Lechu Mnich - przewodnik i ratownik Bieszczadzkiej Grupy GOPR, w imieniu wszystkich goprowców złożył podziękowania Lutkowi za wieloletnią współpracę.
- Lutek dla nas to wielki i dzielny człowiek - mówił. - Takich ludzi należy godnie traktować i godnie im dziękować.
Lutek był mile zaskoczony i ogromnie wzruszony. Powiedział, że tak naprawdę musiał zejść z połoniny, bo warunki, które proponował Bieszczadzki Park Narodowy, były dla niego nie do przejścia. Nie miał możliwości ich negocjacji.
- Tak naprawdę nie zaproponowano mi nic innego - mówi. - Zostałem bez dalszej wiedzy, jakie są plany co do przyszłości schroniska, więc po prostu zszedłem.
Chyba nie ma osoby wśród miłośników Bieszczad, która by nie znała Chatki Puchatka i nie miała możliwości słyszeć o legendarnym Lutku Pińczuku.
- To niewyobrażalne, żeby obiekt, jakim jest górskie schronisko, "ikona" wszelkich wypraw turystycznych, nagle zmieniło swój charakter - mówi zniesmaczona Monika z Soliny. - Odebranie możliwości zatrzymania się w Chatce Puchatka, skorzystania z noclegu, połowu świtów na Wetlińskiej, wypicia garnuszka ciepłej zupy czy zjedzenie bigosu, to strzał w kolano dla obecnego opiekuna tego miejsca. Lutek nie usłyszał żadnego słowa podziękowania od nikogo z PTTK ani z BdPN za długoletnie prowadzenie schroniska - dodaje. - Dobrze, że ma chociaż wokół siebie przyjaciół i ludzi, którzy wiedzą, co znaczą zwykłe i proste słowa.
- Dziękujemy ci Lutek, za każdą twoją herbatę, dziękujemy za każde chwile, które mogliśmy spędzić w schronisku, za każde spotkanie z tobą - mówią przyjaciele. - Dla nas wszystkich nadal będziesz gospodarzem Chatki Puchatka.
20 lutego Bieszczadzki Park Narodowy zamieścił na swoim facebooku oświadczenie odnośnie ewentualnej współpracy z Lutkiem Pińczukiem:
"Bieszczadzki Park Narodowy był zainteresowany przedłużeniem umowy z panem Ludwikiem Pińczukiem na warunkach, jakie zostały ustalone w wyniku przetargu, który odbył się na przełomie 2015 i 2016 roku. W umowie z dnia 15 stycznia 2016 roku w paragrafie 8 widnieje zapis „Umowa zostaje zawarta na czas oznaczony do 31 grudnia 2016 roku z możliwością przedłużenia czasu jej obowiązywania z inicjatywy Wydzierżawiającego”.
Warunki, które pan Ludwik Pińczuk uzyskał w w/w przetargu były dla niego znacznie korzystniejsze, niż te wynikające z wcześniejszych umów z firmą Bieszczadzkie Schroniska i Hotele PTTK sp. z o.o. z Sanoka.
W trakcie spotkań, które miały miejsce w 2016 r. pomiędzy przedstawicielami BdPN a Ludwikiem Pińczukiem i pracującą w schronisku panią Dorotą, uzyskaliśmy informację, że stan zdrowia i zmęczenie nie pozwalają Panu Pińczukowi na dalsze prowadzenie schroniska. Mimo zachęt ze strony Parku Pan Pińczuk nie wystąpił o przedłużenie umowy dzierżawy z BdPN w 2017 roku".
Dyrektor BdPN
Leopold Bekier