reklama
reklama

Z Toruniem „w plecy”. Takie mecze się wygrywa!

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: WP

Z Toruniem „w plecy”. Takie mecze się wygrywa! - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
69
zdjęć

MARMA CIARKO STS SANOK – TKH ENERGA TORUŃ 1-3 | foto WP

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Sport Po wygranym, walecznym meczu w Jastrzębiu, wydawało się, że czas na zwycięstwo przed własną widownią. Pierwsza tercja wskazywała, że tak to właśnie będzie! Tymczasem w drugiej widzieliśmy już nie tą drużynę. Bez pomysłu na grę, bez żadnej koncepcji, przy fatalnej skuteczności i kompletnym braku umiejętności gry w przewagach. Toruń nie był drużyną lepszą, a wygrał. To kara za bylejakość. Takie mecze powinno się wygrywać!
reklama

MARMA CIARKO STS SANOK – TKH ENERGA TORUŃ 1-3 (0-0, 1-2, 0-1)

0-1 Mikołaj Syty-Michał Kalinowski (22.40, 5/4)

0-2 Mirko Djumic-Atte Huhtela (28.03)

1-2 Mark Viitanen-Krzysztof Bukowski-Marek Strzyżowski (31.44)

1-3 Adrian Jaworski-Atte Huhtela-Konsta Jaakola (59.00, do pustej) 

MARMA CIARKO STS: Salama – MacEachern, Burzik; Filipek, Tamminen, Viitanen – Binner, Lindberg; Huhdanpaa, Ceder, Kallionkieli – Musioł, Biłas; Bukowski, Strzyżowski, Dobosz – Florczak, Sienkiewicz; Ginda, Rybnikar, Dulęba.

TKH ENERGA: Studziński – Schafer, Johansson; Larionovs, Fiodorovs, Djumic – Behm, Zieliński; Jaakola, Huhtela, Tiainen - Jaworski, Kurnicki; Kogut, K. Kalinowski, M. Kalinowski – Gimiński, Sozański; Baszyrow, Syty, Prokurat.

SĘDZIOWALI: Krzysztof Kozłowski i Mateusz Krzywda oraz Jacek Szutta i Artur Hyliński. KARY: 4-8 minut. STRZAŁY: 27-20. WIDZÓW: 1500.

Sanoczanie zaczęli dość nietypowo jak na pierwszą tercję, grając szybko i z polotem. Całkowicie opanowali przeciwnika, osiągając na nim wyraźną przewagę. W 5 min. popisali się pierwszą sytuacją bramkową. Po skrzydle zaatakował nowy nabytek Kallionkieli, z wysokości bulika mocno strzelił, Studziński odbił krążek, ale błyskawicznie dopadł go Huhdanpaa, dwukrotnie dobijając. Cudem bramkarz toruński wyszedł z tego cało. W 9 min, gdy karę odsiadywał M. Kalinowski, Ceder sprytnie uderzył, otrzymawszy dobre podanie od Huhdanpy, ale i tym razem czujnym okazał się Studziński. W tej samej minucie uderzył Lindberg, jednak krążek, po rykoszecie, minął bramkę. W 12 min. pierwszą bramkową akcję udało się przeprowadzić gościom. Niepilnowany Baszyrow otrzymał świetne podanie przez pół lodowiska, uderzył, będąc sam na sam z Salamą, ale sanocki bramkarz świetnie interweniował, wybijając krążek do boku. W 15 min. na karę odesłany został Strzyżowski, ale gościom nie udało się zagrozić dobrze broniącej drużynie gospodarzy. Tercja zakończona bezbramkowym remisem, choć w sytuacjach bramkowych sanoczanie wygrali 3-1, górując nad przeciwnikiem.

To nie ta drużyna! 

Druga tercja zaczęła się źle, od kary dla Bukowskiego za spowodowanie upadku przeciwnika. 41 sekund potrzebowali torunianie, aby otworzyć wynik, wykorzystując grę w przewadze. Strzał M. Kalinowskiego zdołał odbić do boku Salama, ale do dobitki Sytego z drugiego bulika już nie zdążył. Stracony gol nie zmobilizował miejscowych, którzy całkowicie oddali pole gry przeciwnikowi. „Stójka” drużyny podenerwować musiała trenera sanoczan, który poprosił o czas, mobilizując zawodników do większej aktywności. Ale i to nie zmieniło obrazu gry. Efektem tego było nieupilnowanie przeciwników, którzy w 29 min. we dwóch odjechali w kierunku sanockiej bramki. Szybki strzał po lodzie serbskiego napastnika Djumica przyniósł gościom podwyższenie prowadzenia na 2-0. Drugi gol pobudził wyraźnie leniwych od początku II tercji gospodarzy. Ich akcje pod bramką torunian wreszcie zaczęły być groźne.

W 32 min. Bukowski spod bandy zagrał świetny krążek do Viitanena, którego pierwszy strzał zdołał odbić Studziński, ale przy dobitce był już bezradny. Gdy dwie minuty później Syty pojechał na ławkę kar, wydawało się, że sanoczanie wykorzystają grę w przewadze i doprowadzą do wyrównania. I była ku temu okazja. W 35 min. krążek po strzale Strzyżowskiego odbił Studziński, trafił on dosłownie na kij Bukowskiego, ale ten spóźnił się z dobitką do pustej bramki. Chwilę potem dla odmiany „setki” nie wykorzystał Larionovs, co gospodarze mogą zawdzięczać Salamie, który popisał się świetnym refleksem. W 39 min. Bukowski zakręcił rywalami, podał do znajdującego się na dobrej pozycji Strzyżowskiego, ale strzał, jaki oddał „Fryzjer”, nie był najwyższej marki i nie sprawił problemu bramkarzowi z Torunia. Tercja zasłużenie 2-1 dla gości, choć nie tyle za ich dobrą grę, ile za wyjątkowo kiepską grę gospodarzy.

Nie było widać, że chcą wygrać

Od początku trzeciej odsłony odnosiło się wrażenie, że gospodarze wcale tak bardzo nie chcą dogonić rywala, a gości zadawala wynik, który daje im choćby skromne zwycięstwo. W 45 min. mógł pojawić się na tablicy wynik 1-3, gdy obrońcy sanoccy bezkarnie pozwolili odjechać Baszyrowowi. Na szczęście, w pojedynku sam na sam, to Salama okazał się zwycięzcą. W 50 min. gospodarze po raz kolejny stanęli przed szansą doprowadzenia do remisu, grając z przewagą jednego zawodnika (kara Jaakoli za zahaczanie). Mógł do tego doprowadzić MacEachern, który znalazł się w świetnej sytuacji. Oddał mocny, celny strzał po lodzie, jednak Studziński zdążył wysunąć parkan, zagradzając krążkowi drogę do bramki.

Potem, przez następnych 90 sekund, sanoczanom nie udało się nawet założyć zamka. W 56 min. kolejny zawodnik z Torunia wylądował na ławce kar, a dla miejscowych był to jeszcze jeden popis braku umiejętności gry w przewadze. Ani raz nie potrafili zagrozić bramce przeciwnika. Na 1.55 min. przed końcem trener sanoczan ściągnął bramkarza, jakby wierząc, że gra z w przewadze może doprowadzić do wyrównania. Niestety, to były tylko pobożne życzenia, a stało się tak, jak przewidywało większość kibiców. W 59 min. przejęli krążek goście i we dwóch pojechali w kierunku pustej bramki gospodarzy. Bez najmniejszego trudu, Jaworski wepchnął gumę do bramki, ustalając wynik na 1-3.

Szkoda, bo tego dnia rywal nie był na tyle mocny, aby koniecznie trzeba było mu ulec. Chcąc jednak zwyciężyć, trzeba grać z jakąś myślą taktyczną, wiedzieć, jak chce się doprowadzić do zdobycia bramki, umieć rozgrywać akcje w przewagach. Jeśli zamiast tego, przez dwie tercje gra się bezładnie, bez pomysłu, to końcowy efekt nie może być inny. I nie należy się temu dziwić!

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama