, gdzie chce i dokąd chce. Niekiedy w swoich wędrówkach skuszony łatwym pożywieniem zahacza o ludzkie siedziby... I wtedy pojawiają się problemy.

Mowa oczywiście o niedźwiedziu. W tym roku od wiosny wyjątkowo spory kłopot z misiami mają mieszkańcy gminy Lutowiska. Drapieżniki na tyle oswoiły się ze światem ludzi, że często zamiast w głębokiej puszczy można je spotkać na prywatnych posesjach, gdzie szukają przekąsek na kompostownikach lub śmietnikach. To zdecydowanie nie podoba się właścicielom działek, którzy nie czują się bezpiecznie na własnym podwórku.

 
Codzienny gość

 

Niedźwiedzi jest coraz więcej i o wiele częściej pojawiają się w miejscowościach gminy: Pszczelinach, Dwerniku, Mucznem czy Nasicznem. Na przykład jeden z drapieżników stał przy koszu w pobliżu jednego z pensjonatów. Ludzie w samochodach na niego trąbili i krzyczeli. Nie reagował.

- Niedźwiedź przychodzi do Mucznego niemal codziennie, nawet w dzień - opowiada Krzysztof Gądek, przewodniczący Rady Gminy Lutowiska. - Nie boi się ludzi, spaceruje po drogach, podwórkach, zagląda do kompostowników i śmietników, można go zauważyć na monitoringu. Niszczy też ule.

Mężczyzna twierdzi, że niedźwiedź nagminnie demoluje jego kontenery na śmieci. Obecność drapieżnika potwierdził pracownik RDOŚ-u, który szacował szkody. Odszkodowanie za tego typu zniszczenia przysługuje tylko raz, bo zgłaszający ma obowiązek odpowiednio się zabezpieczyć. - Włączyłem pastucha, bo nie będę za misiem zbierał śmieci - mówi.

Zwierzę na swojej działce widziała również pani Małgorzata.

- Wsiadam do auta i ścigam go po swojej posesji - mówi, ale do śmiechu jej nie jest. - Moje dziecko po zmroku nie wyjdzie do budki grillowej, która oddalona jest od domu o 20 m, bo się boi.

Jak mówi Wiesława Buszowiecka, sołtys sołectwa Dwernik, wędrówki niedźwiedzi zdarzają się przy latarniach ulicznych, jak nastaje zmierzch.

- Niebezpieczeństwo jest na każdym kroku - przyznaje. - Ale niektórzy ludzie są przekorni. Lekceważą problem, bo myślą, że misiu to taki jak z obrazka.

Mieszkańcy zaznaczają jednak, że do obecności niedźwiedzi zdążyli się w pewnym stopniu przyzwyczaić.

- To trwa już od pewnego czasu - mówi Weronika Szpiech, sołtys sołectwa Stuposiany.  - Niedźwiedzie przechodzą przez drogi, a jest ich tyle, że łatwo można natrafić na pojedyncze osobniki. Zagrożenie jest więc duże.

 
Przyczyny odwiedzin

 

Mirek Piela, radny gminy Lutowiska, podaje, że oprócz kompostowników przyczyną częstych odwiedzin misiów może być słabość do łatwego zdobywania pożywienia oraz okres wakacyjny.

Jak informuje Łukasz Lis, rzecznik RDOŚ-u, do instytucji nie wpłynęły informacje o podchodzeniu niedźwiedzi w biały dzień. Opcja wieczorem lub wczesnym rankiem jest bardziej prawdopodobna.

- Niedźwiedzie są oportunistami pokarmowymi - tłumaczy sytuację odwiedzin. - Niepokojące jest, że są to inteligentne zwierzęta, które mogą się przyzwyczaić i/lub nauczyć tego swoje młode. Należy więc stosować szczelne kompostowniki, a także ogrodzenia lub zabezpieczenia przed dostaniem się do nich niedźwiedzi.

 
Spotkanie z dreszczykiem

 

Niekiedy spotkanie z niedźwiedziem może być nie lada zaskoczeniem zarówno dla człowieka, jak i zwierzęcia. Przekonały się o tym dwie mieszkanki gminy, które wybrały się na poranny jogging w stronę Procisnego. W trakcie biegu głośno ze sobą rozmawiały. W pewnym momencie w odległości około 10 m od cmentarza przeszły do marszu. Jak mówi jedna z nich, nic nie wskazywało na zbliżające się niebezpieczeństwo.

 

Więcej w 31 wydaniu Korso Gazety Sanockiej.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo