Adam Rajchel, mieszkaniec Poręb, nie będzie dobrze wspominał tego wrześniowego poranka.
- 23 września o godz. 4.50 rano mieliśmy alarm - opowiada Jan Jaślar, prezes OSP w Besku. - Po dojechaniu naszej jednostki do Poręb zastaliśmy budynek gospodarczy w płomieniach. Przyjechało około siedem jednostek straży. Spalił się cały dach z zapasami, które były zgromadzone w budynku.
Jak twierdzi prezes OSP, oprócz paszy, siana i słomy ugotowały się ziemniaki.
- Dlatego prosimy o pomoc - mówi. - Jeśli ktoś chce wesprzeć poszkodowanych, to może wpłacać pieniądze na konto bankowe pogorzelców. Pan Adam Rajchel potrzebuje pomocy w naturze: siano, słoma i ziemniaki. Zboże udało mu się uratować, zaś krowy zostały wyprowadzone na zewnątrz. Zorganizowano zbiórkę na pogorzelców, a wójt Mariusz Bałaban przydzielił drewno na dach. Na bieżąco koordynuję działania, konsultując się z poszkodowanym Adamem Rajchlem. Jest to niezbędne, by pomoc była przyjmowana w sposób zorganizowany i planowy. Nie może dojść do sytuacji, w której chętni niosą pomoc niepotrzebną. Nie jest również wskazane, by przekazywane dary zmarnowały się.
Na chwilę obecną można jedynie występować z deklaracją wsparcia poszkodowanego gospodarstwa ze względu na brak możliwości przechowywania pasz w spalonych doszczętnie zabudowaniach.
W tej sprawie prosimy o kontakt z Janem Jaślarem, prezesem OSP Besko, nr telefonu 782992563.