Maciej jest wielkim fanem gwiezdnej sagi. „Imperium kontratakuje” obejrzał 25 razy, a „Powrót Jedi” 39 razy, licząc tylko seansy w kinach. Urzekła go wyjątkowym klimatem i efektownością prezentowanego uniwersum. Każdy kolejny seans odczuwa jak pierwszy raz.
Miłość od pierwszego wejrzenia
Podchodzi do tego niezwykle emocjonalnie. Gdy niedawno zmarła Carrie Fisher, aktorka wcielająca się w postać księżniczki Lei, poczuł, jakby stracił członka rodziny. Przyznał, że pociekły mu łzy podczas oglądania najnowszej części.
– Miłość zaczęła się od obejrzenia zdjęcia w kinie „Pokój” – mówi. – Był na nim Luke Skywalker, Yoda, roboty R2-D2, C3-PO oraz Vader (postacie kluczowe dla fabuły „Gwiezdnych wojen” – przyp. red.). Fotografia mnie zafascynowała. To było jak miłość do kobiety. Nie wiesz do końca, jak ani dlaczego, a wpadasz po uszy. Chciałem wejść na seans „Nowej nadziei”, ale pani sprzedająca bilety była nieugięta i mnie nie wpuściła – byłem jeszcze za młody.
Od samego początku w filmie oprócz fabuły zainteresowała go barwność i złożoność przedstawionego w nim świata, różnorodne rasy kosmitów, stroje, budynki, broń i pojazdy kosmiczne. Szukał fotografii, wycinków prasowych, z których chłonął szczegóły. Już wtedy wiedział, że chce konstruować modele. Wielką przeszkodą, jaka stanęła mu na drodze, był utrudniony dostęp do materiałów. W krajach po zachodniej stronie żelaznej kurtyny istniała możliwość zakupu gotowych modeli. W Polsce graniczyło to z cudem. Jeżeli udało się coś znaleźć, to było topornie wykonane.
Więcej w 4 numerze Tygodnika Korso Gazeta Sanocka