reklama
reklama

Sanoczanie rozbici w puch przez GKS Tychy [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport Po kolejnych trzech porażkach mecz z Tychami miał być tym na przełamanie. Zwłaszcza, że w I rundzie w Tychach sanoczanie zwyciężyli jedną bramką. Tymczasem zamiast przełamania hokeiści STS-u doznali wysokiej porażki. Po dwóch remisowych tercjach w trzeciej tyszanie urządzili sobie ostre strzelanie, aplikując gospodarzom cztery bramki, nie tracąc żadnej. Źle to wygląda.
reklama

Marma Ciarko STS Sanok - GKS Tychy 1:5 (1:1, 0:0, 0:4)

 

0:1 Christian Mroczkowski - Bartłomiej Jeziorski, Alexander Younan (4:13)

1:1 Timi Lahtinen - Sebastian Harila, Karol Biłas (16:23, 5/4)

1:2 Roman Szturc - Olli Kaskinen (44:26)

1:3 Bartłomiej Jeziorski - Christian Mroczkowski, Radosław Galant (44:49)

1:4 Filip Komorski - Christian Mroczkowski, Ondřej Šedivý (46:44, 5/4)

1:5 Filip Komorski (54:02)

 

SĘDZIOWIE: Mateusz Bucki i Michał Baca oraz Artur Hyliński i Sebastian Iwaniak.

KARY: 12-10 minut.

STRZAŁY: 23-41.

WIDZÓW: 1500.

 

STS Sanok: D. Salama - J. Karlsson, K. Valtola, V. Heikkinen (4), S. Tamminen, S. Dobosz - K. Biłas, W. Łysenko, S. Harila (4), T. Lahtinen, A. Pawlenko - B. Florczak (2), J. Höglund (2), K. Filipek, K. Mocarski, F. Sienkiewicz - D. Ginda, B. Rąpała. Trener: Miika Elomo.

 

GKS Tychy: T. Fučík - A. Younan, O. Kaskinen, O. Šedivý, F. Komorski, K. Wróbel - B. Ciura (2), B. Pociecha, C. Mroczkowski (2), R. Galant, B. Jeziorski - O. Bizacki, E. Bagin, R. Szturc, A. Boivin, J. Dupuy - J. Bukowski, O. Jaśkiewicz (4), S. Marzec (2), F. Starzyński, M. Gościński. Trener: Andrei Sidorenko 

 

Początek zapowiadał dobry i zacięty pojedynek. Jako pierwsi zaatakowali gospodarze. Uderzał Heikkinen, po nim Valtola, ale Fucik spokojnie poradził sobie z ich strzałami. W rewanżu bardzo groźnie strzelał z najbliższej odległości Szturc i tylko dzięki instynktowi Salamy sanoczanie nie stracili bramki. Padła ona niespełna pół minuty później. Znakomita, szybka kontra Jeziorskiego, podanie idealne na kij Mroczkowskiego i piękny gol, po który ręce same składały się do oklasków. Na stratę gola ambitnie odpowiedzieli gospodarze. Przed szansą na wyrównanie stanął Mocarski, ale Fucik rozłożył parkany, blokując wjazd krążka do bramki. W 9 min. w sytuacji sam na sam z bramkarzem GKS-u stanął Heikkinen, ale nie trafił nawet w światło bramki. W drugiej części I tercji gospodarze dwukrotnie grali w przewadze (11.36 m. Jaśkiewicz i 14.30 m. Ciura). Niespecjalnie układała się im gra w przewadze, jednak na 7 sekund przed końcem kary tego drugiego zawodnika Lahtinen zdołał umieścić krążek w siatce bramki Fucika. Tercja 1-1, w zasadzie odpowiadała temu, co działo się na lodzie. 

W przewagach też nie potrafimy postraszyć przeciwnika

Druga tercja zaczęła się od dwóch kar nałożonych na tyszan (20.23 Mroczkowski i 22.41 Jaśkiewicz), była więc znakomita okazja, aby objąć prowadzenie. Nic takiego się nie stało, chociaż okazję, jaką miał Harila w 22 min, trudno było zmarnować. A jednak! Z bliska nie trafił niemal do pustej bramki. W 27 min. mocno uderzył z niebieskiej Łysenko, Fucik odbił, Łysenko dobijał, ale nie udało mu się pokonać bramkarza GKS-u. W 28 min. Mroczkowski był bliski zdobycia bramki, ale przegrał pojedynek oko w oko z Salamą. Od połowy drugiej części II tercji gra wyraźnie siadła. Dużo było walki o krążek, mało szybkich, efektownych akcji, niewiele strzałów. Nawet przy grze w przewadze (27.47 Harila, 38.10 Hoglund) tyszanom nie udało się zmontować dobrej, pachnącej golem akcji. Tercja remisowa, bezbramkowa, poziom wyrównany.

Pół minuty, które zatrzęsły STS-em 

Od początku III odsłony kibice byli przekonani, że gospodarze z furią ruszą na przeciwnika, dążąc do zaplanowanego zwycięstwa. Po kilku obustronnych akcjach, w 45 min. obrońcom sanockim uciekł Szturc, który w sytuacji sam na sam z Salamą celnym strzałem po lodzie pokonał bramkarza STS. Od tego momentu minęło zaledwie 23 sekundy, a goście prowadzili już 3-1. Zaatakowali kilkoma zawodnikami, przytomnie zachował się pod bramką Jeziorski, umieszczając krążek w siatce. To były dwa śmiertelne trafienia, które wstrząsnęły drużyną STS-u i chyba odebrały jej wiarę, że ten mecz można jeszcze wygrać. Odpowiedzią było niedozwolone uderzenie kijem Harili, za które sędziowie odesłali sanockiego napastnika na ławkę kar. Sytuację tę bezlitośnie wykorzystali goście. Zespołową akcję Sedivego z Mroczkowskim, golem z najbliższej odległości zakończył Komorski. To była 47 minuta spotkanie, gdy goście prowadzili już 4-1. Ten sam zawodnik w 54.02 min. ustalił wynik meczu na 5-1 dla GKS-u, zdobywając bramkę po najpiękniejszej indywidualnej akcji tego spotkania. Objechał trzech sanoczan, po czym oddał strzał nie dając Salamie szans na obronę. W 60 min. w sytuacji sam na sam z Fucikiem znalazł się Heikkinen, ale tradycyjnie nie potrafił pokonać bramkarza gości.

Po trzech kolejnych porażkach miało być zwycięstwo. Zakończyło się fatalnie, przy czym trzecia tercja była tercją rozpaczy. Nadal dużo niepotrzebnej gry faul, nadal brak pomysłu na rozegranie akcji w przewagach, nadal fatalna skuteczność i sporo błędów w defensywie. Źle to wygląda. Sanoczanie ponieśli czwartą kolejną porażką, a można mieć uzasadnione obawy, że w niedzielę powiększą tę liczbę. Grając tak jak z GKS-em Tychy przed własną widownią, nie wydaje się, aby mogli sprostać Cracovii pod Wawelem. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama