Jesteśmy mieszkańcami bieszczadzkiej wsi Lutowiska. Tworzymy niewielką, ale zżytą i solidarną społeczność, której istotną i niezastąpioną częścią jest nasza drużyna Ochotniczej Straży Pożarnej. Ochotniczej to znaczy, że każdy, kto do niej należy, pełni swoją funkcję dobrowolnie i bezinteresownie - piszą Druhowie.
Czytaj także: IMGW ostrzega: Silny mróz i opady marznące
Nikt im nie każe zrywać się w środku nocy lub w czasie ważnych często spraw osobistych na dźwięk strażackiej syreny i jechać na akcję. Z własnej woli i potrzeby niesienia pomocy jadą i narażają często swoje zdrowie i życie, bo wiedzą, że Tam jest Ktoś potrzebujący pomocy.
Straż pożarna to nie tylko pożary, wzywani są do wypadków, do przewróconych na drogę drzew, do gniazd szerszeni, często w różnych sprawach do wzywających pomocy turystów. W 2020 roku strażacy z OSP Lutowiska interweniowali ponad 100 razy, czyli 2-3 razy w tygodniu.
Mieszkając w Bieszczadach, umiemy docenić ich obecność, czujemy się bezpieczni. Bieszczady są tak rozległe, że na miejscu zdarzenia pierwsi są zawsze oni, przed zawodową ekipą straży pożarnej. Niestety od jakiegoś czasu nasze bezpieczeństwo jest zagrożone. Trzydziestoletni silnik strażackiego wozu kończy swoje życie. Musimy szybko zebrać środki na jego wymianę. W przeciwnym razie dojazd do oczekujących pomocy nie będzie możliwy.
Prosimy wszystkich: miejscowych i korzystających z wypoczynku w Bieszczadach turystów, by pomogli. Pokażmy miłość do Biesów i uzbierajmy na remont serca strażackiego wozu, który uratował niejedno życie, czy dobytek. Zbierzmy na remont silnika, by Bieszczady były nadal bezpieczne dla każdego. Każda złotówka jest ważna i za każdą z góry z całego serca dziękujemy!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.