Reklama

Nie prosiliśmy się o szpital covidowy

Opublikowano:
Autor:

Nie prosiliśmy się o szpital covidowy  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Z dyrektorem szpitala w Sanoku GRZEGORZEM PANKIEM rozmawia Marian Struś.

- Przeprowadziliśmy sondę uliczną wśród mieszkańców, pytając, czy wiedzą o tym, że szpital w Sanoku przemianowany zostanie na placówkę jednoimienną i będzie leczył wyłącznie ludzi chorych na Covid 19. Tylko 1/3 pytanych coś słyszała o tym, a zdecydowana większość nie dawała temu wiary…

- Wprawdzie oficjalna decyzja na piśmie dotrze do nas jutro (środa), ale jest już raczej pewne, że tak to się stanie. Przyznam, że sam byłem zaskoczony, gdy się o tym dowiedziałem. Dziś patrzę na to już trochę inaczej, zwłaszcza gdy uświadamiam sobie, iż zakażonych Covidem 19 stale przybywa i gdzieś trzeba ich leczyć. W tej sytuacji trudno jest polemizować z decyzją wojewody.


Większość indagowanych w tej sprawie sanoczan już na wstępie pyta: dlaczego Sanok, a nie Rzeszów czy Krosno? Dlaczego nie Ustrzyki, gdzie szpital jest prawie pusty?

- Nie wiem, dlaczego dokonano takiego wyboru, ale myślę, że zdecydowały o tym takie atuty jak lokalizacja, a przede wszystkim infrastruktura techniczna oraz wyposażenie. Dla przykładu: szpital musi być wyposażony w aparaturę tlenową. My ją mamy.


- Niektórzy twierdzą, że to pan pomógł dokonać tego wyboru, zamykając wcześniej część oddziałów i wstrzymując planowe przyjęcia i zabiegi. Patrząc, jak szpital sanocki się zwija, od razu mieli podpowiedź, gdzie utworzyć placówkę covid-ową…

- To nieuzasadniony zarzut. Wszelkie ograniczenia działalności niektórych oddziałów czy zabiegów, wynikały z konieczności i były starannie przemyślane. Nie były naszym wymysłem czy sposobem na pozbycie się problemów i spokojną egzystencję. Identyczne bądź bardzo podobne działania podejmowały szpitale w Brzozowie czy Lesku, a nikt ich z tego powodu nie próbował przekształcać w szpital covidowy.


- Rozumiem, że w sanockim szpitalu będą leczeni tylko i wyłącznie pacjenci z koronawirusem. Czy tak?

- Tak. Biorąc pod uwagę, że pacjenci covidowi zazwyczaj mają też inne schorzenia, można założyć, że służyć im będzie neurologia, laryngologia, a w jakiejś mierze także chirurgia. Trzeba bowiem liczyć się z tym, że pacjent zakażony koronawirusem będzie wymagał pilnej interwencji chirurgicznej.


- Zniknęła już, decyzją własną, nienarzuconą z góry, kardiologia. Płaczą za nią sanoczanie, zwłaszcza że tyle lat i tyle wysiłków kosztowało, aby ją uruchomić w nowych warunkach, po przenosinach z Konarskiego. Gdzie teraz będą leczyć się sercowcy, którzy uchronią się przed Covidem?

- W szpitalach ościennych, w których działa kardiologia, a w przypadku nagłych stanów u nas w „Carincie”, popularnie określanym jako hemodynamika.


- A pediatria, z której też byliśmy dumni i która sprawiała, że rodzice czuli się bezpieczniejsi…

- Niestety, będzie służyć tylko dzieciom zakażonym koronawirusem i skierowanym na leczenie szpitalne. Obecnie na oddziale mamy trójkę takich małych pacjentów.


- Co z poradniami specjalistycznymi, obecnie funkcjonującymi w przychodni przy ul. Lipińskiego? Co z poradniami mieszczącymi się w parterze szpitala? Też tylko służyć będą covidowcom?

- Nie, te będziemy starali się utrzymać w obecnym stanie. Oczywiście, jeśli to okaże się możliwe. Natomiast poradnie, mieszczące się w parterze szpitala przy 800-lecia, będziemy chcieli ulokować w przychodni na Lipińskiego. To zrozumiałe, że na terenie szpitala pozostać nie mogą.

 

- Jak wiadomość o przekształceniu szpitala w jednoimienny przyjęta została wśród personelu medycznego? Panika czy spokój olimpijski?

- Powiedziałbym, że z dużym zrozumieniem. Oczywiście, pierwsze reakcje nie wszystkie były takie, ale już dziś pod tym względem panuje spokój, wszyscy podjęli się realizacji działań, które w pełni przystosują nasz szpital do nowego wyzwania.

 

- Co Panu brakuje, aby mógł Pan powiedzieć: „jesteśmy gotowi! Możemy startować!”

- Pod względem logistyki jest to bardzo trudne i skomplikowane przedsięwzięcie. Od strony technicznej, sprzętowej, czy środków ochrony, będziemy przygotowani na czas, natomiast natkniemy się na problemy kadrowe. Już dziś wiadomo, że będzie nam brakować lekarzy i pielęgniarek.

 

- I co w związku z tym?

- Wystąpiłem z wnioskiem do Wojewody Podkarpackiego o skierowanie do pracy w szpitalu w Sanoku określonej liczby lekarzy i pielęgniarek, która pozwoli nam wywiązywać się z nowego, przydzielonego nam, zadania. Nie mam jeszcze odpowiedzi, ale nie wyobrażam sobie, że nie zostanie on pozytywnie rozpatrzony. Wojewoda ma takie prawo, aby w obecnych warunkach dokonywać takich przesunięć kadrowych pomiędzy jednostkami.

 

- A jak wygląda sytuacja z respiratorami, które to urządzenia mocno kojarzą się z koronawirusem…

- Powiedziałbym, nieźle. W obecnym oddziale anestezjologii znajduje się 6 w pełni wyposażonych stanowisk, wraz z profesjonalną kadrą medyczną. Oprócz tego dysponujemy jeszcze ok. 20 respiratorami, ale chcąc je uruchomić i wykorzystać, niezbędni są lekarze anestezjolodzy oraz pielęgniarki anestezjologiczne. I takie potrzeby zgłosiłem Pani wojewodzie.

 

- Po przekształceniu oddziału kardiologii w covidowy, sanocki szpital mocno otworzył się na nowe potrzeby. Jak to wygląda od strony liczb?

- Aktualnie dysponujemy 58 łóżkami „covidowymi”, z których 40 jest zajętych przez chorych. Trójka z nich podłączonych jest do respiratorów. Dodatkowo hospitalizowanych jest 10 osób z podejrzeniem koronawirusa. Po zaadoptowaniu pomieszczeń uzupełnieniu sprzętu i wydzieleniu stref „czystych” i „brudnych”, szpital będzie dysponował 200 łóżkami przeznaczonymi do leczenia pacjentów z Covid 19.

 

- Trwają prace przygotowawcze, kiedy będzie Pan musiał złożyć meldunek o gotowości?

- Od jutra sukcesywnie będziemy zwiększać liczbę łóżek covidowych, tak, aby w przyszłym tygodniu osiągnąć pełną gotowość do realizowania nowych wyzwań. W tym czasie będziemy musieli rozstać się z pacjentami niezakażonymi covidem. Mamy ich jeszcze ok. 70-80. Ci, którym stan zdrowia na to pozwoli, powrócą do swych domów, inni będą przetransportowani do innych placówek. To też nie są proste zadania.

 

* Oto opinia jednego z samorządowców w sprawie przekształcenia sanockiego szpitala w placówkę jednoimienną (covidową);

- Myślę, że Starostwu (sanockiemu) taka decyzja spadła jak z nieba. A może po cichu o nią zabiegali. Wszak szpitale jednoimienne mają znacznie lepsze finansowanie i nie zdziwiłbym się, gdyby to był sanocki sposób na oddłużenie szpitala.

I jeszcze jeden głos samorządowca;

- Niewykluczone, że Sanok to ustawił. Licząc, że będzie im łatwiej, zamknęli przyjęcia na kilku oddziałach, wielu pacjentów odsyłając do domu. Potem zlikwidowali oddział kardiologiczny, zamieniając go na covidowy. Wtedy ktoś pomyślał – skoro tak im dobrze idzie, trzeba to wykorzystać. I gdy trzeba było odpowiedzieć sobie na pytanie: gdzie w województwie uruchomimy jednoimienny szpital, odpowiedź mieli gotową: SANOK! Genialne w swej prostocie!

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE