Jeszcze nie tak dawno wszędzie było głośno o turystach, którzy wybrali się na Babią Górę, praktycznie nie posiadając ubrań, a tymczasem dzisiaj (29.01.) podobne wydarzenie miało miejsce na Tarnicy.
Dwóch panów - z nagimi torsami rozpoczyna wędrówkę z Ustrzyk Górnych w kierunku Tarnicy. Dołączają się do grupy żołnierzy. Kiedy wychodzą na połoniny i okazuje się, że wieje silny wiatr a widoczność jest bardzo ograniczona, zachęcają obu morsów, by się ubrali i zawrócili. Ci jednak idą dalej.
Na szczycie Tarnicy nie są już w stanie samodzielnie założyć puchówek, które mają w plecaku. Pomagają im żołnierze, którzy równocześnie podejmują decyzję o zmianie trasy i sprowadzają obu panów do Wołosatego.
Warunki, jakie tam panują, są porównywalne z tymi, które towarzyszyły ratownikom podczas nocnej akcji na Krzemieniu:
Tym razem - dzięki pomocy żołnierzy z 18. Batalionu Powietrznodesantowego z Bielska Białej - obyło się bez naszego udziału. Oczywiście - każdy z nas ma prawo korzystać w swój własny sposób z jego wolnego czasu, ale bardzo prosimy przy tym o dużą dawkę rozsądku ... W tym wypadku granica między bezpieczeństwem a poważnymi problemami jest bardzo cienka. W tym wszystkim chodzi o bezpieczeństwo nie tylko wasze - morsów - ale też i przygodnych turystów oraz ratowników!
- zaznaczają ratownicy z bieszczadzkiego oddziału GOPR
GOPR Bieszczady
Komentarze (2)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.
miesiąc temu | ocena +0 / -0
snk
PRZESTAŃCIE ROBIĆ Z GŁUPICH LUDZI SŁAWNYCH
Zgłoś
Odpowiedz
Oceń
miesiąc temu | ocena +0 / -0
nieznamsie
Typowa rywalizacja samców. Postanowili pokazać iż są twardsi od specjalsów. Weszli rozebrani. Ale dalej katastrofa. Wiecie jak wygląda szkolenie operatorów, nie w Polsce oczywiście? Marsz w trudnym terenie na czas. Powiedzmy 80 km do pokonania w 10 godzin. Z bronią ok. 5 kg i plecakiem ok 20 kg. Na mecie niespodzianka. Trzeba jeszcze pokonać 140 km. Czas na to 24 godziny. Po drodze są punkty kontrolne gdzie sprawdza się wagę plecaków, czystość broni oraz rozwiązuje zadania i odpowiada na pytania. Gdy dociera się do końca. Dają jeść, pozwalają spać. Budzą po 2 godzinach i mówią że 60km trzeba pokonać i jest na to 8 godzin. Zmierzam do tego iż operatorzy są szkoleni by rozkładać siły, spodziewać się niespodzianek i utrzymywać cały czas pełną formę i nie marnować niepotrzebnie energii. Chojraki weszli na górę rozebrani i to był kres ich możliwości fizycznych. Operatorzy pewnie byli w stanie wędrować jeszcze 2-3 dni.
Zgłoś
Odpowiedz
Oceń