Doba internetu jeszcze bardziej umocniła się w czasie pandemii. Wszystko odbywa się teraz zdalnie. Komputery stały się dla nas jeszcze ważniejsze niż były. Rządzą nami dwa "szklane" bóstwa: telewizja i komputer.
Przyznajcie się sami przed sobą, ile razy widzieliście się ze znajomymi? Ile razy dzwoniliście do nich, aby zapytać, czy wszystko u nich w porządku?
Było tak? To cudownie, bo może poprzez krótką rozmowę "o wszystkim i o niczym" zapobiegliście jakiejś tragedii albo depresji. Jeśli nie zdarzyło się tak, to naprawcie szybko swój błąd. To niewiele wysiłku kosztuje, a czyni cuda.
Dzisiaj, gdy jeden na drugiego jest napuszczany, gdy patrzymy na siebie jak na potencjalnego wroga, potrzebna jest jak nigdy dotąd zwykła ludzka życzliwość, człowieczeństwo... słowo.
Ten szczególny czas świąteczny, jeszcze bardziej dołuje tych, którzy są bez swoich bliskich, tych, którzy stracili pracę i nie widzą sensu życia, wreszcie tych, którzy niedawno pochowali swoich bliskich. Im nie potrzeba przekierowanych dalej obrazków z jajkami i różowych zajączków ani sms-ów, w których często nawet zapominacie zmienić podpisanego autora, tylko bezmyślnie przesyłacie "dalej". To jeszcze bardziej dołuje, bo pokazuje, że odbiorca nie jest dla Was kimś ważnym. Lepiej nie piszcie już nic, nie wysyłajcie niczego.
Czekałam na telefon, jeden telefon z życzliwym słowem. Nie zadzwonił nikt. Jak to możliwe? Przecież mam (?) tylu znajomych. Nie cieszą mnie zapasy w lodówce, sałatki, jajka i sernik. Zrobiłam je jak co roku. Nie potrafię inaczej, przez tyle lat to przecież robiłam. Zapomniałam o jednym szczególe... Odeszli ode mnie wszyscy, których kochałam. Pierwsze mąż, potem umarli rodzice. Dzieci niestety nie mogłam mieć. Mój dom zawsze był pełen ludzi, był... Kiedy pracowałam, zajmowałam ważne stanowisko. Byłam szanowana i każdemu potrzebna. Rozumiem, że teraz czasy się zmieniły...ale że aż tak bardzo? Ci ludzie, którym kiedyś pomogłam, musieli wtedy kłamać, że NIGDY mi tego nie zapomną! A ja tak się cieszyłam, że mam wspaniałe dobre duszyczki koło siebie. Nie oczekiwałam niczego w zamian - niczego prócz pamięci, że istnieję. Widocznie to zbyt wiele.
To słowa 68-latki, która dzisiaj zadzwoniła do nas i podzieliła się smutnymi przemyśleniami.
Publikujemy ten tekst z nadzieją, że zostawiacie przygotowania świąteczne na chwilę i pomyślicie, o kim zapomnieliście... zanim się spóźnicie.