GKS TYCHY – TEXOM STS SANOK 5-2 (2-1, 1-1, 2-0)
0-1 Jakub Musioł-Dawid Musioł-Marek Strzyżowski (13.52)1-1 Bartłomiej Pociecha-Mark Viitanen (15.29)
2-1 Szymon Kucharski-Aapo Ahola-Mateusz Bryk (19.40)
2-2 Pratt Stenson-Filip Sienkiewicz-Maciej Czopor (26.35)
3-2 Joona Monto – rzut karny (31.01)
4-2 Filip Komorski-Rasmus Heljanko-Alan Łyszczarczyk (41.20)
5-2 Olli Kaskinen-Matias Lehtonen-Bartłomiej Jezierski (56.48)
GKS TYCHY: Lewartowski – Viinikainen, Kakkonen; Lehtonen, Monto, Jeziorski – Kaskinen, Bizacki; Łyszczarczyk, Komorski, Heljanko – Sobecki, Pociecha; Viitanen, Turkin, Paś – Bryk, Ahola; Drabik, Kucharski, Gościński.
TEXOM STS SANOK: Salama – Karnas, Biłas; Ginda, Czopor, K. Bukowski – D. Musioł, Tamminen; J. Musioł, Strzyżowski, Stetson – Florczak, Niemczyk; Dulęba, Sienkiewicz, Dobosz – Rocki, Fus; I. Baida, Bryzgałow, D. Baida.
SĘDZIOWIE: Główni: Rafał Noworyta-Andrzej Nenko. Liniowi: Artur Hyliński-Zachariasz Kadela.
KARY: 6-6 minut. STRZAŁY: 46-20. WIDZÓW: 1.112.
Goście rozpoczęli bez respektu
Goście rozpoczęli bez respektu dla utytułowanego rywala, tocząc od początku dość wyrównany pojedynek. Odpierali ataki: Lehtonena (4 min), Heljanki (5), Jeziorskiego (8), Łyszczarczyka (12), ale też starali się kontratakować. W 2 min. z kąta ostro strzelił D. Baida, sprawdził tym samym gotowość broniącego w tym meczu bramki tyszan Lewartowskiego. W 4 min. dobrą wrzutkę spod bandy na niebieskiej wykonał Karnas, ale obrońcy GKS-u nie pozwolili na zrobienie z niej użytku.W 8 min. z okolic bulika strzelił Sienkiewicz, krążek zamroził Lewartowski. W 11 min. mocno uderzył Florczak, krążek odbił się od maski tyskiego bramkarza, wychodząc poza bramkę. Aż nadeszła 14 minuta. W rogu lodowiska w tercji GKS-u krążek wywalczył Strzyżowski, wycofał na niebieską do Dawida Musioła, ten posłał pod bramkę gospodarzy, gdzie wyłapał go Jakub Musioł, kierując do siatki.
Tak więc w Tychach zaczęło się sensacyjnie! Tyszanie wyrównali w 16 minucie. Po składnej akcji Viitanen wpuścił w uliczkę Pociechę, a ten z bliska, precyzyjnym strzałem, umieścił krążek w siatce przeciwnika. W 18 min. przy groźnej wrzutce Heljanki, Salama okazał się najszybszy, nie dopuszczając do przejęcia krążka przez rywali. Minutę później z bulika mocno uderzył Viitanen, ale skutecznie interweniował Salama. I kiedy do syreny kończącej tercję brakowało 20 sekund, Ahola z niebieskiej posłał krążek w kierunku sanockiej bramki. Tam zmienił jego lot Kucharski, kierując prosto do bramki, obok zaskoczonego Salamy. Dzięki temu tercję wygrali gospodarze 2-1 i to był wynik odpowiadający temu, co działo się na lodzie.
Można skutecznie bronić się na remis
Od początku II odsłony mocno natarli gospodarze. W 22 min. z 2 metrów prosto w Salamę uderzył Komorski, a zaraz po tym bramkarz STS-u popisał się efektowną obroną strzału Łyszczarczyka. Goście odpowiedzieli kontrą w wykonaniu I. Baidy, przy której dobrze interweniował Lewartowski, ale w 26.35 min. trybuny zamilkły, gdy krążek po strzale Sienkiewicza pechowo odbił przed siebie Lewartowski, a tam dopadł go Stenson i strzałem z backhandu zdobył wyrównującą bramkę.Gospodarze odpowiedzieli dwiema groźnymi akcjami Kaskinena i Kakkonena, w obydwu przypadkach pewnymi obronami popisał się Salama. Gdy w 30.08 min. na ławkę kar powędrował Kakkonen, goście zwietrzyli szansę na doprowadzenie do remisu. Bliski tego był Strzyżowski, który w dobrej sytuacji huknął na bramkę GKS-u, niestety, minimalnie obok słupka po jego zewnętrznej stronie.
Kontratak gospodarzy okazał się zabójczy. Jadącego na Salamę jednego z tyskich napastników, z zamiarem niedopuszczenia do najgorszego, faulował Karnas, co sędzia uznał za faul kwalifikujący się na podyktowanie rzutu karnego. Czy powinien ukarać jego karą 2 minut, czy zespół rzutem karnym, zdania w tej kwestii były bardzo podzielone. Przeważały opinie, że właściwą oceną byłyby 2 minuty. Szkoda więc, zwłaszcza, że Monto strzelił wybornie pod poprzeczkę, zamieniając rzut karny na gola.
Tym samym pozwolił on gospodarzom po raz drugi w tym meczu objąć prowadzenie. Była to 31.01 minuta spotkania. W ostatnich 9 minutach mocno przycisnęli tyszanie. W 35 min. z 2 metrów nie trafia w krążek Łyszczarczyk, w następnej minucie Ahola, będąc w sytuacji sam na sam, przegrywa pojedynek z Salamą.
Gdy w 37.22 min. za spowodowanie upadku przeciwnika na ławkę kar musiał zjechać Florczak, gospodarze przystąpili do oblężenia bramki przeciwnika. Najpierw Turkin w idealnej sytuacji trafił w boczną siatkę, po nim Łyszczarczyk z bliska nie zdołał pokonać Salamy, podobnie jak Jeziorski, który usiłował dobić jego strzał. I tak tercja kończy się wynikiem 1-1, chociaż przewaga gospodarzy była bardzo widoczna.
Przed trzecią tercją tylko 3-2 dla Tych
Gospodarze wyjechali na III tercję z zadaniem szybkiego wyjścia na 2-bramkowe prowadzenie, które pozwoliłoby im grać swobodniej i skuteczniej. Bardzo szybko udało się im ten plan wykonać. W 41.20 min. Heljanko idealnie wyłożył krążek Komorskiemu, a ten z bliska mocnym uderzeniem posłał go między parkanami Salamy do siatki.Od tego momentu gospodarze przejęli inicjatywę, co rusz siejąc niepokój w tercji obronnej STS-u. W 46 min. w idealnej sytuacji znalazł się Drabik, ale będąc blisko bramki przeciwnika nie trafił w krążek. Nawet podczas gry w przewadze (46.40 kara dla Gościńskiego) gościom nie udało się poważniej zagrozić bramce Lewartowskiego.
W końcu jednak piąty gol dla GKS-u padł w 57 minucie. Gol dużej urody. Kaskinen wykorzystał znakomite podanie Lehtonena, oddając szybki, mocny strzał po lodzie, po którym krążek wylądował tuż przy słupku sanockiej bramki, od wewnętrznej jego strony. Na zakończenie mógł i powinien paść szósty gol dla tyszan. Najpierw mocne uderzenie Aholi z okolic bulika wybronił Salama, po czym to samo zrobił przy dobitce Gościńskiego.
Podsumowanie
To był całkiem przyzwoity występ sanoczan w jaskini lwa. Grając w osłabionym składzie, bez Kuby Bukowskiego i Huhdanpy, a także już bez Karlssona, który na własną prośbę zdecydował się rozstać z Sanokiem i powrócić do Finlandii, potrafili przeciwstawić się liderowi.Nie murowali własnej bramki, odważnie kontratakowali, w dużych fragmentach meczu stosowali wysoki pressing, no i strzelili dwa gole, co jeszcze nie tak dawno pozostawało tylko marzeniem.
Odważyłbym się ocenić, że zrobili pewien postęp. A jeśli chcecie Państwo sami to stwierdzić, zapraszam w sobotę na mecz z JKH Jastrzębie. Ale nie obiecujcie sobie zbyt wiele. JKH jest w gazie. Dziś rozgromił Zagłębie Sosnowiec 9-1(!), z którym nasza drużyna przegrała ostatnio na wyjeździe 6-2. Ale czy w meczu z GKS-em Katowice ktoś dawał sanoczanom jakiekolwiek szanse na zwycięstwo? A wygrali!
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.