reklama
reklama

Walczyli jak lwy [ZDJĘCIA+FILM]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Trzeci mecz ćwierćfinału play-off na linii Tychy – Sanok, a pierwszy w Sanoku, zakończył się zwycięstwem mistrzów Polski 3-2. To była trzecia z kolei wygrana GKS-u. Sanoczanie do ostatniej sekundy walczyli o zdobycie wyrównującego gola. Nie udało się, ale za swą nieugiętą postawą zasłużyli na najwyższe uznanie. Obraz, gdy mistrz Polski w ostatniej minucie broni się, wybijając krążek na uwolnienie, mówi wiele, ukazując skalę tej waleczności.
reklama

CIARKO STS SANOK – GKS TYCHY  2-3 (2-1, 0-2, 0-0)

1-0 Michael Cichy-Alexander Szczechura-Christian Mroczkowski (4.22)

1.1 Eetu Elo-Riku Sihvonen-Jesperi Viikila (4.40)

2-1 Eetu Elo-Jesperi Viikila-Riku Sihvonen (12.46)

2-2 Alexander Szczechura-Christian Mroczkowski-Michael Cichy (24.25)

2-3 Michael Cichy-Marek Biro, Alexander Szczechura (38.35)

 

 

CIARKO STS: Spesny – Olearczyk, Rąpała; Strzyżowski, Witan, Bukowski – Kamienieu, Piippo; Elo, Viikila, Sihvonen – Demkowicz, Florczak; Skokan, Wilusz, Bielec -  Glazer, Bar; Biały, Ginda, Dobosz. Trener Marek Ziętara

GKS TYCHY: Murray – Ciura, Novayovsky; Dupuy, P. Szczechura, Wronka – Seed, Biro; A. Szczechura, Cichy, Mroczkowski – Pociecha, Kotlorz; Gościński, Komorski, Jeziorski – Bizacki, Messikamen; Marzec, Rzeszutko, Galant. Trener Krzysztof Majkowski.

SĘDZIOWALI: Michał Baca-Marcin Polak oraz Grzegorz Cudek-Jacek Szutta.

KARY: 14-16 min. 

Świadom, że w Sanoku można przegrać, jak miało to miejsce w lidze, goście od początku ostro zaatakowali i przyniosło im to efekt w postaci bramki już w 5 minucie. Stworzyli kocioł pod bramką Spesnego. Krążek przemieszczał się pomiędzy kijami, aż po strzale Cichego znalazł wolne pole, trafiając do bramki. Głupio stracony gol podenerwował gospodarzy. Ruszyli z kontratakiem i 18 sekund po straconej bramce, krążek, po mocnym strzale z nadgarstka w wykonaniu Elo, wylądował w bramce Murraya. Zaskoczeni goście, postanowili szybko objąć prowadzenie, ale wyższość sanockiego bramkarza musieli uznać w 7 min. Paul Szczechura, w 10 - jego brat Alexander i w 12 - Marzec, który strzelił tuż obok słupka. W 13 min. fiński atak STS rozegrał popisową akcję.

Dynamicznie przedarł się pod bandą Sihvonen, zagrał na drugą stronę do Viikili, ten z kolei idealnie dograł do znajdującego się na środku przed bramką Elo i po chwili krążek zatrzepotał w bramce Murraya. Odpowiedzią na objęcie prowadzenia przez gospodarzy był mocny strzał Navayovskiego z okolic bulika, ale Spesny nie miał problemu z zamrożeniem krążka. W 18 min. blisko przejęcia krążka był Elo, ale ten odskoczył mu, bo gdyby nie, znalazłby się w sytuacji sam na sam z bramkarzem GKS-u. 

Przegrywając tercję 2-1, goście zrozumieli, że o zwycięstwo będzie bardzo trudno, dlatego z impetem zaatakowali. W 24 min. brawurowo wjechał pod bramkę przeciwnika Mroczkowski, ale na przeszkodzie stanął mu Spesny. Wyrównujący gol dla gości padł w 25 minucie. Mocny strzał ze środka tafli na wysokości bulika oddał Aleksander Szczechura. Dobrze mierzony krążek tym razem zaskoczył bramkarza STS. Pechowo stracona bramka uaktywniła gospodarzy. W 25 min. Murray zdołał odbić krążek po strzale z bliskiej odległości Sihvonena. Minutę później z niebieskiej uderzył Rąpała, ktoś zmienił lot krążka, ale ten minimalnie minął słupek. Gdy w 27 min.

Murray sfaulował Bukowskiego i GKS kontynuował grę w osłabieniu, sanoczanie nasilili ataki. Mocne uderzenie Olearczyka wybronił bramkarz GKS-u, zdołał też odbić krążek po strzale Sihvonena, a następnie dobitkę Elo. Gdy na ławkę kar powędrował Rąpała, akcja przeniosła się do tercji obronnej STS. W 31 min. dwukrotnie mocno uderzał na bramkę gospodarzy Dupuy, ale za każdym razem krążek szybował ponad poprzeczką. Minutę później Cichy z dwóch metrów nie zdołał pokonać Spesnego.

W 35 min, po błędzie Olearczyka, wydawało się, że Paul Szczechura wpisze się na listę strzelców, jednak Spesny instynktownie odbił krążek, który przeturlał się tuż obok słupka, mijając bramkę. W ostatnich minutach na tafli zaczęło mocno iskrzeć. Dość brutalnie zaatakował wychodzącego na czystą pozycję Witana Pociecha, jednak obydwaj solidarnie zostali ukarani. Niespełna minutę później kolejna para powędrowała na karę, a byli to Mesikammen i Viikila, obydwaj za nadmierną ostrość w grze. W 37 min. urwał się obrońcom STS Jeziorski, ale jego szarżę skutecznie powstrzymał Spesny. W 39 min. gościom udało się objąć prowadzenie. Kąśliwym uderzeniem po lodzie popisał się Cichy, po którym krążek minął Spesnego. W 40 min. mocny strzał obrońcy Seeda przytomnie wybił poza bramkę bramkarz gospodarzy. Tercja bardzo wyrównana (w strzałach 8-12), a mimo to wygrana przez gości 2-0.   

W 44 min. na bramkę Murraya pojechali w parze Viikila i Elo. Mimo lepszej sytuacji, jaką udało się zająć Elo, Viikila zdecydował się na strzał, po którym krążek poszybował wysoko nad poprzeczką. Szkoda. Potem kilka sytuacji stworzyli tyszanie. W 45 min. z nadgarstka uderzy Cichy, ale krążek wylądował w raku Spesnego. Minutę później oko w oko z bramkarzem STS-u stanął Marzec, ale przegrał z nim pojedynek. I w tej samej minucie huknął jak z armaty Galant, trafiając w poprzeczkę. Rewanżowali się miejscowi.

W 49 min, po indywidualnej akcji Witana, krążek po rykoszecie wylądował na trybunie, zaś w 51 min. strzał Elo bez trudu wyłapał Murray. W tej samej minucie sytuację sam na sam z bramkarzem GKS-u wypracował sobie Sihvonen, ale Murray wyczuł jego intencje i nie dał się zaskoczyć. Z drugiej strony niebezpieczna mogła okazać się kontra pary Dupuy-Wronka, na szczęście ofiarnie interweniował Piippo, przecinając podanie. Przed szansą na wyrównującego gola stanął w 55 min. Strzyżowski, jednak po jego strzale krążek trafił w słupek. 

Im bliżej było końca, tym dramaturgia rosła. Już na 2.56 min. przed końcową syreną, trener Marek Ziętara zagrał va banque, wycofując z bramki Spesnego. Po pierwszym ataku sanoczan Bizacki wślizgiem ruszył bramkę, a w międzyczasie Murray zaatakował Sihvonena. W wyniku analizy video, obydwaj otrzymali po dwie minuty kary i od 57.09 min. sanoczanie ruszyli na przeciwnika w pięciu przeciwko trzem. Szkoda, że nerwowo nie wytrzymał Elo, który chwilę potem został odesłany na ławkę kar. Ale nerwów nie utrzymał na wodzy także Mesikammen, co wychwycili sędziowie, w związku z czym do końca sanoczanie atakowali bramkę GKS, grając w podwójnej przewadze. Niestety, bez powodzenia. Zmęczenie dawało już znać o sobie. GKS Tychy dowiózł zwycięstwo do końca, broniąc się z wielką ofiarnością. Wygrał 3-2, choć za zaangażowanie i walkę do końca, sanoczanom należał się co najmniej remis. 

Jutro, tj. w niedzielę, kolejny czwarty mecz ćwierćfinałowy play-off. Jako że gra się do czterech zwycięstw, wygrana GKS-u zapewni mu awans do drugiej rundy. W przypadku przegranej, gra będzie kontynuowana, z tym, że przeniesie się do Tych. Jaka szkoda, że tej wspaniałej, ambitnej walki nie mogą oglądać kibice!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama