REMIX NIEBIESZCZANY – LKS PŁOWCE/STRÓŻE MAŁE 4:3 (3:0)
BRAMKI: Stach (16' – karny, 38'), Koczera (41'), Czubek (53') – Krzywiński (50'), Wilczyński (68', 75')
NIEBIESZCZANY: Płoszaj, J. Garbowski, M. Pałys, P. Garbowski, Pogorzelec (Korfanty), Stach (D. Grzyb), Czubek, D. Pałys, J. Pałys, M. Grzyb (Sokół), Koczera. Trener: Daniel Niemczyk
PŁOWCE/STRÓŻE: Kleban, D. Szmyd (Łojek), Kopeć (Podolak), Kania, Pelc, Podolak, Śnieżek (Kocaj), Chorążak, Krzywiński (Boutsikaris), Herman (Dadaś), Wilczyński. Trener: Dariusz Szmyd
Niebieszczany prowadziły po pierwszej połowie 3:0 i wydawało się, że mają mecz pod kontrolą. Dawid Stach, kapitan Remixu, wyegzekwował karnego, a jego wrzutka z rzutu wolnego wylądowała za kołnierzem bramkarza Płowiec. Trzeciego gola zdobył Dawid Koczera, który wykorzystał błąd obrony.
– Mieliśmy nerwowy początek, a Marcinowi Śnieżkowi odnowiła się nie do końca zaleczona kontuzja – kręci głową Krystian Szmyd, prezes Płowiec. – Nasz bramkarz nie miał dobrego dnia. Popełnił poważne błędy. Przy rzucie wolnym na 2:0 krzyknął „moja” i przelobowała go piłka. Kolejną bramkę rywale zdobyli przez niezdecydowanie jego oraz obrońcy.
Po zmianie stron zaczęli gubić się gospodarze. Piłki nie wybił jeden z obrońców. Daniel Krzywiński znalazł się w sytuacji sam na sam z Adrianem Płoszajem i wygrał pojedynek. Czwarta bramka Niebieszczan tylko podrażniła przyjezdnych. Daniel Krzywiński po długim podaniu najpierw minął bramkarza i trafił do pustej siatki, a potem przymierzył z ostrego kąta. Płowce miały sporo strzałów z dystansu, ale niecelnych. Z kolei Niebieszczany groźnie kontrowały, jednak więcej bramek nie padło. Raz bramkarza Płowiec uratowała poprzeczka.
Kontuzje nie oszczędzały graczy gości. Z tego powodu boisko opuściło dwóch stoperów.
– Dlatego piłka jest taka piękna, bo ciężko przewidzieć, co będzie w drugiej połowie – skwitował Daniel Niemczyk, trener Remixu. – Niby mieliśmy wszystko pod kontrolą, a jedna stracona bramka nas podłamała. Pozostałe bramki były tego konsekwencją. Takie błędy w obronie rzadko popełnialiśmy w lidze. Musimy to wyeliminować i w rewanżu będzie dobrze. Chciałem wszystkim podziękować, bo widać było, że chłopaki zostawili kupę zdrowia na boisku. To był mecz na dość dobrym poziomie jak na tę klasę rozgrywkową. Ciężar meczu udźwignęli też sędziowie, nie poddali się presji kibiców. Płowce mają niesamowitą zaliczkę, będą faworytem w spotkaniu przed własną publicznością. Myślę, że będzie ciekawie. Tu może zadecydować dyspozycja dnia i przygotowanie mentalne.
– Wyciągnąć wynik z 3:0 na 4:3 to nie lada sztuka – podkreśla Krystian Szmyd. – Dodaliśmy sporo dramaturgii do tego meczu. Kwestia awansu jest otwarta.