reklama
reklama

Toruńskie „pierniki” za twarde dla sanoczan

Opublikowano:
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport To miał być mecz prawdy, mecz walki o 6 miejsce w tabeli. Niestety, ta konfrontacja wypadła na korzyść torunian. Znaleźli skuteczną receptę na powstrzymanie ofensywnych akcji sanoczan. Grali szybko, pressingiem na całej tafli, walczyli o każdy krążek, o każdy metr lodu. A mimo to, do 56 minuty na tablicy widniał wynik 1-1.
reklama

Nie udało się jednak gospodarzom strzelić zwycięskiej bramki, nie udało się też utrzymać remisu. Dwa błędy w defensywie kosztowały sanocki zespół stratę dwóch goli i trzech punktów. Uciekli STS-owi torunianie na trzy punkty, ale walka na linii Sanok-Toruń się nie skończyła.

CIARKO STS SANOK - KH ENERGA TORUŃ 1:3 (1:0, 0:1, 0:2)

1:0 Krystian Mocarski - Jakub Bukowski (14:22)

1:1 Aleksandr Szkrabow - Jegor Rożkow (28:09)

1:2 Vadim Vasjonkin (56:00)

1:3 Robert Arrak - Michał Kalinowski (58:36)

 

Sędziowali: Paweł Breske, Marcin Polak oraz Kamil Korwin i Andrzej Nenko.

KARY: 10-8.

STRZAŁY: 27-31.

WIDZÓW: 1500.

 

CIARKO STS: P. Spěšný - B. Rąpała, S. Jekunen, T. Henttonen, A. Hämäläinen, J. Bukowski - J. Marva, K. Olearczyk, R. Sawicki, S. Tamminen, A. Mokszancew - E. Piippo, S. Bar, M. Strzyżowski, M. Wilusz, M. Biały - M. Wróbel, Ł. Łyko, M. Bielec, K. Mocarski, K. Filipek.

 

ENERGA TORUŃ: C. Mölder - A. Jaworski, A. Szkrabow, P. Kogut, K. Kalinowski, M. Szabanow - J. Szkodienko, M. Zieliński, V. Vasjonkin, R. Arrak, L. Huhdanpää - D. Kozłow, A. Rodionow, H. Limma, R. Korczocha, M. Syty - B. Skólmowski, M. Zając, D. Olszewski, J. Rożkow, M. Kalinowski.

 

Od samego początku widać było, że torunianie będą niezwykle wymagającym przeciwnikiem. Grali szybko, stosując krótki pressing na całej tafli, utrudniając rywalowi każde podanie. Już w 3 minucie Henri Limma znalazł się oko w oko z Patrikiem Spesnym, ale górą był bramkarz STS. W 5 min. świetnym podaniem wzdłuż bramki popisał się Aleksandr Szabanow, na szczęście Spesny okazał się szybszy od Zygmunta Kalinowskiego. Wydawało się, że w 11 min. prowadzący grę torunianie otworzą wynik, jako że sędziowie w jednej minucie posadzili na ławce kar dwóch sanoczan (Jakub Bukowski i Bogusław Rąpała), za rzekome rzucenie przeciwnika na bandę.

Trafili jednak na mądrze i odpowiedzialnie grający 3-osobowy mur gospodarzy i poza strzałem w słupek Aleksandra Rodionowa, nic nie zwojowali. Jak strzela się gole, pokazali torunianom sanoczanie w 15 minucie. Zaatakował bramkę Conrada Moldera Bukowski, ale jego strzał zdołał odbić bramkarz gości. Przy dobitce z bliskiej odległości Krystiana Mocarskiego był już bezradny.

Szkoda, że sanoczanie nie poszli za ciosem, zwłaszcza, że w ostatnich minutach pierwszej tercji przez kilka minut grali z przewagą jednego zawodnika, a 50 sekund pięciu na trzech. Poza jednym strzałem Sami Tamminena, niczym groźnym się jednak nie popisali. Ale po końcowej syrenie i tak można było cieszyć się z objęcia prowadzenia i wygrania pierwszej odsłony, gdyż lepszą i mądrzej grającą taktycznie drużyną byli goście.

          Konsekwentna walka o każdy krążek dała gościom wyrównanie 

Początek II tercji, mimo gry w przewadze sanoczan (29 sek. z przewagą dwóch graczy), nie przyniósł nic godnego odnotowania. Ale gdy tylko siły się wyrównały, świetną, szybką kontrę zainicjował Aleksandr Mokszancew. Mimo, iż jechali na bramkę Moldera w dwójkę, będąc w dobrej sytuacji strzeleckiej nie zdecydował się uderzyć, a podanie zdołał przechwycić jeden z obrońców gości. Dwie minuty później (27) ładną, dynamiczną akcją przeprowadzili torunianie. Będący w bramkowej sytuacji Rodionow przegrał jednak pojedynek z Spesnym.

To, co nie udało się Rodionowowi, udało się minutę później Aleksandrowi Szkrabowowi. Otrzymawszy pod sanocką bramką krążek od Jegora Rożkowa, dołożył tylko kij i ten wylądował w siatce. I tak mecz zaczął się jakby od nowa. Nadal częściej przy krążku byli torunianie, którzy tak krótko „siedzieli” na przeciwniku, że momentami trudno było sanoczanom wyprowadzić krążek z własnej tercji.

Taki sposób gry przeciwnika sprawiał, że dużo było niecelnych podań, przechwytów i akcji pod własną bramką. Ale hokej to jest hokej. W 33 min, gdy po raz drugi karę odsiadywał Rąpała, uciekł przeciwnikom Tamminen. Pojechał sam na sam z Molderem i to była sytuacja, która mogła przesądzić o końcowym wyniku meczu. Niestety, nie udało mu się zmusić bramkarza Energy do kapitulacji. W 37 min. kąśliwy strzał oddał na toruńską bramkę Mokszancew, ale i tym razem Molder nie dał się zaskoczyć.

Nagroda za lepszą grę dla torunian

Prowadzenie mieli szansę objąć torunianie w 44 min, gdy sanockim obrońcom uciekł Robert Arrak. Nie zdołał jednak pokonać Spesnego, choć był z nim w sytuacji sam na sam. W rewanżu, w 45 min. szarżował Konrad Filipek. Udało mu się zostawić za sobą dwóch toruńskich obrońców, ale znalazł się zbyt blisko bramkarza Energy, aby móc czymś go zaskoczyć. W 51 min. świetną indywidualną akcję przeprowadził Hammalainen. Zakończył ją kąśliwym strzałem w sam róg zza zasłony, ale Molder popisał się świetną obroną.

Niestety, to była ostatnia okazja sanoczan, aby objąć prowadzenie i spróbować przechylić szalę na swoją korzyść. Była 56 minuta meczu, gdy nagle przed Spesnym wyrósł niepilnowany przez obrońcę Vadim Vasjonkin. Otrzymawszy zza bramki krążek, nie miał najmniejszych problemów, aby z odległości 1 metra umieścić go w sanockiej bramce. Gol dodatkowo uskrzydlił hokeistów Energy. W 59 min. stracił przy bandzie krążek Sebastian Bar, przejął go z impetem toruński „lis na gole” Arrak, strzelił obok bramki, ale krążek odbity powrócił do niego, po czym posłany tam gdzie trzeba, wylądował w bramce Spesnego. 

Jest takie sportowe porzekadło, które mówi, że gra się tak, jak przeciwnik pozwala. W tym meczu przeciwnik nie pozwalał gospodarzom na zbyt wiele, znajdując w tej właśnie taktyce sposób na zwycięstwo. Dodajmy, w pełni zasłużone, choć nie można powiedzieć, że sanoczanie o nie nie walczyli. Szkoda, bo w przypadku wygranej, uciekliby Toruniowi na 3 punkty, a tak stało się odwrotnie. Kibicom bardzo marzyła się ta wygrana, zwłaszcza, że był to ostatni mecz w tym roku przed własną publicznością. Ale taki już jest ten sport!

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama