reklama
reklama

Trzecia wygrana ze Stocznią [FOTORELACJA]

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport To był najtrudniejszy pojedynek z wszystkich trzech stoczonych ze Stoczniowcem przez sanoczan. I trzeci zwycięski. Brawa za walkę do końca dla zwycięzców, ale też słowa uznania za dzielną i ambitną postawę dla gości.
reklama

Ciarko STS Sanok - GKH Stoczniowiec Gdańsk 2:1 (0:1, 1:0, 1:0)

 

0:1 Krystian Mocarski - Josef Vítek, Michał Zając (01:21)

1:1 Riku Sihvonen - Eemeli Piippo, Jesperi Viikilä (25:17, 5/4)

2:1 Maciej Witan - Hubert Demkowicz, Konrad Filipek (52:54)

STS: Spěšný - Olearczyk, Rąpała; Strzyżowski, Wilusz, Bielec - Kamienieu, Piippo; Elo, Viikilä, Sihvonen - Demkowicz, Biłas; Bukowski, Witan, Filipek - Glazer, Skokan; Łyko, Ginda, Dobosz. Trener: Marek Ziętara

 

GKH Stoczniowiec: Kieler – Mateusz Rompkowski, Wala; Vítek, Mocarski, Wołoszyk – Lehmann, Leśniak; Stasiewicz, Pesta, Strużyk – Liśkiewicz, Maciej Rompkowski, Maciej Rybak, Drozd-Niekurzak, Michał Rybak – Żurauski, Łabinowicz; Zając, Sadowski, Bandarenka. Trener: Krzysztof Lehmann.

 

SĘDZIOWALI: Tomasz Radzik, Sebastian Kryś – Paweł Bajon, Maciej Waluszek. KARY: 10-20 (w tym 10 minut dla Josefa Vítka - w 55 min.- za niesportowe zachowanie). STRZAŁY: 20-27.

Zaczęło się źle. Goście od razu śmiało ruszyli do ataku i już po 91 sekundach objęli prowadzenie. Vitek idealnie obsłużył czyhającego pod bramką Mocarskiego, który z bliska wrzucił krążek do siatki. W 7 min. (profesor) Vitek mógł być sprawcą kolejnego gola, ale Spesny nie dał się nabrać na jego sztuczkę techniczną. Tak poważnie, gospodarze dali znać o sobie dopiero w 11 min, kiedy po szybkiej dwójkowej akcji Sihvonena z Viikilą, ten ostatni stanął przed szansą zdobycia bramki, jednakże Kieler wyczuł jego intencje. Podobnej urody akcję przeprowadzili w 13 min. Witan z Bukowskim, ale i tym razem bramkarz gości nie dał się zaskoczyć. Tercję zasłużenie wygrali goście 1-0, będąc zespołem grającym szybciej i z większym animuszem.

Druga tercja rozpoczęła się od ładnego strzału Viikili, krążek trafił jednak w bramkarza, a nie do bramki. W rewanżu świetnie, po lodzie strzelił Vitek, ale Spesny bezbłędnie chwycił go do raka. W 26 min, gdy na ławce kar usiadł Mocarski, do akcji wkroczyli Finowie. Po szybkiej wymianie krążka, na bramkę Kielera strzelił Piippo, lot krążka zmienił czatujący pod bramką Sihvonen i bramkarz Stoczniowca mógł tylko wyciągnąć go z bramki. Wkrótce po wyrównaniu, efektowną akcję rozegrali ze sobą Strzyżowski z Bukowskim. „Kuba” zdołał wywalczyć sobie pozycję sam na sam z Kielerem, ale strzał, jaki oddał z bliskiej odległości, był zbyt mało precyzyjny, aby go zaskoczyć.

Do miana „akcji meczu” mogłaby pretendować także indywidualna akcja Witana, jaką przeprowadził on w 27 min. Na szybkości pokonał pół lodowiska, minął trzech zawodników „Stoczni” i gdy przymierzał się do strzału, został sfaulowany. Sędzia nie zawahał się, aby podyktować rzut karny. Niestety, nie miał pomysłu na jego wyegzekwowanie Elo. Od połowy II tercji goście całkowicie opanowali sytuację na tafli. Grali szybciej, dokładniej, atakowali z rozmachem, bombardowali bramkę Spesnego, oddając wiele strzałów. Widząc, co się dzieje, trener Marek Ziętara wziął czas, chcąc otrząsnąć swój zespół i zachęcić do lepszej gry. Niewiele to zmieniło.

W 38 min, po dynamicznej dwójkowej akcji gości, znów skończyło się tylko na strachu, a wszystko za sprawą świetnej interwencji Spesnego. W tej samej minucie uciekł obrońcom Stoczniowca Bielec, ale będąc w sytuacji sam na sam z Kielerem, strzelił prosto w niego. W końcówce tercji znów błysnęli rywale. Przeprowadzili szybką i składną akcję, zakończoną podaniem krążka do znajdującego się przed sanocką bramką Zająca. Jak strzelił on w bok bramki, nie trafiając do niej, tego sam nie będzie mógł długo pojąć. Tercja zakończyła się zwycięstwem gospodarzy 1-0, choć to ich przeciwnicy byli w niej zespołem zdecydowanie lepszym.

Pierwsze minuty III tercji nie wróżyły odmiany. Znów bliżej objęcia prowadzenia byli goście, a okazją ku temu były fatalne błędy dwóch sanockich hokeistów: Piippo i Strzyżowskiego. Zgubione przez nich krążki przejęli przeciwnicy: Maciej Rybak i Stasiewicz, ale w obydwu przypadkach przegrali pojedynki ze Spesnym. Od tego momentu lepiej zaczęli grać gospodarze. Ich ataki były coraz groźniejsze, a gra w obronie bardziej odpowiedzialna. W 53 min. strzał na bramkę Kielera oddał Demkowicz, bramkarz gości zdołał go odbić, ale przy dobitce Witana był już bez szans.

W 57 min. piękną, dynamiczną akcję przeprowadził Bukowski. Zdołał zostawić za sobą dwóch obrońców rywala, ale na przeszkodzie do pełni szczęścia stanął goalkeeper „Stoczni”.  Goście zrewanżowali się ładną akcją, po której Maciej Rybak, pewny zdobycia bramki, podniósł już ręce w górę. Chyba nie wierzył, że z takich sytuacji Spesny już nie raz potrafił wyjść obronną ręką. Gdy na 2 min. i 12 sekund przed końcową syreną na ławkę kar powędrował Biłas, trener Stoczniowca ściągnął z bramki Kielera i goście zaatakowali z przewagą dwóch zawodników (6 na 4).

Na szczęście, nie udało się im zdobyć wyrównującej bramki, a to oznaczało trzecie zwycięstwo CIARKO STS nad GKH STOCZNIOWIEC. Brawa za wygraną, ale też słowa uznania dla „Stoczni” za ambitną walkę do ostatniej sekundy meczu.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama