REMIX NIEBIESZCZANY – JUVENTUS PORAŻ 4:1 (3:0)
BRAMKI: K. Niemczyk (28' – samobójcza), Fal (31' – karny), M. Pałys (43'), P. Czubek (61') – E. Latusek (75')
NIEBIESZCZANY: Płoszaj, P. Garbowski, Fal (Korfanty 79'), J. Garbowski, Kądziołka (J. Pałys 67'), M. Grzyb (Pogorzelec 55'), M. Pałys, M. Femin (D. Grzyb 77'), Stach, P. Czubek (Szumski 72'), D. Pałys, (Koczera 62'). Trener: Daniel Niemczyk
PORAŻ: P. Pietryka, A. Proć, K. Niemczyk (K. Solon 37'), Łukaszyk, M. Latusek, E. Latusek, Mołczan, P. Osenkowski, K. Mielnik, Pilch (Paszkiewicz 63'), D. Mielnik. Trener: Piotr Stawiarski
Poraż wyglądał całkiem dobrze do momentu stracenia pierwszej bramki. Zakotłowało się w polu karnym Piotra Pietryki. Bramkarz rzucił się w kierunku piłki, ale nie zdołał jej złapać. Strzał przypisano jako samobójcze trafienie Krzysztofa Niemczyka, ale możliwe, że jako ostatni futbolówki dotknął Bartłomiej Fal.
– Stwarzaliśmy więcej sytuacji – uważa Piotr Stawiarski, szkoleniowiec Juventusu. – Mieli je m.in. Damian Mielnik, Edward Latusek. Stało się nieszczęście. Dostaliśmy dwie bramki w odstępie dwóch minut po naszych głupich błędach. Drugą tracimy po rzucie karnym, ale jest to kopia pierwszej sytuacji. Wrzutka z rzutu rożnego, obrońcy nie reagują, piłka odbija się i Paweł Osenkowski próbuje wybić ją nożycami i jest jedenastka.
Podobnie było z bramką numer trzy. Kolejny stały fragment i wrzutka, obrońcy nie skoczyli i futbolówka trafiła pod nogi Michała Pałysa.
Rywali dobił Piotr Czubek, który poszedł przy linii bocznej, „złamał” do środka i celnie uderzył. Mógł zdobyć jeszcze jedną bramkę. Gdy wyszedł sam na sam z bramkarzem, szukał podaniem kolegi na piątym metrze. Trener sądzi, że lepiej, gdyby sam strzelał.
– Na początku nikt się nie chciał otworzyć – przyznaje Daniel Niemczyk, szkoleniowiec Niebieszczan. – Odniosłem wrażenie, że Poraż przede wszystkim chciał zabezpieczyć tyły. Rywali remis promował, my potrzebowaliśmy pełnej puli i chcieliśmy strzelić jak najwięcej. Staraliśmy się więcej zagrać piłką i unikać długich wrzutek. Zagęściliśmy środek. Ciężko było, ale daliśmy radę. Myślę, że przeciwnikom zaczęło brakować sił. To jest duża płyta, jak się gra piłką, trzeba dużo biegać. Im dłużej ten mecz trwał, tym zwiększało się zmęczenie i potęgowały błędy u przeciwnika.
Gol honorowy Edwarda Latuska padł po krótko rozegranym rzucie rożnym. Podał do niego Damian Mielnik, a „Edek” zszedł do środka i uderzył.
– Błąd mojej defensywy – ocenia trener Remixu. – Brak koncentracji. Ale ogólnie chłopaki zagrali bardzo dobry mecz, za co chciałem ich pochwalić. Przede wszystkim, za wyjątkiem tej sytuacji, solidnie wyglądała obrona. Nie było niepewnych interwencji. Graliśmy konsekwentnie. Piłka nożna to gra błędów. My zrobiliśmy ich mniej i wygraliśmy. Mam nadzieję, że obie drużyny awansują.
– Stworzyliśmy jeszcze parę sytuacji, ale jak nie szło, to nie szło – ubolewa trener Poraża. – Nie chcę, żeby zabrzmiało to jak tłumaczenie tej porażki, ale nadal mamy problemy kadrowe, m.in. Marcin Latusek ma zerwane więzadła. Nie dość, że mam kłopot z obroną, to z powodu kontuzji boisko opuścił Krzysztof Niemczyk. Mateusz Mołczan grał ze stabilizatorem po złamaniu ręki.
Stawiarski pragnie pochwalić pracę arbitrów.
– Prowadzili rewelacyjnie to spotkanie, spisali się na medal – uważa. – Mecz był dość czysty. Kontuzje, które się przydarzyły, nie wynikały z brutalności, ale z walki i ze splotu nieszczęśliwych okoliczności.