reklama

Wspomnienia sanoczan o Mamie. Kilka pokoleń - jedna miłość

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: pixabay

Wspomnienia sanoczan o Mamie. Kilka pokoleń - jedna miłość - Zdjęcie główne

Jutro, 26 maja, pamiętajmy o naszych Mamach | foto pixabay

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

LifestyleJutro, 26 maja, obchodzić będziemy Dzień Matki. To nie tylko data w kalendarzu, ale okazja, by zatrzymać się na chwilę i wspomnieć te, które były i są dla nas opoką. Zapytaliśmy mieszkańców Sanoka o ich najważniejsze wspomnienia związane z Mamą. Oto ich wzruszające, szczere i osobiste opowieści.
reklama

„Zawsze wiedziała, że coś mnie gryzie, zanim sam to zrozumiałem” – mówi 20-latek

Kacper, student psychologii, przyznaje, że choć wyprowadził się z domu zaledwie kilka miesięcy temu, nie ma dnia, by nie myślał o Mamie.

Kiedyś myślałem, że Mama po prostu zadaje dużo pytań. Dziś wiem, że pytała, bo się martwiła. Gdy miałem gorszy dzień w szkole, wystarczyło jedno spojrzenie i już wiedziała. Nie musiałem nic mówić – siadała obok, robiła kakao i mówiła: „Chcesz pogadać czy po prostu posiedzimy?”. Teraz, kiedy jestem daleko, nadal to robi – tylko przez telefon. Dzwoni akurat wtedy, kiedy mam dość wszystkiego. Jakby czuła. I to jest dla mnie najpiękniejsze – że nawet jak jestem 300 kilometrów od domu, czuję, że ktoś trzyma mnie w sercu.

reklama

„Uczyła mnie, jak być silnym, a potem pierwszy raz widziałem, jak się rozpłakała” – wspomina 30-latek

Tomasz, programista, dziś mieszka w Rzeszowie, ale dzieciństwo i młodość spędził w Sanoku. Wspomina Mamę jako kobietę, która dawała przykład siły – ale nie była z żelaza.

Mama wychowywała mnie sama. Pracowała na dwie zmiany, gotowała, sprzątała, chodziła na zebrania, uczyła mnie tabliczki mnożenia – i jeszcze znajdowała czas, żeby mnie wysłuchać, kiedy zawaliłem sprawdzian. Wydawała się nie do złamania. Ale pamiętam dzień, w którym jechałem pierwszy raz na studia – pakowaliśmy walizki do samochodu i kiedy myślała, że nie patrzę, otarła łzy. To był moment, w którym zrozumiałem, że ta siła, którą miała – brała się właśnie z miłości. I że nie musiała być idealna. Wystarczyło, że była.

„Wystarczyło, że była obok – świat od razu był mniej straszny” – opowiada 40-latka

Anna, nauczycielka, wspomina Mamę, która była duszą domu. Nie dominowała, nie narzucała się – ale dawała coś, czego dziś najbardziej brakuje: spokój.

reklama

Mama nigdy nie podnosiła głosu. Gdy byłam nastolatką, często zamykałam się w pokoju i miałam swoje dramaty – jak każda dziewczyna. Nie wchodziła, nie wypytywała. Ale po godzinie pod drzwiami pojawiała się herbata z miodem i karteczka: „Jestem w kuchni. Jeśli chcesz, przyjdź”. To wystarczało. Jej obecność była jak kołdra w zimny dzień – nie musiała mówić, żeby ogrzać. Dziś, kiedy sama mam córkę, próbuję dawać jej to samo – przestrzeń i miłość bez presji. I wiem, że to Mama mnie tego nauczyła.

„Była twarda, ale to ona ocierała mi łzy – nie odwrotnie” – mówi 55-latka

Teresa, emerytowana pielęgniarka, przyznaje, że z Mamą nie zawsze było łatwo. Ale z perspektywy lat widzi w niej kobietę, która dawała wszystko, co mogła – na swój sposób.

reklama

Mama nie była z tych, co przytulają bez powodu. Nie słyszałam zbyt często „kocham cię”. Ale była zawsze, kiedy coś mnie bolało – fizycznie i psychicznie. Kiedy zachorowałam jako nastolatka, siedziała przy mnie po nocach, przykrywała, poprawiała poduszkę, głaskała po głowie. Robiła to po cichu, z czułością, której nie umiała ubrać w słowa. I choć wtedy miałam żal, że jest taka chłodna, dziś wiem, że była ciepłem, którego po prostu nie rozumiałam. Teraz, gdy jej już nie ma, powtarzam jej słowa własnym dzieciom. I jestem dumna, że mam w sobie jej siłę.

„Pachniała chlebem, rumiankiem i spokojem, którego dziś tak bardzo mi brak” – wspomina 60-latka

Krystyna, emerytowana bibliotekarka, opowiada o Mamie, która była cicha, prosta i niezwykle obecna – nie w słowach, lecz w gestach.

reklama

Mama nie miała wykształcenia, ale miała mądrość, której nie uczą w szkołach. Potrafiła uspokoić mnie jednym dotykiem dłoni. Gdy jako dziecko nie mogłam zasnąć, przynosiła poduszkę pachnącą rumiankiem i siadała w nogach łóżka. Nie mówiła nic – tylko była. Jej spokój koił wszystko. Kiedy piekła chleb, w całym domu pachniało ciepłem. I do dziś, gdy poczuję ten zapach, mam łzy w oczach. Bo wiem, że już go nie poczuję z jej rąk – ale noszę go w sercu. I to się nigdy nie kończy.

Dzień Matki – czas, by powiedzieć: Dziękuję, Mamo

Każda z tych historii to nie tylko wspomnienie – to dowód na to, że matczyna miłość zostaje z nami na całe życie. Niezależnie od wieku, relacji czy charakteru – to właśnie Mama uczy nas pierwszych słów, pierwszych kroków i tego, jak kochać świat.

Jutro, 26 maja, pamiętajmy o naszych Mamach. Przytulmy. Zadzwońmy. Zapalmy świeczkę, jeśli trzeba. Ale przede wszystkim – powiedzmy im, że są ważne. Bo są.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo