Onaż to idąc na niedzielną mszę, z obowiązku i wstydu przed sąsiadami, a nie z ludzkiej potrzeby rozmowy z Bogiem, przeklinała wszystkich tych, którzy cerkiew ową na Horodyszczu zbudowali.
POLECAMY: Historia piramidy w Międzybrodziu [ZDJĘCIA]
Tak złorzecząc, zbliżała się do świątyni. Gdy weszła do cerkwi, zatrzasnęły się za nią nagle wrota, a na zewnątrz niebo poczerniało, przecięte zostało błyskawicami. Wiatr ogromy się rozwył, wokół zaczęły pioruny uderzać z niesamowitą mocą. Lunął diabelski deszcz, wyglądający jak ogromna bryła wody spadająca tylko na górę. Cerkiew zaczęła się trząść, i wraz z ludźmi obsuwać w głąb rozmokłej ziemi. Nie było już dla nikogo ratunku. Wnętrze świątyni rozdzierały krzyki rozpaczy, a góra coraz bardziej pogrążała w swoich czeluściach cerkiew, zasypując ją zwałami błota i kamieni.
Gdy góra całkowicie przykryła świątynię, nagle burza ucichła, wiatr ustał, chmury pierzchły i pojawiło się palące słońce, które szybko osuszyło szczyt Horodyszcza. I w miejscu po świątyni pozostało tylko niewielkie zagłębienie.
Przez jakiś jeszcze czas ludzie pojawiający się w okolicach góry słyszeli dobywające się jakby z jej wnętrza lamenty, krzyki, płacze. Ale nagle wszystko ucichło. Jakby już nikt nie wierzył, w możliwość ratunku i każdy duch ludzi żywcem pogrzebanych dał za wygraną, godząc się ze swym losem.
Pozostali przy życiu mieszkańcy grodu, Ci, którzy nie zdążyli dojść do cerkwi przed złorzeczącą kobietą, i przez to ocaleli z pogromu, opuścili to miejsce. Grodzisko opustoszało. Z biegiem lat na tym miejscu wyrósł las, zasłaniając korzeniami i koronami drzew nieckę po cerkwi.
/autor nieznany/
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.