Zdanie odrębne: Przesiąknięta i nabrzmiała

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: pixabay

Zdanie odrębne: Przesiąknięta i nabrzmiała - Zdjęcie główne

foto pixabay

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Warto przeczytać Dawno temu polski papież – chyba podczas wizyty w Krośnie – powiedział, że „podkarpacka ziemia jest przesiąknięta i nabrzmiała świętością”. Metafora piękna, sensualistyczna, czyli zmysłowa; jak coś przesiąka, to znaczy, że ma w sobie nadmiar płynów; wtedy nabrzmiewa i powiększa swą objętość – pod wpływem wody czy innych cieczy. Ale jest też – mniej przyjemne – skojarzenie medyczne, kiedy nabrzmiała rana powoduje przesiąkanie opatrunku...

Słowa papieża przychodzą na myśl w obliczu kolejnego skandalu, jaki ma miejsce w sanockim Kościele. Oto w niejasnych okolicznościach ustępuje jeden z bardziej rozpoznawanych proboszczów, który zaledwie dwa lata temu objął placówkę i nagle, z niewiadomych przyczyn, przestaje nią kierować. Owszem, przyczyna jest znana – ma podłoże obyczajowe, ale oficjalnie się o tym nie mówi. Za to nieoficjalnie można usłyszeć bulwersujące informacje, „zamiatane pod dywan”. Biskup stosownym dokumentem powołał nowego proboszcza, choć poprzedniego nie odwołał! Parafianie to kupują, bo – najważniejsze, by owce (i barany) miały pasterza; bez niego są zagubieni. Słowo duszpasterstwo kojarzy się z wypasem; mniej z wychowaniem. Człowieka można wychowywać poprzez przykładne życie (kleru); inaczej będzie to hodowla (dusz).

*

Tydzień po „tajemniczym” odejściu proboszcza na Placu Harcerskim odsłonięto popiersie zasłużonego księdza Zdzisława Peszkowskiego; podniośle i uroczyście, w obecności władz miejscowych i zamiejscowych, ku pamięci i dla przykładu… Był apel, przemówienia, deklaracje; sejm podjął nawet stosowną uchwałę. Jest więc popiersie na cokole, czyli pomnik, symbol, za którym kryją się życie i dzieło zmarłego. Ale jest też kontekst bieżący, czyli zachowania miejscowego kleru – skrywane, nie nazywane, wypierane z pamięci. „Sanoczanie, nic się nie stało!” – można by krzyknąć za kibicami, ale przecież nie o piłkę tu chodzi… Jedna z parafianek trafnie skomentowała odsłonięcie pomnika „im gorzej prowadzą się żyjący księża, tym więcej pomników stawia się nieżyjącym”... 

*

Cała Europa już oszczędza – prąd, gaz, paliwo (uruchamiając w miastach transport zbiorowy). W Polsce prezydenci miast i burmistrzowie zastanawiają się, jak w dobie szalejącej inflacji organizować życie mieszkańcom (ogrzewanie, komunikacja, oświetlenie ulic, utrzymanie obiektów: baseny, lodowiska, domy kultury…). Rada powiatu zmienia uchwałę budżetową, bo jej brakuje 330 tysięcy… Tymczasem nasz burmistrz przedstawia wizualizację nowego mostu, a pani wojewoda wykłada pół miliona na jego projekt.

Most – oczko w głowie i jego karta przedwyborcza – ma mieć 230 m długości, „najwyższą klasę obciążenia z możliwością poruszania się po nim pojazdów wojskowych”!. Będzie kosztować 65 milionów i z pewnością przebije „pomniki” poprzednich włodarzy jak: betonoza obu rynków, galeria Sanok, parking przy Ogródku Jordanowskim, czy zielony targ na Posadzie.

Sam premier uważał, że most to „konieczność” oraz „szansa rozwoju”. Ma otworzyć świetlana perspektywę, ponieważ skieruje cały ruch na tereny, które dotąd stanowiły płuca miasta. Przed wojną było tam prywatne sanatorium; teraz jest skansen, ogródki działkowe, unikalna kępa sosen czy stawy rybne…

Władza argumentuje, że San jako rzeka górska musi mieć wysoką przeprawę. Argument jest chybiony, bo poziom wody nigdy nie sięgnął korony filarów żelaznej przeprawy na Białą Górę. Po wtóre, Polska już weszła w strefę suszy klimatycznej i proces ten jest nieodwracalny, więc wysokie przeprawy mostowe nie będą potrzebne. Po trzecie, dokończenie prowizorycznego mostu kosztowałoby może 20 milionów; nowy to 65! – na dzisiaj. A ile jutro, pojutrze? Cement i stal drożeją z dnia na dzień, ale kto bogatemu zabroni…

Wysycha jezioro solińskie; poziom wody jest najniższy od 40 lat! Łódki, jachty, łajby – wcześniej przycumowane na wodzie, teraz osiadły na twardym gruncie. Z Sanem jest podobnie, bo przecież susza ma wymiar globalny, nie lokalny, czy regionalny. Mądrzejsze od naszych władze Leska wybudowały ogromną fermę fotowoltaiczną; przynajmniej mieszkańcy będą mieli prąd po znośnych cenach. Dla nas mogą one być nieznośne…

*

W całej Polsce, w Sanoku też – kolejne „narodowe czytanie”… Impreza równie symboliczna, co stawianie pomników. Raz w roku „prezydent z małżonką”, a za nim „klasa polityczna” biorą do ręki książkę i na oczach tłumu czytają – jedni lepiej, drudzy gorzej... Po czym zapada cisza – aż do następnego czytania. U nas odbyło się ono w kawiarni „U mnicha”. Dlaczego nie w miejskiej bibliotece albo w Domu Kultury? Przecież są to instytucje powołane do czytania, krzewienia kultury słowa, słuchania i oglądania. Rytualne czytanie w kawiarence franciszkańskiej zgromadziło kilkanaście osób. A przecież książka była kiedyś chlebem powszednim, ludzie garnęli się do czytania…

Wkrótce odbędzie się „bieg Maksymiliana”(?); 11 września przy kaplicy pod jego wezwaniem b. dyrektor muzeum opowie o Zdzisławie Beksińskim, choć biskup przemyski malarstwo mistrza uważa za przejaw nihilizmu! Maksymilian Kolbe został też patronem Instytutu Rozwoju Języka Polskiego (z rocznym budżetem 100 mln). Państwo i Kościół sakralizują rzeczywistość, jak się da… Ale czy im się to uda?

Henryk Brzozowski

 

Ps. W czerwcu premier radził nie kupować drogiego węgla i czekać na tańszy. Teraz radzi zamawiać go na grudzień, a najlepiej na styczeń! Bliżej wiosny…

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy